#2

4.3K 187 7
                                    

Przygryzłam nerwowo wargę czując ogarniające mnie wyrzuty sumienia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przygryzłam nerwowo wargę czując ogarniające mnie wyrzuty sumienia. Mimo, że Justin był niesamowicie nachalny i uwielbiał mnie drażnić to nie chciałam go ranić. Tak, był irytujący, chamski, zapatrzony w siebie, niewychowany, uważał, że wszystko mu wolno, i że każda dziewczyna w szkole o nim marzy, ale to nie był powód, żebym zachowała się tak jak to zrobiłam. Podniosłam się z łóżka słysząc ciche stukanie do drzwi balkonowych. Powoli, ostrożnie stawiając każdy krok podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Mroźne powietrze uderzyło w moją skórę przez co zadrżałam. Wytężyłam wzrok chcąc dostrzec coś w ciemności, co było trudne bo nie miałam na sobie ani okularów, ani soczewek, w końcu jednak mogłam dostrzec twarz Justina, który znajdował się bliżej niż mogłam się spodziewać. Widząc jak moje ciało się trzęsie zdjął swoją bluzę i opatulił mnie nią, zapach jego nieziemskich perfum z łatwością odnalazł drogę do moich nozdrzy.
- Co ty tu robisz? - Spytałam po dłuższym czasie wpatrywania się w siebie nawzajem.
-Byłem w okolicy kiedy do ciebie napisałem i padł mi telefon, a chciałem się dowiedzieć czemu mnie tak nie lubisz. - Powiedział wpatrując się we mnie z uwagą.
- Mieszkasz na przeciwko, mogłeś iść do domu i podłączyć telefon. - Westchnęłam
-Byłem w domu, ale nie mogłem  czekać aż naładuje się ten głupi procent,żebym mógł go włączyć. Powiesz mi? - Spytał z nadzieją w głosie, a ja widząc jego bałagalny wzrok nie potrafiłam odmówić.
- Może mogłabym cię lubić gdybyś był bardziej stały.
-Co masz na myśli? - Spytał marszcząc czoło.
Oblizałam wargi czując na nich wzrok stojącego przede mną chłopaka.
-Chodzi mi o to, że... - Westchnęłam za zaczesując grzywką do tyłu. - Jesteś graczem, Justin. Obiekt twoich westchnień zmienia się bez przerwy. Nie mam gwarancji, że skoro teraz ci się podobam, to tak pozostanie. - Dziwnie się czułam mówiąc to wszystko. Zupełnie tak jakbym powierzała mu największy sekret ludzkości.
-Czyli, że gdybym udowodnił ci, że to co do ciebie czuje jest na poważnie to... - Mogłam dostrzec jak jego jabłko Adama porusza się gdy przełykał ślinę. - Miałbym u ciebie szansę? - Jego oczy błysneły nadzieją.
-Yhym. - Przytaknęłam.
-W takim razie bądź gotowa na jutro na 19.- Powiedział z radością, jakby moje słowa dały mu potężnego kopa energii.
-Co?
- Zabieram cię jutro na randkę twojego życia. Skoro mam ci udowodnić, że mi na tobie zależy, zrobię to. - Odpowiedział. Uśmiechnęłam się, spuszczając głowę by nie zobaczył moich rumieńców. Co prawda było ciemno, ale kto wie, może jego wzrok był lepszy niż mój.
-Bluza! - Zawołałam widząc jak oddał się w kierunku balkonowej barierki.
-Weź ją sobie, mam kupę takich. - Puścił mi oczko i zjechał po nóżce podtrzymującej balkon. Wróciłam do pokoju, ostrożnie zamykając za sobą drzwi. Cóż, jeśli miałabym opowiedzieć o tym komukolwiek, z pewnością by mi nie uwierzył.

Imaginy&sms ~ JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz