25.06.2017

84 7 10
                                    


Ranek nastał szybciej niż się tego spodziewałem. Słońce wściekle zaatakowało moją twarz, przypominając mi o pierwszych zajęciach jakie mnie czekają. V spał wtulony w jedną z poduszek i Zeusowi dzięki, że nie próbował się do mnie dobierać przez całą noc.

- Ej, wstawaj, bo się spóźnimy na zajęcia. - szturchnąłem go delikatnie w ramię, a on otworzył zaspane oczy i spojrzał na mnie z mordem w oczach.

- Nienawidzę rano wstawać.

~

Wszyscy uczniowie stali w rządku przed Chejronem, który czekał już na ostatnich spóźnialskich. Obok niego stał Suga z surową miną, a jego demon czujnie rozglądał się wokół swojego pana. Dionizos przechadzał się w kółko oglądając uczniów jak nowe okazy w swojej kolekcji. Czasem marszczył nos, a czasem uśmiechał się zadowolony.

- Myślę, że już wszyscy do nas dotarli. Niestety grupa nowych osób z tego roku jest najmniejszą jaką do tej pory mamy, a wkrótce ma się to zmienić jeszcze bardziej. Nie powiedzieliśmy wam wczoraj wszystkiego. Jak wiecie Min Yoongi, ma swojego demona i jak znam życie także chcecie mieć swojego towarzysza. Ale jest to niemożliwe dla wszystkich. Tylko niektórzy z boskich dzieci mają dar przywołania demona. Oni trafiają do naszej Akademii Amayi. Tam będą szkolić swoje moce jak i nauczycie się potrzebnych wam zaklęć do walki i czerpania energii ze swoich demonów. Zaraz dostąpicie zaszczytu brania udziału w Rytuale Przyzwania. Wtedy się okaże, kto zostanie tutaj, a kto wyruszy już jutro do Akademii.

Jedna ręka wystrzeliła w górę, gdy tylko centaur przestał mówić i już chciał od nas odejść. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to ja się zgłosiłem.

- Przepraszam, ale dlaczego Suga nie jest w Akademii pomimo tego, że ma swojego demona?

Wszyscy spojrzeli na mnie i uśmiechali, jakby sami czekali na to pytanie. Niestety właściciel stworzenia tylko prychnął i ruszył przed siebie. Po chwili zniknął w jednym z domków.

- Suga niestety nie nadaje się do walki, ponieważ stary uraz mu tego nie pozwala. Uczy się medycyny i zielarstwa, właśnie tego tutaj uczy.

~

Po dość krótkim wstępie co do dzisiejszego dnia, wszyscy rozeszli się wracając do codziennych zajęć. W całym obozie było słychać rżenie i huk uderzeń młotów o rozgrzany metal. Z areny dochodziły krzyki wojowników, gdzie potomkowie Aresa sprawdzały między sobą swoje umiejętności. A ja? Chodziłem przez większość dnia zupełnie bez sensu, zaglądając do wszelakich miejsc, gdzie coś się działo (lepiej nie będę wspominać jak szanowny pan Nie-Dotykaj-Mnie-Jimin prawie nie pozbawił mnie głowy). Patrząc tak na nich postanowiłem zabrać broń daną mi przez ojca i zobaczyć swoje umiejętności stylu walki. Ruszyłem na pole ćwiczeń, gdzie Chejron patrzył na dwójkę dziewczyn strzelających z łuku.

Za każdym razem trafiały w sam środek.

Gdy tylko centaur mnie zauważył, uśmiech zagościł na jego twarzy, a gestem palca pokazał, żebym podszedł bliżej co i on zrobił. I wtedy poczułem się jak praktykant, który pierwszy raz trzyma w ręku miecz.

~

Cała sala znajdująca się w podziemiach była zapełniona. Uczniowie byli bardzo małą częścią tego tłumu, w tym roku nowych była garstka, nie więcej niż 30 sztuk. Tae stał obok, a ja czułem, ze moje nogi po wcześniejszym treningu odmawiają mi posłuszeństwa. Oczy wszystkich były skierowane na dwóch mężczyzn, którzy znajdowali się na podwyższeniu w centrum, szepcząc coś do siebie i czekali aż wszyscy się zbiorą. Gdy wrota zatrzasnęły się za nami, odważyłem się przyjrzeć pomieszczeniu, w którym się znajdowaliśmy. Wysoki sufit, znikał w cieniu sklepienia. Tylko kilka śmierdzących i kopcących się pochodni dawało liche światło. Marmur czarnego koloru odbijał nikły blask i przyjemnie chłodził, pomimo duchoty i ciepła jakie tutaj panowało. Grube, solidne belki trzymały konstrukcje z czarnego kamienia, który wyglądał jakby lada moment miał zwalić się na nasze głowy.

- Witam wszystkich tegorocznych uczniów obozu. Nie będę zanudzał was na temat naszego zgromadzenia tutaj. Jestem Jera, jeden z nauczycieli Akademii - odezwał się jeden z przybyłych. Jego czarne włosy sterczały we wszystkie strony niczym lwia grzywa, choć u niego nie wyglądało to niedbale, lecz dorośle i wojowniczo. Zielone oczy zdawały się hipnotyzować słuchaczy, ale uwagę przyciągała blizna, ciągnąca się z lewego kącika ust, przez policzek aż do ucha. - Osoba stojąca obok mnie to Daemon, nauczyciel demonologii, który przeprowadza Rytuał. Będzie on wam towarzyszył, aż do końca ceremonii. A wszystko stanie się za tymi drzwiami - wskazał palcem drzwi, które były zamknięte na trzy ogromne kłódki, a złote runy mieniły się na czarnym tle.

~

Coraz więcej osób wracało do swoich domów, do tej pory nic szczególnego się nie stało. Chociaż... Jimin wszedł do sali z wielkim uśmiechem, a u jego boku kroczyło stworzenie łudząco przypominającego lisa. Miało dłuższe od niego uszy, ciemne oczy. Gęsta i długa jasna sierść zdawała się powiększać jego atletyczną budowę ciała. Za nim, dostojnie niczym pawie pióra, ciągnęły się cztery ogony.

- Parki Jiminie, synu Aresa. Zostałeś osobą, którą dosięgną zaszczyt posiadania swojego demona jak i towarzysza bojów. Jutro wyruszysz do Akademii.

Chłopak stanął obok Jery, który nawet się nie uśmiechnął. Ciągle przypatrywał się mej osobie, niestety zostałem wypchnięty na sam początek rzędu. Mimo tego pójdę jako ostatni, całkowita logika. Czułem w duszy niepokój co do mojego pójścia w tamto miejsce. Czaiła się w nim czarna magia, od której powietrze zdawało się drgać. Nie nastawiałem się pozytywnie, by później bardziej się nie rozczarować. Po kilku osobach i moim zamyśleniu, V zniknął mi z oczu, a ja bardziej się denerwowałem. Przede mną zostało bardzo mało osób, a każde ze spotkać z Daemonem trwało nie więcej niż kilka minut. Szczęk drzwi oderwał mnie od złych myśli i przyciągnął moją uwagę. Stanął w nich mój przyjaciel, ale jedna myśl mnie zszokowała. Zrozumiałem to, gdy ujrzałem istotę idącą za nim.

On był przerażony.


Naznaczeni - BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz