Rozdział XX

2.1K 184 128
                                    

Znowu zamknęli wodę w budynku starszych klas. Remont sąsiedniego budynku mógłby się już skończyć, przynajmniej dzieciaki nie pałętałyby się co chwila pod nogami. Na korytarzach było już wystarczająco ciasno bez nich kręcących się między salami, w których akurat mieli mieć zajęcia. Z okazji odnawiania budynku niektóre ich lekcje odbywały się tutaj, co dezorganizowało ogólny plan zajęć. Przecież szesnastoletnich kretynów przerastało sprawdzanie zmian w salach, a potem się nie mogli zebrać w całości, bo część z nich czekała pod właściwymi drzwiami a część zupełnie w innym miejscu.

Dzisiaj humor mi dopisywał, dlatego też dobrze mi się marudziło. Poza tym zaczynałem na trzeciej lekcji, więc nawet udało mi się wykorzystać sposobność, by pospać odrobinę dłużej. Kawę zdążyłem wypić w domu, dlatego też wspomniany brak wody nie odbił się na mnie bardzo. Miałem jeszcze z dziesięć minut do przerwy przed trzecią lekcją, dlatego spokojnie rozsiadłem się na swoim miejscu. Ktoś przyniósł ciastka, dlatego skubnąłem sobie jedno z talerza. Owsiane ciastka nie zaliczały się do słodyczy, za którymi nie szalałem.

Wyciągnąłem z kieszeni komórkę. Dostałem przed momentem wiadomość od Ciela. Odczytałem ją. Nie zastanawiałem się, czy chłopak przypadkiem nie powinien skupić się na nauce.

"Wiedziałeś, że chrapiesz?"

"Żartujesz", odpisałem mu.

"Poważnie. Mnie to nie przeszkadzało, robiłeś to tak rozczulająco"

Wydało mi się niemożliwym, żebym chrapał, gdy śpię. Nie chciałem na razie wiedzieć, co udało się nastolatkowi zaobserwować podczas ostatniego pobytu u mnie. Podejrzewałem, że mogłoby się tam znaleźć kilka ciekawych rzeczy, o których nie miałbym pojęcia. Nie miałem ochoty konfrontować się z tymi informacjami teraz.

"Porozmawiamy wieczorem". Uciąłem rozmowę, zanim zeszła na nieodpowiednie tory.

Najpierw praca, potem... reszta...

– Ja ich chyba kiedyś wypatroszę... ale tak... tak mocno ich wypatroszę. Który mądry powiedział, że praca z młodzieżą jest wartością dodaną nauczycielskiego trudu? Nie chcę już wracać do tej klasy. – Komuś przed drzwiami najwyraźniej puściły nerwy. – Cześć, Seb. – Dało się słyszeć od progu.

– Hej. To brzmiało jak lekcja z którąś z klas B. Mylę się?

– Nie znoszę ich! – Eve, germanistka, stanęła na środku pokoju nauczycielskiego i wykonała bliżej nieokreślony ruch rękami, co chyba miało wyrazić jej frustrację. – O, ciastka! – Ściągnęła sobie cudzy przysmak z talerzyka. Jak tak dalej pójdzie nic z nich nie zostanie. – Masz nowe okulary – zaobserwowała, wpychając sobie okrągły łakoć w usta. – Spoko są, aprobuję.

– Dzięki. – Odruchowo poprawiłem oprawki na swoim nosie. Nie różniły się specjalnie od swoich poprzedniczek, ale wydawały się trochę masywniejsze.

Zanim do pomieszczenia zaczęli się schodzić inni nauczyciele, mnie zachciało się już wrócić do domu.

– Masz pingle z Adidasa? – Rafael, który wyglądał, jakby go w drodze do szkoły potrąciła ciężarówka, nachylił się, żeby przyjrzeć się mojemu nowemu nabytkowi.

– To Armani, ignorancie – prychnąłem.

– Burżujstwo ci się załączyło? Nie za późno na takie rzeczy? – rzucił, po czym poczochrał mnie po włosach.

Nie wiedziałem, co się z nim działo. Raz na mnie warczał, raz zachowywał się jakbym był jego młodszym bratem. Potem się dziwił, że nie wiedziałem, jak się do niego odnosić. A to rzekomo ja w naszej gromadce mam problemy...

Nauczyciel | KuroshitsujiWhere stories live. Discover now