Trole

3.8K 152 23
                                    


Słońce zbliżało się już ku zachodowi. Thorin zarządził postój, przerywając tym zawziętą dyskusje Riny i Bilba. Gdy krasnoludy przygotowywały obóz Gandalf wraz z wojowniczką, udali w stronę ruin pobliskich. Czarodziej przechadzał się po czymś, co kiedyś zapewne było domem.
-Mieszkał tu farmer...- dedukował - Z rodziną.
Przywódca krasnoludów dumny krokiem podążał w ich stronę.
-Nie rozsądnie jest rozbijać tu obóz- powiedziała rozglądając się po okolicy kobieta.
-Pojedzimy do ukrytej doliny- zaproponował starzec.
-Już mówiłem nie mam zamiaru tam zawitać - grymas rozciągnął się na jego twarzy.
-Dlaczego? Elfowie dadzą nam schronienie, ciepłą strawę i radę- nie ustępował czarodziej.
-Nie potrzebuję ich rad.
-Mamy mapę której nie rozumiemy, Lord Elrond mógłby nam pomóc.
-Smok zaatakował górę, gdzie byli elfowie? Orkowie plądrowali Morię, bezcześcili nasze świątynie. elfowie tylko się przeglądali. Mam prosić o pomoc, tych co zdradzili mojego ojca i dziada- zapytał z wściekłością.
-Nie jesteś nimi. Nie po to dałem Ci mapę i klucz abyś rozpamiętywał dawne waśnie.
-Nie wiedziałem, że należały do ciebie!
Gandalf wściekły udał się do swojego konia nie oglądając się już na krasnoluda.
-Gdzie idziesz Gandalfie?- Zapytał hobbit.
- Jak najdalej od krasnoludów mam ich dość na dziś- siedziwszy na swoim rumaku spojrzał na dziewczynę i zawołał- Rino pojedziesz ze mną, mamy ważną sprawę do omówienia.
Ta dopiero oderwawszy się od swoich myśli kiwnęła głową i wskoczyła na swojego konia. I pognali w tylko sobie znanym kierunku.
-Wrócą?- zapytał niepewnie hobbit Balina, ten tylko wzruszył ramionami.

Noc była już w pełni,a Bombur właśnie podawał kolacje.
-Bilbo zanieś to Kiliemu i Filiemu- polecił Bofur.
Hobbit więc ruszył do lasu z dwoma miskami ciepłej strawy. Zastał braci patrzących tępo na kuce.
-Czy coś się stało? - Zapytał hobbit.
-Thorin kazał nam pilnować kuców- wyjaśnił Fili.
-Było ich szesnaście, a jest czternaście- dokończył Kili.
-To niedobrze, bardzo niedobrze powiemy Thorinowi.
-Nie, po co go martwić. Jesteś naszym włamywaczem więc może się trochę rozejrzysz - zaproponował blondyn.
-Chyba coś dużego wyrwało te drzewo- powiedzał niziołek przyglądając się wyrwanemu konarowi.
- Też tak myśleliśmy- potwierdził Fili.
-Coś bardzo dużego i najpewniej niebezpiecznego...
-Widzicie światło- zauważył Fili po czym pognali wraz z bratem w jego stronę- Schyl się- polecił- Trole.
-Mają Martle i Mintli,chcą je zjeść, trzeba coś zrobić- zdenerwował się hobbit.
-Tak zrób coś- popędził go Kili- Nawet cię nie zauważą, są głupie i powolne. Za kradniesz się bez problemu.
-A gdyby coś się stało chuknij dwa razy jak Puszczyk i raz jak Puchacz- powiedzał popychając niziołka.
Bilbo chciał się wycofać, ale bracia zniknęli. Z przerażeniem i lekkim obrzydzeniem patrzył na Trole. Przez chwilę siłował się z węzłami, ale gdy zrozumiał że to nic nie daję zauważył coś w rodzaju noża zwisającego z pasa trola. Najdelikatniej jak się dało próbował go wyciągnąć pech chciał że olbrzym zabierając chusteczkę niechcący zabrał też hobbita. Dopiero po opróżnieniu nozdrzy zauważył niziołka całego w zielonej wydzielinie.
-A niech mnie patrz co mi się wysmarkało, ma ręce i nogi- mówił z podekscytowaniem.
-Co to jest?
-Nie wiem, ale nie podoba mi się że się tak wierci- powiedział rzucając hobbita na ziemię.
-Coś za jeden, przerośnięty świstak?
-Jestem włamy... hobbitem- poprawił się szybko.
-Może go zjemy?
- Nie najemy się nim skóra i kości- powiedział jeden łapiąc Bilba- A może jest was więcej?
- Nie- zaprzeczył.
-Kłamię, jak się go na różnie przypiecze to wszystko wyśpiewa.
Nagle z krzaków wyskoczył Kili raniąc jednego z trolli w nogę.
-Puść go- zarządził.
-Co?- oburzył się olbrzym.
-Słyszałeś puść go- wściekły trol rzucił Bilba w Kiliego. Niespodziewanie z krzaków wyskoczyła cała kompania i rozpoczęła walkę z wrogiem. Pan Bagins korzystając z okazji uwolnił kucę, niestety przez chwile nie uwagi został złapany.
-Rzucić broń albo rozerwiemy go na strzępy- krasnoludy po chwili namysłu rzuciły broń.

Po chwili wszyscy byli albo w workach albo na rożnie.
-Po co ich tak wędzić? Wystarczy usiąść i rozgnieść na miazgę.
-Trzeba wytopić tłuszczu i zgrilować z odrobiną szałwii.
-Zapowiada się smacznie- cieszył się trol.
-Darujmy sobie szałwie nie mamy całej nocy. Nie wiem jak wy, ale ja nie chcę zmienić się w kamień- bulwersował się inny. Bilbo zaś wiedział już jak ma wyjść z tej opresji cało.
-Czekajcie popełniacie ogromny błąd!- krzyknął wstając.
-Nie dogadasz się z nimi, to półgłówki -zniechęcał go Dori.
-Chodzi mi o szałwie, nie wystarczy aby ich przełknąć.
-A co ty wiesz o gotowaniu krasnoludów?-zaciekawił się olbrzym.
-Cicho! Niech hobbito-podobny gada- przerwał mu drugi.
-Żeby zjeść krasnoluda trzeba ich najpierw... obedrzeć ze skóry- w tle słychać było przepychanki krasnoludów.
-Co to za brednie, zjadłem i setki nawet w butach- Bilbo kontem oka zobaczył skradającą się postać.
-Właśnie niema to jak krasnolud na surowo- powiedział jeden łapiąc Bombura.
-Nie, jego niejedz!
-A to dlaczego?
-Bo... Ma robaki- trol z obrzydzeniem wrzycił krasnoluda- wszyscy mają pasożyty ja bym nie ryzykował- dodał.
Krasnoludy zaczęły się przekrzykiwać że nie mają żadnych robali. Jedynie Thorin zrozumiał o co chodzi i szturchnął Kiliego, dopiero po tej interwencji zrozumieli jaki hobbit ma plan. I znów zaczęły się przekrzykiwać tylko, że o to kto ma więcej robaków.
-Więc co mamy z nimi zrobić, wypuścić wszystkich- włamywacz przytaknął lekko głową- Myślisz, że jesteśmy tacy głupi.
Nagle na wzgórzu pojawiła się Rina.
- Hej! Chyba nie mieliście zamiaru, tak obżerać już od śniadania?!
-A ta to kto?- zapytał jeden.
-Ale ją też zjemy?
Kobieta zeskoczyła z kamienia, a nie którzy usłyszeli jej głęboki głos wołający.

Fus ro dah

Kamień pękł w połowie, a podmuch aż zachwiał pobliskimi drzewami. A z pomiędzy resztek głazu wyjrzało słońce.
Blask oślepił kąmpanię, a trole zmieniły się w kamień.
-Jak to zrobiłaś?- zapytał Thorin gdy wszyscy byli już uwolnieni.
-To mój drogi książę jest jedną z umiejętności dla których Gandalf mnie wybrał - powiedziała z uśmiechem. Nagle zachwiała się i upadłaby gdyby nie silne ramię krasnoluda.
-Wszystko w porządku?- jego oczy wyrażały szczerą troskę.
-Tak. Myślę, że tak- odpowiedziała po wzięciu kilku głębszych oddechów.
-Gdzie byliście?-zapytał gdy dołączył do nich Gandalf.
-Spojrzeć przed siebie- odparł.
-Po co wróciliście?
-Spojrzeliśmy za siebie- dodała dziewczyna.
-Źle z wami było, ale jakoś przeżyliście- powiedział czarodziej.
-Nie dzięki hobbitowi- odparł krasnolud.
-Miał dość sprytu by grać na czas, żaden z was nie wpadł na ten pomysł- ucieła zła, odchodząc w stronę kompanii.
-Trole pewnie przybyły z Ettenmoors.
-Kiedy ostatnio zapuściły się tak daleko na południe ?
-Nie w naszej erze, kiedy u władzy była mroczniejsza siła- odparł z przestrachem- Ale nie mogły podróżować za dnia.
-Jaskinia musi być blisko.



Lost <Thorin Oakenshield>Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang