Rozdział jedenasty: Zew mocy

4.5K 505 124
                                    

Notka od autorki: W tym rozdziale dowiemy się, co się działo z Draconem. Do tego, cóż, kilka rewelacji. Nigdy nie mówiłam, że Harry nie ma własnych paskudnych tajemnic.

---* * *---

Draco westchnął i zamknął książkę, którą trzymał na kolanach, pocierając oczy. Słowa zaczynały mu się rozmazywać i nawet dostosowywanie koloru zaklęcia Lumos nie mogło powstrzymać jego oczu przed łzawieniem.

Niemal mógł usłyszeć słowa swojej matki. Nigdy nie czytaj po zmroku dłużej jak godzinę, kochanie. Inaczej oczy ci napuchną, a Malfoyowie nie powinni chodzić z opuchniętymi oczami.

Ale to ona przysłała mu te książki, to ona powiedziała mu - przez strategicznie rozłożone w książkach notatki - co się z nim dzieje, to ona pokazała mu, dlaczego powinien się na jakiś czas odsunąć od Harry'ego. Draco zastanawiał się ponuro, czemu musiała wybrać tak fascynujące książki, skoro oczekiwała po nim, że nie będzie zarywał nocy na ich czytaniu.

Odłożył książkę na swoją szafkę nocną i przez chwilę patrzył się przez szczelinę między kotarami na łóżko Harry'ego. Jego zasłony były szczelnie zaciągnięte, jak zawsze. Gdy się skupił, to był w stanie usłyszeć płytki oddech Harry'ego, świadczącym o tym, że śpi. Nigdy nie chrapał. Częściej budził się z krzykiem, niż chrapnięciem, a czasami wstrzymywał oddech i Draco wiedział, że leży w bezruchu, przerażony i spięty, czekając aż ktoś go zaatakuje.

W ciągu ostatniego miesiąca było wiele okazji, kiedy Draco miał ochotę usiąść na jego łóżku i ukoić jego lęki, choćby czymś tak prostym jak potrzymaniem go za rękę.

Ale wtedy musiałby wyjaśnić, czemu tak długo trzymał się od niego z daleka.

A Draco wciąż nie miał pojęcia, jak powiedzieć Harry'emu prawdę, nie niszcząc go przy tym.

Założył ręce za głową, westchnął głęboko i zapatrzył się w sufit.

* * *

Pierwsza książka była po prostu fascynująca - wyjaśniała przede wszystkim rodzaje magii przymuszenia, opisując przykłady z wielu rodów czystej krwi, w tym Blacków i tłumaczyła, co ten dar jest, a czego nie jest w stanie zrobić. Dracona zastanawiało, czemu jego matka uznała to za odpowiednią dla niego lekturę. Czyżby chciała się upewnić, że jeśli Draco odkryje w sobie taki dar, to z miejsca zacznie go trenować? To miałoby sens, ale Draco naprawdę wątpił, żeby miał taki dar. Tego rodzaju magia zwykle manifestowała się w czarodziejach przed dwunastym rokiem życia, a trzynaste urodziny Dracona minęły piątego czerwca.

Pamiętał ten dzień jako wyjątkowo nieszczęśliwy, ponieważ Harry drzemał wtedy w skrzydle szpitalnym, lecząc się powoli ze szkód wyrządzonych w jego umyśle, a on po prostu chciał przy nim być.

Wtedy znalazł pierwszą notkę, włożoną między dwie strony filozoficznego traktu o tym, czy dar przymuszenia jest w ogóle moralny. Rozwinął ją i od razu rozpoznał charakter pisma jego matki.

Mój drogi Draconie,

Mam nadzieję, że już rozumiesz, czemu wysłałam Ci te książki. Przymuszeniu można się oprzeć, ale jest ono subtelne i często zmienia sposób myślenia czarodzieja bez jego wiedzy.

Draco zmarszczył brwi, kiedy skończył ją czytać. Da się mu oprzeć. No i świetnie. Ale na co właściwie miała mu być ta informacja?

Przekartkował resztę książki, ale nie znalazł więcej notatek. Odłożył tę na bok i podniósł następną, z wizerunkiem srebrnej żmii na okładce. Draco spędził kilka chwil przyglądając się jej. Wiedział, że ją skądś kojarzył, prawdopodobnie widział ją kiedyś na jakichś artefaktach w rezydencji, ale nie potrafił sobie przypomnieć, co znaczyła.

Oswobodzony z mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz