Rozdział 9

6.9K 264 20
                                    

Rano gdy wstałam strasznie bolała mnie kostka. Mimo bólu jednak wstałam i poszłam wziąć poranną toaletę. Muszę iść dziś do sklepu. Gdy się ubrałam wzięłam moją torebkę i wyszłam z domu. Najpierw poszłam do banku wyciągnąć pieniądze z mojego konta. Gdy to zrobiłam zaczęłam kierować się do galerii handlowej. Ciężko mi było poruszać się z bolącą kostką, ale musiałam dać radę. Po dziesięciu minutach marszu nie dawałam rady, więc usiadłam na jednej z ławek stojących przy chodniku. Wyjęłam swój telefon i postanowiłam zadzwonić do pani Brown, żeby porozmawiać z Mike'em. Bardzo za nim tęsknię. Wybrałam numer i zadzwoniłam.

- Dzień dobry pani Brown, czy mogłabym porozmawiać z Mike'em? - zapytałam starszej pani.

- Oczywiście, już go wołam - powiedziała, po czym oddała telefon Mike'owi.

- Cześć​ Hope! Kiedy do mnie przyjdziesz? Bardzo za tobą tęsknię, ale u cioci też jest super - małemu buzią się nie zamykała. Czasami tak ma, że ciągle mówi, a czasami potrafi godzinami być cicho.

- Cześć mały. Za parę dni po ciebie przyjdę. I też za tobą tęsknię.

- A wiesz, że dziś idę na plac zabaw? Będzie super! Szkoda, że ciebie nie będzie - słychać było iż Mike posmutniał.

- Obiecuje, że też pójdę z tobą na plac zabaw jak tylko będę miała czas. Ok?

- Tak, muszę już iść, bo zaraz idziemy. Papa, kocham cię.

- Też cię kocham maluchu - pożegnałam się i rozłączyłam. Wstałam z ławki i poszłam dalej. Przez całą drogę myślałam o tym jak znajdę kolejną pracę. Zapewne nie znajdę już tak dobrze płatnej jak u Malika. Potrzebuje teraz pieniędzy na nowe mieszkanie dla mnie i Mike'a. Chyba będę musiała wrócić do Zayana i się go zapytać czy mnie znów przyjmie.

Po paru minutach byłam już w sklepie. Najpierw poszłam do spożywczego i kupiłam: chleb, masło, dżem, jajka, mąkę, mleko i wodę. Wszystko wpakowałam w siatki i poszłam dalej. Weszłam do sklepu z tanią odzieżą, żeby kupić coś dla Mike'a. Wybrałam mu nowe buty, bo te co ma teraz już się rozpadają. Wzięłam mu jeszcze nowy dres. Zapłaciłam za to i wyszłam ze sklepu. Już nie wytrzymywałam z bólu. Kostka mnie niemiłosiernie bolała. Znów usiadłam na ławce i zaczęłam rozmasowywać kostkę.

- Coś się stało Hope? - usłyszałam głos mojej przyjaciółki.

- Nie, tylko kostka mnie trochę boli - Sky podeszła do mnie i popatrzyła na moją kostkę.

- Przecież ona jest cała spuchniętą, to trzeba natychmiast opatrzyć! Czekaj tu za chwilę podjadę tu z tatą autem. Samochód stoi niedaleko. Nigdzie się z tąd nie ruszaj! - krzyknęła już z oddali. Ja czekałam, bo i tak nie dałabym rady iść. Po chwili widziałam już czarnego volwagena taty Sky. Auto zatrzymało się tuż przy mnie. Pan Robert (tata Sky) wyszedł z auta i potrzedł do mnie.

- Chodź, pomogę ci wejść do auta - jak powiedział, tak zrobił. Wziął mnie w stylu panny młodej i wziął moje zakupy. Posadził na tylnym siedzeniu, a siatki obok mnie. Zamknął za mną drzwi i usiadł za kierownicą. Pan Robert zawsze traktował mnie jak swoją córkę. Wiedział, że nie przelewa się u mnie w domu, ale nie miał pojęcia o tym, że mój ojciec jest alkoholikiem i stosuje według mnie przemoc. Swoją drogą wolę, żeby tak zostało.

- Zawiozę cię do lekarza. Niedaleko jest przychodnia. Za jakieś pięć minut będziemy - oznajmił tata Sky.

- Nie trzeba - nie chciałam wydawać pieniędzy na jakieś leki czy bandaże.

- Nie ma mowy, żebyśmy nie jechali. Przecież ty ledwo chodzisz, a w ogóle jak ci się to stało - teraz odezwała się moją przyjaciółka.

- Wczoraj się przewróciłam na schodach - szybko wymyśliłam wymówkę, bo przecież nie powiem im, że mój ojciec wczoraj mnie skatował i skutkiem tego jest moja boląca kostka. Sky popatrzyła na mnie wzrokiem "serio myślisz, że mnie okłamiesz?". Wyjęła swój telefon i zaczęła coś na nim pisać. Po chwili dostałam SMSa. Był on on niej.

Sky:
To przez twojego tatę prawda?

Ja:
Tak...

- Już jesteśmy - powiedział pan Robert. Wszyscy wyszli z auta, a gdy już chciałam iść on szybko do mnie podszedł i znów wziął mnie na ręce.

- Niech pan mnie postawi, jestem za ciężka - chciałam iść dalej sama, ale on trzymał mnie za mocno bym to zrobiła.

- Jesteś leciutka i sama nie możesz iść z taką kostką - po chwili już byłam w gabinecie lekarskim. Przyszła do mnie lekarka i opatrzyła mi kostkę. Przypisał a mi jakąś maść i kazała codziennie zmieniać opatrunek. Radziła również, abym jak najmniej chodziła.

Pa 20 minutach wyszłam z gabinetu i poszłam do apteki. Niechętnie kupiłam maść i bandaże. Razem wyszliśmy ze szpitala i poszliśmy do auta.

- Może przenocujesz dziś u nas? - zaproponowała Sky.

- Niestety nie, jutro zamierzam iść do pracy i wolę być w domu.

Nikt już nic nie mówił. Pan Robert odwiózł mnie do domu, a ja im podziękowałam. Weszłam do domu i rozpakowałam zakupy. Wszystko poukładałam do szafek i starej lodówki.

Wyjęłam mój telefon i zadzwoniłam do Zayana. Chciałam się zapytać czy znów mnie przyjmie do pracy, ale mimo wszystko również brakowało mi jego. Jego głosy, zapachu, dotyku. Chciałabym, żeby był teraz przy mnie, ale wiem, że to niemożliwe. Nie mogę się w nim zakochać. Nie ma czegoś takiego jak miłość. Jest zauroczenie, a potem ból, bo ktoś kogo kochamy odchodzi.

- Dzień dobry panie Malik - przywitałam się z nim.

- N-nie jestem pan Ma- alik, tylko Z-zayan - było czuć, że jest pijany. I to porządnie pijany.

- Czy ty jesteś pijany? Zayan z kim Harry jest w domu? - zaczęłam trochę panikować, bo przecież Harry nie powinien być sam w domu.

- N-nie jest s-sam. Jest ze m- mną - no pięknie. Takie małe dziecko same z pijanym w domu.

- Zayan zaraz tam będę. Nic nie rób i się nie ruszaj z tamtąd - rozłączyłam się i pomimo mojej kostki biegłam ile sił w nogach do domu Malika. Gdy już tam byłam weszłam przez bramę i stanęłam przed drzwiami. Zaczęłam dzwonić dzwonkiem. Nikt nie otwierał, więc sama weszłam. Drzwi były otwarte.

- Zayan gdzie jesteś?! - krzyknęłam na cały dom.

- Hope to naprawdę ty. Przyszłaś do mnie - Zayan siedział w salonie na kanapie. Śmierdziało od niego alkoholem. Wokoło niego były puste butelki po alkoholu. Nienawidziłam takiego widoku. To było okropne. Podeszłam do niego.

- Chodź do sypialni się położyć - powiedziałam do niego. On wstał z kanapy, a ja pomogłam mu przejść do sypialni. Zdjęłam z niego ubrania. Zostawiłam go na bokserkach i przykryłam kołdrą.

- Hope obiecaj m-mi, że już w-więcej nie o-odej-jdziesz - zaczął bełkotać.

- Zayan idź spać, jutro porozmawiamy.






Stay with me...Where stories live. Discover now