Epilog

1.7K 162 17
                                    

*skoro epilog to zajrzycie do poprzednich.

Kate

Mając dwadzieścia cztery lata zakochałam się w osiemnastolatku, nie mogło mnie spotkać nic piękniejszego. Dziś mam trzydzieści lat, co sprawia, że on ma ich dopiero dwadzieścia cztery jestem dalej z tym młodym facetem, który uszczęśliwia mnie jak nikt inny.

Świętujemy u jego rodziny, a nawet w jego rodzinnym domu, który znam teraz bardzo dokładnie jego dwudzieste czwarte urodziny, a zarazem drugie urodziny naszej córki. Młodszy facet mający dziecko ze starszą kobietą, tak nie omijają nas dziwne spojrzenia, ale czy to ma znaczenie? Zostałam mężatką w wieku dwudziestu sześciu lat, gdy on skończył dwadzieścia jeden, to on chciał poczekać. Powiedział, że mógłby mi się oświadczyć już dziś, a właściwie już wtedy, ale chce, żebym traktowała go jak dorosłego faceta więc poczekałam i zdecydowanie to było tego warte.

─ Sto lat, sto lat, sto lat! ─ wchodzę właśnie z tortem do ogrodu. Są na nim wszystkie dwadzieścia cztery świeczki, bo czego tu się wstydzić?

Luke nie jest zaskoczony, ale i tak uśmiecha się od ucha do ucha, poprawiając naszą córkę na swoim biodrze, ona też się uśmiecha.

─ Czy to już ten czas? Już jestem taki stary? ─ żartujemy z naszego wieku, bo co mielibyśmy robić, płakać nad tym? Kochamy się, wiek nie sprawiaj, że jest to mniej trwałe.

─ Wszystkiego najlepszego ─ Luke zdmuchuje świeczki, a potem odstawia tort na stół.

─ A teraz prezent ─ łapie mnie za kark i przysuwa swoje usta do moich. Cóż on nie traci zapału, ja go nie tracę, jesteśmy w tym razem.

─ Hej, mam dla ciebie inny prezent ─ sięgam do kieszeni moich jeansów ─ Proszę ─ tak naprawdę to to nie jest prezent.

─ Czy to.. ─ patrzy jeszcze raz na zdjęcia ─ Jesteś w ciąży, Kitty Kat? ─ kocham to.

─ Będziemy mieli drugie dziecko ─ nie staraliśmy się o nie, ale również nie nie staraliśmy. Po prostu żyjemy tym, co ma być.

─ Najlepszy prezent na świecie ─ całuje mnie jeszcze raz, dopóki nasza córka nie zaczyna ciągnąć mnie za włosy ─ Ktoś tu się czuje pominięty ─ Luke całuje małą w czubek głowy, a ona chichocze ─ Będziesz miała rodzeństwo!

─ Jupi! ─ mała podskakuje, a Luke musi mocniej ją złapać.

─ Mam coś jeszcze.

─ Nie mów, że bliźniaki ─ sama go całuję, zawsze chcę więcej.

─ Nie, nie. Coś o wiele lepszego.

Luke

Nagle w ręce Mike'a pojawia się gitara.

─ Wiem, że nie śpiewam jak ty, ale..

Maybe
You'll never see in you
What I see
The little things you do
That make me go crazy
I'm not crazy
You're perfectly perfect to me

You brush it off everytime I tell you
Your smile lights up the room
And I'm guessing that you don't even notice
The whole world notices you

Nie mogę się powstrzymać przed parsknięciem śmiechem.

─ Czy ty zawsze musisz mieć własną interpretacje piosenki? Wiesz, że to facet śpiewa do dziewczyny? ─ ona kiwa głową i po prostu śpiewa dalej.

─ Kocham cię ─ przyciągam jej rękę z pierścionkiem zaręczynowym i obrączką do swoich ust i całuję. Jestem żonatym dwudziestu czterolatkiem i w ogóle tego nie żałuję.

Czasem trafiacie na miłość przez przypadek. Tak, zakochałem się w dziewczynie poznanej w klubie. Chciałem ją tylko zaliczyć, ale potem? Jakie potem, wystarczyła mi chwila, żeby wstrząsnęła moim światem.

Jestem dumny z tego kim się stałem przy jej boku i z tego, że jestem ojcem. Cholernie uwielbiam moje życie. Nasz mały domek na przedmieściach Bostonu, który kupiliśmy na kredyt. Uwielbiam to, że Kate pomimo tego, że jest lekarzem i mogłoby jej cały czas nie być, większość czasu i tak spędza w domu, bo uznaję, że praca to jedno, a miłość to drugie. Miłość, rodzina.

Wiedziałem, że spędzę z nią życie i nie żałuję tego, że nie szalałem jako dwudziestu dwu latek, tylko opiekowałem się dzieckiem, bo to moje dziecko i kocham je najbardziej na świecie, dokładnie tak jak moją żonę.

Gdy to jest to, to się po prostu wie.

******

Krótko, szybko i na temat. To takie pierwsze moje opowiadanie, ale chodziło o miłość od pierwszego wejrzenia i na takiej się skończyło. Uważam, że ta opowieść właśnie taka jest idealna. Lubię tego Luke'a za to, że po prostu poddaje się temu, co czuję i za to kim jest.

Dziękuję, że znowu ze mną byliście:)

Przepraszam za tak długie przerwy w tym krótkim opowiadaniu, ale jakoś nie wiem.. Mam nadzieję, że jednak dzisiaj was nie zawiodłam i dobrze wam się czytało. Dziękuję:)

reticence • HemmingsWhere stories live. Discover now