{ annexe 1 }

401 81 39
                                    

miami, floryda » trzy miesiące później.


luke niepewnie wyszedł z łazienki, podchodząc do łóżka, które dzielił z michaelem. mężczyzna spojrzał na niego, a widząc jego bokserki z pingwinkami, nie mógł powstrzymać śmiechu. policzki blondyna pokryły się pokaźnym rumieńcem.

– to jest to, co nazywasz seksowną bielizną?

– zamknij się i po prostu mnie dotknij – wymamrotał, wdrapując się na łóżko i siadając okrakiem na biodrach swojego chłopaka.

mike uśmiechnął się delikatnie i położył dłonie na udach blondyna, który spiął się lekko, ale pochylił i ucałował usta ukochanego, wplątując palce w jego wiśniowe włosy. pocałunek z delikatnego, szybko przerodził się w namiętny i pełny pasji. luke pozbył się koszuli michaela, pozostawiając go również w samych bokserkach. dłonie zielonookiego błądziły po ciele luke'a, badając każdy cal jego delikatnej skóry. w końcu złapał go mocno za biodra i obrócił ich, układając się między jego nogami. oderwał się od jego ust, łapiąc oddech. patrzył na rozchylone i lekko opuchnięte wargi luke'a, następnie przenosząc wzrok wyżej, na błękitne tęczówki, a gdy ten schował zarumienioną twarz w dłoniach, mike uśmiechnął się.

– jesteś taki piękny – wyszeptał.

ciało hemmingsa spięło się na te słowa, a gdy mike przywarł do jego szyi, obdarzając ją wieloma mokrymi pocałunkami, z jego ust uciekł cichy szloch. odepchnął od siebie starszego mężczyznę, czując nieprzyjemne dreszcze i oddech, który był palący na jego skórze. odsunął się jak najdalej od michaela, chcąc pozbyć się obrazu rami'ego z jego głowy. dłonie, zostawiające palący ból ponownie znalazły się na jego brudnym ciele, przez co blondyn nie mógł powstrzymać się od głośnego płaczu. zacisnął mocno oczy, podciągając nogi do klatki piersiowej i zaczął błagać, żeby rami go zostawił. zaalarmowany tym michael, zaraz usiadł przy swoim chłopaku, kładąc dłonie na jego policzkach.

– luke, kochanie, otwórz oczy – prosił.– to tylko ja, rami'ego tutaj nie ma, on cię już nigdy nie skrzywdzi, kochanie, proszę, spójrz na mnie!

hemmings pokręcił głową. bał się otworzyć oczu, nie chciał zobaczyć przed sobą bruneta, który tak bardzo go skrzywdził, ale clifford nie przestał nalegać, głaszcząc kciukami policzki luke'a, który w końcu uległ i otworzył oczy, pociągając nosem. odetchnął z ulgą, gdy zobaczył przed sobą mike'a i od razu przyciągnął go do siebie, wtulając się w jego klatkę piersiową.

– przepraszam, mikey, jestem bezna— przepraszam – wyszeptał.

michael zagroził mu, że jeśli będzie nazywał siebie „beznadziejnym", obrazi się na niego i nie będzie go przytulał, a luke potrzebował takiej bliskości od człowieka, którego kochał.

– nie przepraszaj, luke. to nic takiego – mike pogłaskał go po plecach, opiekuńczo trzymając go blisko siebie.– będziemy próbować dalej, ważne jest to, żebyś ty czuł się z tym dobrze – dodał, uśmiechając się delikatnie.

szczęście luke'a było dla niego najważniejsze. chciał, żeby blondyn czuł się przy nim swobodnie i chciał się pozbyć jego demonów. to było ich trzecie podejście, kończące się porażką, ale nie przeszkadzało mu to. nie chodziło o seks, a o to, żeby luke przestał bać się jego dotyku, pokonał traumę powiązaną z przeżytym gwałtem.

– kocham cię, lulu, tylko to się liczy, tak?

hemmings pokiwał głową i pociągnął nosem. wiedział, że michael potrzebował go w ten sposób, on też tego potrzebował, ale nie mógł powstrzymać swoich myśli, nie potrafił od tego uciec i cieszył się, że jego chłopak to rozumiał.

هههه

to miał być one shot, aczkolwiek jestem świadoma tego, że nie każdy lubi teksty na ponad 7k słów, dlatego zrobię po prostu małą serię z dodatkami 😌

the cry of despair ✔️Donde viven las historias. Descúbrelo ahora