Rozdział 01 - Wszystko zaczyna się w niebie

128 10 4
                                    

Dziewczyna siedziała na drewnianym krześle obitym miękkim materiałem o czarnej barwie. Patrzyła w lustro, przyglądając się swojemu odbiciu. Brunetka, która układała jej włosy, złapała za metalową buteleczkę i spryskała je kolejną warstwą lakieru.

- Gotowe - szepnęła i zdjęła materiał z dziewczyny. Ta mruknęła coś na kształt dziękuję i podążyła w stronę drzwi z jej imieniem. Pchnęła je delikatnie i rozejrzała się. Wątłe światło padało na srebrną sukienkę. Blondynka zdjęła swoje ubrania i rzuciła je na skórzaną kanapę. Zasunęła suwak i spojrzała w lustro. Obciągnęła sukienkę i ukryła czarne spodenki przyszyte do stroju. Zasznurowała swoje czarne platformy, a na szyi zapięła ciężki łańcuszek. 15.13 na mnie czas. Zamknęła pomieszczenie i skierowała się w stronę sceny. Przystanęła za fioletową kotarą i cierpliwie czekała na swoją kolej.

- Następną uczestniczkę na pewno państwo znają. Brała udział w produkcji Disneya, która zakończyła emisję pierwszego sezonu trzy miesiące temu. Zapraszamy na scenę Violettę Castillo - blondynka wkroczyła na podest z uśmiechem. Odebrała mikrofon i pokazała kciuk w górę ekipie, stojącej za nią. Zaczęła tupać nogą w rytm wybranej piosenki. Vilu uwielbiała tę piosenkę z powodu przekazu i wpadającej w ucho melodii.

We'll never be as young as we're now

It's time to leave this old black and white town

Let's seize the day

Let's run away

Don't let the colors fade to grey*

Przy czwartym słowie usłyszała dodatkowy głos. Dobrze znany, którego słuchała godzinami w domu. Zacisnęła powieki i skończyła refren. Powoli odwracała się do tyłu. Stanęła jak wyryta, gdy zobaczyła czterech chłopaków, stojących i śpiewających wraz z nią. Z uśmiechem odwróciła się do publiczności i szła tyłem do nastolatków. Zielonowłosy objął ją ramieniem i nucił razem z dziewczyną. Blondynka ukłoniła się i usiadła pod sceną. Miała doskonały widok na zespół.

***

Wyszła bocznym wyjściem z sali i udała się do przebieralni. Ubrała szarą koszulkę i krótkie jeansowe spodenki. Pomalowała usta czerwoną szminką i zamknęła drzwi pokoju. Zerwała karteczkę z imieniem i wyrzuciła do pobliskiego kosza. Otrzepała ręce oraz ruszyła w stronę stolika zastawionego niezliczoną ilością różnorakich wód mineralnych. Chwyciła jedną z nich i zmierzała w stronę zakrętu, odkręcając ją. Szybko pożałowała tego ruchu, gdyż w kogoś uderzyła, a zawartość pojemnika znalazła się na jej ulubionej koszulce.

- Patrz jak łazisz! - Warknęła i wypuściła powietrze. Spojrzała na swoje mokre ubrania. - Masz szczęście, że to woda - fuknęła. Z irytacją podeszła do stolika i odstawiła butelkę. Wzięła serwetkę i wytarła nadmiar cieczy.

- Tak. Ogromne szczęście - zaśmiał się blondyn. Boże. Violetta, znana ze swojego zadziornego charakteru, chwyciła plastik i skierowała się do chłopaka. Przechyliła opakowanie i wylała na niego resztę zawartości.

- Tak. Miałeś ogromne szczęście - uśmiechnęła się, coś pomiędzy kpiną i rozbawieniem.

- Wiesz co? Jak możesz. Miliony ludzi chciałoby być na Twoim miejscu i stać przed wielkim Luke'iem Hemmings'em - wypiął klatkę piersiową do przodu i poprawił włosy. Vilu spojrzała w górę. Chłopak był od niej o dwadzieścia centymetrów wyższy.

- Faktycznie. Jesteś wysoki - zironizowała poprzednią wypowiedź. Luke tylko wywrócił oczami.

- Stary, w końcu. Ileż można Cię szukać? - Na plecy blondyna wskoczyła trójka znajomych a ten przechylił się do przodu.

- Powaliło was? - Pytał przez śmiech. Blondynka przyglądała się z rozbawianiem wyczynom zespołu.

- Hemmo, czy ty się posikałeś? - Hood wskazał na mokre spodnie przyjaciela. Dziewczyna wybuchnęła głośnym śmiechem. Po chwili zaczęła trzymać się za brzuch i ocierać łzy.

- Hemmings 0, Hood 1 - przybiła piątkę z tym drugim.

- Nie, nie posikałem się. Ktoś - rzucił wymowne spojrzenie w stronę Castillo - oblał mnie wodą - udawał, że się obraża i z naburmuszoną miną odwrócił się plecami do paczki.

- Teraz będziesz płakał? Iść po chusteczki? Czy po wiadro? - Kpiła dziewczyna. Blondyn złapał ją w pasie i przerzucił sobie przez ramię. - Czy ty jesteś normalny? Bo raczej wątpię - uderzyła go w plecy. Widząc, iż Hemmings nie reaguje przyłożyła mu znowu. I znowu. I znowu.

- Mała, dograniczysz się w końcu, a wtedy nie będzie wesoło - zagroził, ciągnąc ją za szlufkę ze spodenek.

- Małego to ty masz w spodniach - odgryzła się, na co Irwin się zaśmiał. Podniosła wzrok z tyłka Luke'a i spojrzała na Ashton'a. Uśmiechnęła się i spuściła wzrok.

- Z chęcią Cię przekonam, jakiej jest wielkości - zaproponował Hemmo. Oczyma wyobraźni widziała jak porusza brwiami.

- Ale, o czym ty mówisz? Do niepełnoletniej dziewczyny? Do tego gwiazdy serialu dla młodzieży? Jaki ja bym przykład dzieciom dała? - Mówiła oburzonym głosem. Nastąpiła chwila przerwy. - Dobra to gdzie idziemy? Do mnie czy do Ciebie, tragarzu?

- Niby dlaczego "tragarz"? - Zapytał zdziwiony.

- Bo mnie nosisz - ciągnęła go za koniec koszuli. Niechcący - bo jakże by inaczej, przecież byłą grzeczną dziewczynką - przejechała ręką po tyłku Hemmings'a.

- Nie pogrywaj. Nie idę z pierwszą lepszą do łóżka - powiedział dumnie.

- Ha! - Michael zaśmiał się. - Nie okłamuj się przyjacielu. Pieprzysz wszystko, co można zaliczyć do kategorii dziewczyna - Vilu zrobiła skwaszoną minę.

- Nie boisz się, że się zarazisz jakimś gównem? - Przyglądała się swoim czarnym paznokciom.

- Zabezpieczam się. Nie jestem idiotą.

- Mógłbym polemizować - skwitował cicho Ashton.

- Mógłbym pole co? - Calum spojrzał do tyłu z rozdziawioną buzią. Szatyn pokręcił głową, przez co kilka loków opadło mu na twarz.

- Po Twojemu to będzie coś koło „kłóciłbym się" – ścisnął nasadę nosa, ubolewając nad poziomem inteligencji swojego przyjaciela.

- Luke – Michael położył mu rękę na ramieniu, gdzie nie spoczywała blondynka. – Lepiej ją postaw, chyba, że będziesz po niej sprzątał – kolejny raz spojrzał współczująco na Violettę, która ledwo wytrzymywała podróż głową w dół.

- Musi cierpieć za swoje zachowanie, którym znieważyła wielmożnego Luke'a - skwitował wyniośle, a ta uderzyła go w nerkę.

- Albo mnie postawisz albo będziesz sobie prał koszulę – wysyczała przez zaciśnięte zęby. Wyjątkowo kościste ramię chłopaka uciskało ją w żołądek już dobre dziesięć minut.

Chłopak z westchnieniem odstawił ją na podłogę, uważnie przyglądając się jej twarzy. Miała inny kolor niż kilka chwil temu.

- Czego się gapisz? – Zapytała, pochylając się do przodu i opierając dłonie na kolanach.

- Nic takiego – rzucił jej ten powalający uśmiech i zniknął w czarnym busie z resztą swoich znajomych.

***

*5 Seconds of Summer – Never Be

Witam was serdecznie <3

Tak prezentuje się pierwszy rozdział, mam nadzieję, że wam się podobał. Luke wydaje się troszkę niegrzeczny, prawda? Ale Violetta go okiełzna, chyba... ;>

Postanowiłam, że nowy rozdział będzie pojawiał się w każdy piątek. Myślę, że tak będzie dobrze.

Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania ^^

Love, Tynaxoxo

Heaven is a place on earth || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz