Rozdział 3

907 31 0
                                    


*** PERSPEKTYWA EVIE ***


Kiedy wyszłam z domu fauna zaczęłam się zastanawiać jak długo zajmie rozprzestrzenienie się plotek o moi powrocie. Jeśli mieszkańcy Narni się dowiedzą da im to nadzieję i zachęci do walki. Jednak kiedy informacje dotrą do niej będą kłopoty i to nie małe. Nie mogłam się tak wałęsać, musiałam zregenerować siły i pomyśleć co dalej. Postanowiłam udać się do jaskini, którą wcześniej znalazłam. Znajdowała się niedaleko miejsca, od którego zaczęłam swoją wizytę i wyglądała na niezamieszkałą. Zabezpieczyłam ją zaklęciami ochronnymi zaraz po jej znalezieniu. Zaklęcie, którego użyłam sprawiało iż ja będąc wewnątrz widziałam wszystko, ale ktoś z zewnątrz widział pustą jaskinię. Dodatkowo i na siebie rzuciłam zaklęcie uniemożliwiające wytropienie mnie i po przez magię, jak i zapach.

Gdy po jakiś dziesięciu minutach biegu dotarłam na miejsce ponownie przybrałam ludzką postać. Postanowiłam rozpalić ognisko by choć trochę rozświetlić to miejsce. Mi nie było zimno mimo tego, że byłam jedynie w sukni, której materiał nie był gruby, a na stopach miałam sandały. Siedząc w bezpiecznym i ciepłym miejscu zasnęłam nawet nie wiedząc kiedy. Byłam w domu, w swojej ojczystej krainie.

Mimo miejsca faktu, że spałam na gołej ziemi obudziła się wypoczęta i wyspana. Dodatkowo nic mnie nie bolała. Zrobiłam sobie herbatę i wyczarowałam coś do jedzenia. Wiedziałam, że nie mogę ciągle polegać na magii jednak nie miałam jak tego wczoraj zorganizować. Muszę zadbać o jakieś zapasy. Moje rozmyślanie przy jedzeniu przerwało wycie i szczekanie wilków. Z tego co zrozumiałam goniły kogoś. Postanowiłam pomóc temu komuś, może uda mi się przy okazji zyskać sojusznika. Wychyliłam się lekko ze swojego schronienia i zobaczyłam, że posłańcy Wiedźmy gonią lisa. Rudzielec sobie dobrze radził jednak problemem było to, że wilki miały przewagę liczebną. Skupiłam się na jednym z drzew, chciałam zrzucić śnieg zalegający na gałęziach na lisa. Nie planowałam go zadusić śniegiem tylko odwrócić ich uwagę. Gdy śnieg spadał wilki odsunęły się kawałek od niego co ułatwiło mi przeniesienie go magią do jaskini. Najpierw był bardzo niespokojny, a po chwili przyjął pozycję do ataku. Nie dziwiłam się jego reakcją. Przed chwilą prawie przygniótł go śnieg, a teraz stał w jaski naprzeciwko kolejnego wilka.

- Nie musisz się mnie obawiać. – powiedziałam zmieniając się w człowieka. – Nie jestem jedną z nich.

- Więc to prawda, że wiosna się zbliża. Nareszcie, ja lubię zimę jednak po stu latach łapy zaczynają mi odmarzać. – brzmiał na uradowanego. Miałam wrażenie, że go znam. – Skoro zaginiona Strażniczka wróciła to i niedługo władcy powinni przybyć. – mój rozmówca zaczął ciekawić mnie jeszcze bardziej.

- Z tego co się dowiedziałam jeden z władców już odwiedził Narnię i to dwukrotnie.

- Skąd masz pewność ze to on?

- ONA. To była dziewczynka. Tumnus mi powiedział. Zapewne jak się zjawią to pójdą do niego ona może uważać, że będą tam bezpieczni.

- Z tym mogę się nie zgodzić.

- Co się wydarzyło? Nie sądzę by to on im zagrażał.

- Został dziś aresztowany przez tamtą zgraję co mnie goniła. Widziałem to zdarzenie i trochę pomieszkiwałem u niego. Dlatego chcą mnie przesłuchać, a ja nie będę z nimi współpracować.

- To są bardzo złe wieści. Musimy coś wymyślić i ich znaleźć. Sami będą łatwym celem.

- To prawda.- powiedział lekko smutnym tonem i lekko spuścił łeb. – Bóbr!

- Jaki Bóbr? Trochę rozwiń myśl, nie wszyscy mieszkają tu tyle co ty.

- Bóbr przyjaciel Tumnusa miał do niego dziś przyjść. Jeżeli pojawią się tam władcy to zabierze ich do swojego domu. On im pomoże i powinien wyjaśnić to i owo.

Dawno Temu (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz