Część I "Rubin" Rozdział 6

21 4 8
                                    

EDIT, 30 sierpnia 2017

Rano obudziła się z wwiercającym się w umysł poczuciem straty. Wiedziała, że w nocy wydarzyło się coś ważnego. A że dotychczas szczyciła się wyjątkową pamięcią, był to dla niej tym większy szok. Przetarła oczy i wsunęła na stopy puchate, różowe kapcie. Powłóczając nogami zeszła do salonu. Babcia siedziała i nieobecnym wzrokiem wpatrywała się w obraz nad kominkiem, przedstawiający zielony, tętniący życiem krajobraz. Z gór spływał wodospad, a obok niego pasło się stado koni.

- Coś się stało, babciu? – spytała cicho. Kobieta otrząsnęła się z transu.

- Nie martw się mną, kochanie. Kiepsko się dzisiaj czuję po prostu.

-Ach...no tak. Ciśnienie jest dzisiaj dość niskie, mnie też trochę boli głowa – Tess usiadła obok i ukryła twarz w dłoniach.

- Wiem, że się czymś martwisz. – powiedziała stanowczo. Tess westchnęła.

- Coś się wydarzyło, tej nocy. Chyba miałam jakiś sen, albo coś takiego. Wiem, że było bardzo ważne. I...nie pamiętam go. Rozumiesz to? Chyba zeszła się napić. I potem nic nie pamiętam. A to chyba było bardzo ważne.

Na twarzy babci odbił się szok. Zbladła i wciągnęła gwałtownie powietrze do płuc. Zaraz jednak ukryła uczucia pod maską zmęczenia. Doskonale wiedziała dlaczego Tess nie pamięta jej rozmowy z feniksem. Dokładnie to zakładała bariera, stworzona przez Corrina, w około miejsca gdzie rozmawiali.

- No tak. Wiesz, jak zapomniałaś, to może po prostu nie jest ci pisane dowiedzieć się tego teraz. Może jest jeszcze za wcześnie. Pewnie przypomnisz sobie we właściwym czasie.

- Babciu, od kiedy ty rzucasz takimi filozoficznymi myślami? – Tess przyjrzała jej się podejrzliwie – czy ty coś przede mną ukrywasz?

Babcia lekko się zaczerwieniła.

- Ja? Skąd, nigdy, nie, nie, nic nie ukrywam...

Tess nie spuszczała z niej badawczego wzroku.

- I od kiedy ty się jąkasz? – widząc zakłopotanie babci, zlitowała się nad nią – okay, już się nie tłumacz. Oprzyj się wygodnie, o tak. I odpocznij, a ja zrobię ci herbatę.

Babcia uśmiechnęła się z wdzięcznością.

- Świetnie, jak widać dzisiaj nie jestem zbytnio rozmowna.

Tess wyszła z pokoju i po chwili wróciła z kubkiem herbaty i kocem.

- Wyglądasz na bardzo zmęczoną. Nie spałaś w nocy? – spytała. Babcia wzruszyła ramionami.

- Po prostu miałam dzisiaj trochę bezsenną noc. - odparła.

- W takim razie teraz się prześpij – poleciła czule i okryła babcię dokładnie pledem. Zasunęła zasłony i cicho wyszła z salonu. Nie zrobiła kilku kroków, kiedy zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz. Claire. Bez wahania odebrała.

- No co tam?

- Wiesz co, pomyślałam, że możemy...- urwała – czekaj, ty pewnie nie umiesz jeździć konno, co nie?

- No nie umiem, ale w siodle się utrzymam, jakby była konieczność. Zawsze marzyłam, żeby jeździć. Ale o co chodzi?

- No bo moi rodzice mają kilka koni, jak to przystało na wiejską rodzinę. Pomyślałam, że możemy się przejechać, ale skoro nie jeździsz konno to nie ma mowy.

- Ale nie! Chętnie spróbuję! – wykrzyknęła rozentuzjazmowana Tess. Szczerze rozentuzjazmowana. – Nie wiesz jak bardzo marzyłam, żeby kiedyś wsiąść na konia. Tak samo jak marzę, żeby nauczyć się tańczyć.

Klejnot Avilionu (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz