Akuku

6.7K 282 144
                                    

Od mojej ostatniej rozmowy z Lucasem minął prawie tydzień. Czułam, że coś jest nie tak. Od kilku dni zarówno on, jak i Leslie unikali mnie szerokim łukiem. Miałam całkowity spokój w szkole. Niestety z przymusu musiałam dołączyć do grupy tańczących pustaków. Powód był prosty. 

Dyrektor szkoły stwierdził, że bez sensu jest, żebyśmy tylko we trzy zajmowały czas Pana Smitha, który jednocześnie oporządzał też męską część grupy. Dlatego właśnie ja zostałam przydzielona jako kolejna tańcząca kukła, a dziewczyny o nieco większych rozmiarach pełniły rolę fundamentów do tworzenia efektownych akrobacji.

— Hej Lis.

Hannah weszła do mojego pokoju. Umówiłyśmy się, że całą niedzielę spędzimy razem. Wszystko dokładnie zaplanowałam. Seriale, przekąski, koce były już dawno gotowe. Maira od rana przygotowywała w kuchni jedzenie i dodatki, tak żeby wszystko było idealnie. Pierwszy razy zaprosiłam koleżankę do domu, wcześniej się to nie zdarzało, bo najzwyczajniej w świecie nie miałam znajomych. Nie wiedziałam, jak powinno wyglądać takie spotkanie, dlatego wpisałam w w wyszukiwarkę, co można robić z koleżanką i według pierwszej strony przygotowałam dzień.

Na szczęście Hannah od początku wydawała się być naprawdę miła. Odnosiłam wrażenie, że to właśnie przez nią mam spokój od ciągłych drwin, wyśmiewania i upokorzeń. Może Leslie się przestraszyła, że nie jestem już całkowicie sama. Miałam po swojej stronie jedną osobę, a to już zawsze coś. Łatwiej zaatakować osobę, która jest zdana tylko na siebie, niż taką, którą ma kto bronić. Choćby jedna osoba. A może tych osób było więcej, tylko bały się wcześniej odezwać? Albo ten okres ciszy, był tylko spokojem przed prawdziwą burzą, która mogła mnie spotkać? 

— Wszystko jest już gotowe. — wskazałam ręką na małą świątynię seriali, której przygotowanie było dla mnie źródłem dumy. Przed nami był cały dzień spędzony przy wielkim telewizorze, który oferował nieograniczony dostęp do internetu, Netflixa i HBO. To brzmiało jak dzień marzeń, przynajmniej dla mnie.

— Eli, nie chcę, żebyś się obraziła — Hannah zacięła się na chwilę, starannie przyglądając się kącikowi, którym się zajęłam. — Myślałam, że może wyjdziemy na zakupy, do kina, tak jak robią to prawdziwe przyjaciółki.

— Ahhh... — Przygryzłam wargę, poczułam się nieco speszona tym, że nie wstrzeliłam się w jej wizję, a przeklęta wyszukiwarka wprowadziła mnie w błąd. Przesunęłam rękę przez włosy, które dzisiaj pozostawiłam w swobodnym koku i zastanawiałam się, jak wybrnąć z tej sytuacji. 

— Może później wrócimy i obejrzymy jakiś serial? Co ty na to? — zaproponowała, próbując albo odnaleźć kompromis, albo po prostu dlatego, że była miła. 

— Jasne, tylko najpierw wezmę od taty trochę pieniędzy — odpowiedziałam z nieśmiałym uśmiechem.

Wyszłam, kierując się do gabinetu mojego ojca. To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Nigdy wcześniej nie prosiłam ojca o kartę płatniczą, aby wydawać jego ciężko zarobione pieniądze na niepotrzebne rzeczy czy rozrywki. Miałam zasadę szanowania pieniędzy, mimo że nigdy nie doświadczyłam ich braku. Po prostu wychowałam się z poczuciem, żeby nie marnować i nie wydawać ich na zbędne luksusy. W domu zawsze miałam wszystko, czego potrzebowałam, więc nie odczuwałam wewnętrznej potrzeby przepychania się przez życie na fali konsumpcji.

Stałam teraz przed drzwiami gabinetu ojca, świadoma, że nie przepada za przerywaniem mu w pracy. Moja dłoń, drżąca z niepewności, uniosła się do drzwi i niepewnie zapukała. Mimo że to mój ojciec, najbliższa osoba we własnej rodzinie, nie czułam się przy nim tak pewnie. Było w naszej relacji coś, co sprawiało, że nie byłam w stanie całkowicie się otworzyć i być sobą.

Crazy in love (W Trakcie Poprawy)Where stories live. Discover now