Część I "Rubin" Rozdział 3

41 7 14
                                    

EDIT 25 sierpnia 2017

- No pięknie – mruknęła Tess, gdy zawisła z jedną nogą przełożoną nad parapetem okna. Jej altówka została już wrzucona do pokoju i leżała na łóżku, za to jedna noga dziewczyny zwisała za oknem stawiając ją w sytuacji patowej. Dziewczyna zachwiała się i w ostatniej chwili złapała się framugi okna. Nie podejrzewała, że wejście z powrotem do domu tą samą drogą którą wyszła będzie tak trudne. Nie weszła przez drzwi, bo ryzykowałaby tym samym zauważenie przez mamę albo babcię, a to skończyło by się przymusem tłumaczenia się, czego dziewczyna nad wyraz nie cierpiała. Nagle, Tess usłyszała kroki, najprawdopodobniej mamy. Wspaniały moment sobie wybrała, pomyślała Tess, godząc się z losem i nastawiając się w duchu na półgodzinne kazanie. Jednak zaraz udało jej się nienaturalnie wywinąć rękę i jakimś cudem przełożyć przez parapet drugą nogę. Morał: wszystko jest lepsze od włażenia do pokoju na piętrze przez okno. Padła na łóżko, udając że czyta dokładnie w momencie, kiedy mama zajrzała do pokoju. Tess starała się uspokoić swoje rozkołatane serce.

- Kochanie, wszystko w porządku? - spytała.

- Jasne – dziewczyna usiadła i korzystając z chwili gdy mama się odwróciła żeby zamknąć drzwi, odłożyła altówkę tam, gdzie stała wcześniej. Pani Miranda podeszła do jej łóżka.

- Ja się naprawdę o ciebie martwiłam, kiedy tak znikłaś...Co robiłaś?

Dziewczyna ledwo się powstrzymała przed przewróceniem oczami.

- Tak się składa, że poszłam do miejskiej stajni, zobaczyć jakie mają tak konie. - powiedziała zgrabnie pomijając fakt spięcia z dryblasami i długiego, samotnego spaceru. - I trochę się zasiedziałam – dodała wymijająco. Mama nie dopytywała.

- Jak chcesz, to możesz zejść na dół. - Powiedziała tylko – jemy ciasto – dodała z uśmiechem.

- Oczywiście mamo – mruknęła Tess

- I pamiętaj że cię kocham – dodała pani Miranda na odchodnym.

- Taa...pamiętam. – odparła Tess gdy za mamą zamknęły się drzwi.

***

Tess skończyła pałaszować ostatni z trzech wielkich kawałków ciasta, odchyliła się na krześle i przymknęła z lubością oczy.

- Zjadłabym jeszcze ale musiałabym się toczyć do pokoju. – powiedziała bez uśmiechu.

- Tess, skarbie – zaczęła mama. Tess wyprostowała się i otworzyła oczy.

- Hmmm...?

- Dziś na spacerze, poszliśmy do parku. Twój brat bardzo zakolegował się z chłopcem w jego wieku. Zaczęłam rozmawiać z jego mamą i okazało się, że mieszkają bardzo blisko nas.

- No i...? - Dziewczyna zawiesiła głos – Co z tego wynika?

- Zaprosili nas na kawę i prosili, żebyśmy przyszli z tobą- dokończyła mama niepewnie. Tess wywróciła oczami.

- Pójdziesz? Proszę.

Tess rozważała to w myśli. Powinna posprzątać w pokoju i...i...i nic. Nie mogąc znaleźć żadnej wymówki wzruszyła ramionami. W sumie co jej szkodzi?

- No dobra mogę pójść – stwierdziła w końcu ponuro.

- To wspaniale! - ucieszyła się mama – tylko ubierz się ładnie – dodała. Dziewczyna wzięła krótki prysznic i weszła do pokoju. Przebrała się w zwiewną, granatową spódnicę do połowy uda i białą koszulkę. Stwierdziła że nie ma potrzeby się malować, czego i tak od śmierci taty nie robiła. Jej żałoba na to nie pozwalała.

Klejnot Avilionu (Zawieszone)Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon