208.

3.3K 121 18
                                    

Zdziwiłam się, gdy Michael zaparkował na lotnisku. Spojrzałam na niego, marszcząc brwi, ale wzruszył tylko ramionami i wyszedł, żeby wyjąć nasze bagaże. Nie był tego dużo, więc nie lecieliśmy na długo.

Niechętnie wyszłam z samochodu. Zerknęłam na Daisy, która musiała przed chwilą zasnąć.

Za tydzień zacznę szósty miesiąc i zastanawiałam się, czy taka podróż była dla mnie dobra. Nie czułam się źle, a wyjazd ze Stanów na jakiś czas na pewno dobrze nam zrobi.

– Dokąd lecimy? – spytałam, gdy Mike wziął córkę na ręce.

– Czy to ważne? - Zerknął na mnie. – Spędzimy ten czas razem.

Oczywiście, że to nie było ważne. Jedyne czego chciałam to, żeby przestał się na mnie złościć. Czułam się odrzucona. Co z tego, że miałam go codziennie przy sobie, jak nie mogłam się przytulić ani go pocałować?

– A obiecujesz, że po powrocie wszystko wróci do normy? Między nami?

Nie chciałam się z nim kłócić. Powinien zrozumieć, że siostra też była dla mnie ważna. Tym bardziej że od niej wszyscy się odwrócili. Myślałam, że właśnie dlatego była taka. Chciała zwrócić na sobie uwagę ojca, a on miał ją gdzieś. Pewnie był przekonany, że jak nie będzie zwracał uwagi na jej prowokujące zachowanie, to jej się to znudzi. Tylko dlaczego nie docierało do niego, że w ten sposób ona się wykończy. Wykańczała mnie ta sytuacja. Chciałabym pomóc siostrze, ale nie mogłam. Rujnowałam tym swoje życie i narażałam na niebezpieczeństwo swoje dzieci. Michael miał rację, nie mogłam ryzykować. Tylko że wcale nie było przyjemnie patrzeć, jak moja siostra się staczała. Mel jej nie pomoże. Nadal nie pogodziła się z Chrisem. Cierpiały na tym dzieci, bo nie pozwalała mu się z nimi spotkać. Jej też nie umiałam przemówić jej do rozsądku. Atakowała mnie, a nie zamierzałam słuchać, jak obrażała również mojego męża. Może Brown nie był ideałem, ale starał się, a przede wszystkim był cudownym ojcem. To ja w tym związku byłam tą gorszą. Ja wszystko psułam.

– Postaraj się, a obiecuję, że tak się stanie. - Cmoknął mnie w nosek.

Postaraj się, starałam się od kilku dni.

Oczywiście Michael wynajął samolot na ten lot, więc będziemy sami. Zaraz po starcie zasnęłam. Miałam porozmawiać z mężem, ale nie sądziłam, że brak snu sprawi, że zasnę od razu po oparciu głowy o fotel.

Po kilku godzinach lotu byliśmy we Włoszech. Daisy się już obudziła i biegała koło nas po lotnisku. Zachwycała się nawet krzesełkami, które mijaliśmy. To zadziwiające, że tak niewiele wystarczyło, żeby sprawić jej radość.

– Tatusiu, a co będziemy tutaj lobić? – pytała z ciekawością w głosie.

W sumie też bym chciała to wiedzieć. Podejrzewałam, że złożymy wizytę Jamesowi. Cieszyłam się, że bracia Brown w końcu się pogodzili. Lauren powiedziała kiedyś, że gdyby nie ja, to nigdy by się to nie udało. Podejrzewałam, że Emily nie namówiłaby Mike'a do tego. Sama miała uraz do rodziców i nie chciała utrzymywać z nimi kontaktu, więc doskonale rozumiała Michaela. Ale ja widziałam, że mój mąż był zadowolony, że w końcu mógł porozmawiać z bratem. Nie było jeszcze idealnie i wiedziałam, że niewiele brakowało, żeby zniszczyć ich relację, ale na razie oboje się starali.

– Ty spędzisz czas z wujkiem i ciocią. Zwiedzicie Florencję, a ja z mamą... - Zerknął na mnie. – Będziemy siedzieć i odpoczywać.

– Będziecie się nudzić.

– Chciałabyś. - Uniósł ją do góry.

– Ale maś uważać na dzidziusia! – ostrzegła. – Więc mamusia nie mozie się męczyć.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. II [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz