Rozdział 42

3.2K 155 69
                                    

Już była ostatnia lekcja już nie mogłem się doczekać spotkania z Weroniką po lekcjach. Strasznie mi się podoba. Zadzwonił w końcu dzwonek, ja pierwszy wybiegłem z klasy i pobiegłem do sali tam gdzie się umówiliśmy. Ona już była na scenie i czytała scenariusz. Jak zawsze piękna. Podszedłem do niej bliżej i usiadłem koło niej.

-Hej, co tam?-powiedziałem z uwodzicielskim głosem.
-Hejka, a wiesz dobrze. Gotowy?-pokazała na scenariusz.
-Ja zwarty i gotowy.
Zaśmialiśmy się razem.

Spędziłem z nią piękne dwie godziny. Uważnie jej słuchałem jak mi tłumaczyła co mam robić jak mówie. No i właśnie była scena pocałunku. Wziąłem ją w talli i powiedziałem swoją kwestie, a ona swoją. Powoli się do siebie przybliżaliśmy. Delikatnie musnąłem jej usta, a ona się ode mnie trochę odsunęła.

-Może ten pocałunek przeniesiemy na próbę generalną albo na sam występ, okej?
Odsunołem się od niej.
-Spoko.-wziąłem plecak- To do jutra?
-Tak, do zobaczenia-powiedziała jak zwykle z uśmiechem.

2 tygodnie później

Stało się, zakochałem się w Weronice. Nie wiem kiedy, nie wiem jak ale zakochałem się. A Alka? Nie wiem co mam o tym myśleć. Dzisiaj jest wstęp, strasznie się cieszę.

Alka ma tyle nauki i pracy, że nie zauważyła mojego dziwnego zachowania. To w sumie dla mnie jest plus.
Jestem teraz z kolegami na trybunach i rozmawiamy o Weronice.

Alka

Przez te cholerne dwa tygodnie poprawki, i poprawki jeszcze do tego drużyna i chiliderki. No i oczywiście trochę rozrabiania. Prawie przez te tygodnie nie widziałam Nata. Podobno poznał jakąś Weronikę, ja tam nie wiem.

Ale nie znam jej, może jakaś nowa czy coś. Nie za bardzo mnie to interesuje, Nataniel na pewno z nią nie kręci a tym bardziej się w niej nie zakochał, co nie? Nie, to nie możliwe, przecież jest ze mną. Nie przeżyła bym tego jagby chciał ze mną zerwać przez nią. Ale on taki nie jest, przecież się zmienił. Dzisiaj jest ten ich występ ale no nie stety..nie mogę. Muszę ćwiczyć z dziewczynami układ do meczu.

No trudno, jak coś to ktoś mi o tym opowie albo nagra. Jakoś na pewno się dowiem.
Teraz miałam matematykę, z tą wiedzimą. Mam nadzieje, że przepuść mnie do następnej klasy. No ale w sumie...czy zdam czy nie i tak będzie mnie miała na karku. Ona jak zwykle na początek lekcji pyta, ale zdziwiłam się, że nie spytała mnie. No jak widać mój szczęśliwy dzień. To mam nadzieje, że się nie obrazi jak usiądzie na szpilkę którą położyłam na krześle.

Jeszcze od początku lekcji nie usiadła na te cholerne krzesło.

-No dobrze. Teraz otwórzcie podręczniki na stronie...aaaaaaaaaaa!!!!!-krzyknęła nauczycielka.
Wszyscy się zaczęli głośno śmiać, a ja razem z nimi.

-Alicja!!! Do dyrektora!!-krzyknęła.
Ja wstałam i powiedziałam.
-Ale proszę pani ja nic nie zrobiłam. Jestem przecież taką wzorową uczennicą.-wszyscy się zaczęli znowu śmiać.

-Już!-krzyknęła.
-Spokojnie pani profesor. Złość piękność szkodzi. Ups, przepraszam widać po pani, że za dużo tej złość na codzienni.-powiedziałam z uśmiechem.
-Słucham?! Po czym to poznałaś?!-spytała sarkastycznie.
Chwila ciszy skrzywiłam się i powiedziałam.
-Po pani ryju.-powiedziałam spokojnie.

Wszyscy wybuchli śmiechem, pani ze złością zaprowadziła mnie do dyrektora. Zapukałam i weszłam.

-Dzień dobry panie dyrektorze. Piękny mamy dzisiaj poranek, prawda?-powiedziałam z rozbawieniem.
Usiadłam na krześle przed jego biurkiem. On zdjął​ okulary i popatrzył się na mnie ze zmęczonym wzrokiem.

-Co znowu zrobiłaś Alicja?-spytał spokojnie.
Dyrektora odwiedzam max cztery razy w tygodniu czasami nawet w jednym dniu.

-A nic ciekawego znowu obraziłam nauczycielkę od matmy. Niech pan mi te punkty minusowe wstawi i uwagę. Chcem mieć to za sobą.-powiedziałam szybko.
-Dobrze, ale też musisz mieć jakąś kare.

-Kara w tej szkole jest taka, że wogule muszę tu przychodzić. Mam tą kare codziennie.
On przetarł oczy dwoma palcami i znowu na mnie popatrzył.
-Alicja, musisz się w końcu uspokoić, to jest nie odpowiednie zachowanie. Rozumiesz? Ma mi się to więcej nie powtórzyć, zrozumiano?-spytał poważnie.

-Tak jest.-powiedziałam i wyszłam z jego gabinetu.

1 godzinę później

-Dzień dobry, panie dyrektorze. Miło pana znowu widzieć.-powiedziałam z szerokim uśmiechem.

-Co znowu?-spytał zmęczony.
-Żuciłam kredą w panią od polskiego.
-Przecież miałaś już nic nie robić..
-O nie proszę pana miałam nie przeżywać nauczycieli, nią było mowy o tym, że nie mogę niczym żucać w nauczycieli.

-Alicja, jeszcze jedna odobna akcja i będziesz miała poważne problemy, zrozumiane?!-spytał już z podniesionym głosem.

-Spoko,spróbuje. Dowiedzenia.
Jaki gbur, ale zawsze mi to mówi. I tak nic nie robi. Teraz miałam trening wiec miałam już spokój na dzisiaj. Jeszcze zaszłam na tą sale teatralną gdzie jest Nat, był na scenie z Weroniką.
Podeszłam bliżej i zaczełam rozmowę.
-Cześć, muszę ci coś powiedzieć.-powiedziałam do Nata.
-Jasne.-powiedział i oddalił się ze mną.

-Co jest?-spytał.
-No bo chodzi o to, że..nie mogę dzisiaj przyjść na występ. Muszę z dziewczynami ćwiczyć nowy układ. Przepraszam-powiedziałam smutna.
-Spoko, nic nie szkodzi.
-Naprawdę? Nie jesteś zły?-spytałam zdziwiona.
-Oczywiście, że nie. Nie zależy mi na tej sztuce. Gram bo muszę i tyle.
Ja go mocno przytuliłam.
-No to się cieszę-pocałowałam go szybko-Powodzenia.
-Dzięki.

Ja szybko pobiegłam na boisko bo już jestem spóźniona o 10 min. Pewnie dziewczyny już czekają.

Nataniel

Już był koniec występu, Weronika juz powiedziała swoją kwestie i..pocałowaliśmy się. Trwało to długo było to namiętne i mocne. Jak zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie.

Wszyscy na trybunach aż wstali z krzeseł i klaskali. Ukłoniliśmy się i zeszliśmy ze sceny. Ten pocałunek był świetny..chyba czas zerwać z Alka i być zacząć chodzić z Weroniką.

......

Przyjaciel Mojego Brata! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz