Rozdział 34

5K 283 128
                                    


Moja ręka sennie powędrowała na prawą stronę łóżka, by przygarnąć do siebie drobne ciało Granger, ale natrafiłem na pustkę. Zmarszczyłem brwi i uniosłem się delikatnie na łokciach, rozglądając się po pomieszczeniu z roztargnieniem. Nie mam pojęcia, jak to się stało, że przez ostatnie kilka tygodni spanie w tym łóżku zrobiło się dla mnie przyjemną codziennością. Jakiś czas temu była Gryfonka wyznała, że moja obecność przegania jej nocne demony, a ja zdałem sobie sprawę, że to działa w obie strony. Odkąd co noc lądowałem w jej ramionach ani razu nie powrócił żaden okrutny sen, a brutalne wspomnienia nie starały się przejąć mojej podświadomości. Czułem niesamowitą wolność.

— Granger? — zawołałem, ale nie otrzymałem odpowiedzi, co oznaczało, że prawdopodobnie wyszła.

Wstałem niechętnie z wygrzanego łóżka i przeciągnąłem się z głośnym ziewnięciem. Narzuciłem na siebie ciepły dres, po czym wszedłem do kuchni, nalewając sobie wody. Oparłem się biodrem o parapet, wyglądając przez okno na ozdobione śniegiem ulice. Minęły kolejne tygodnie, a my wciąż staliśmy w miejscu. Nie wiedziałem, że to wszystko okaże się takie czasochłonne. Od samego początku przeczuwałem, że nie będzie łatwo zrealizować naszego planu, ale nie chciałem wyrażać na głos swoich obaw. Granger była pełna zapału oraz nadziei. Uprzedzała, że nie powinniśmy się poddawać, ponieważ staranne przygotowania wymagają czasu. Miałem wrażenie, że próbuje przekonać tym jedynie samą siebie. Powoli miałem dość czekania. Chciałem wcielić plany w życie.

— Już nie śpisz? Takie wczesne wstawanie jest do ciebie niepodobne, Malfoy — usłyszałem przy uchu wesoły głos. Odwróciłem głowę, łącząc spojrzenie z czekoladowymi tęczówkami byłej Gryfonki. Moje oczy zapłonęły na jej widok. Salazarze, ale to głupie uczucie. — Musiałam wyjść, żeby dodać kolejny składnik. Wszystko idzie zgodnie z planem. Eliksir jest już prawie gotowy. Myślę, że zostały niecałe dwa tygodnie i będziemy mogli wcielić nasz plan w życie.

— Dwa tygodnie? — zmarszczyłem niespokojnie brwi. — Więc zostały mi tylko dwa tygodnie, żeby wyciągnąć wszystkie informacje z tego sukinsyna. Nie sądziłem, że ktoś taki jak on będzie stanowił jakikolwiek problem...

— Nadal niczego nie powiedział? — dziewczyna przyjrzała mi się współczująco, a po chwili uśmiechnęła się, jak na mój gust, podle. — Nawet twoje wyjątkowo skuteczne i cudowne metody przesłuchiwania nie działają? To niemożliwe...

— Dobrze się bawisz, co? Wydawało mi się, że ciebie również interesuje los przyjaciela — warknąłem, wykrzywiając wargi w grymasie i spojrzałem na nią ze złością. Szatynka dobrze wiedziała, że brak współpracy ze strony Thomasa Reeda był ogromnym ciosem dla moich umiejętności. Ja również dobrze znałem jej zdanie na temat stosowanych przeze mnie sposobów wyciągania informacji i mimo wszystko byłem przygotowany na to, że pewnego dnia wypomni mi ich nieskuteczność.

— Przepraszam, to nie czas na żarty — westchnęła i opadła na krzesło, wpatrując się w przestrzeń, głęboko się nad czymś zamyślając. Po chwili przygryzła dolną wargę i zerknęła na mnie niepewnie. — Wiem, że nie lubisz wchodzenia w swoje kompetencje, ale może powinieneś wypróbować innego sposobu?

— Innego sposobu? — uniosłem kpiąco brew. — Więc w takim razie może powinnaś mnie oświecić i coś zaproponować, Granger? Zapewne jesteś prawdziwą mistrzynią prowadzenia przesłuchania, więc chętnie się czegoś od ciebie nauczę. Proponujesz drut kolczasty, jak moja ciotka, czy może wyczytałaś coś bardziej ekstremalnego w którymś podręczniku?

— Czy ty zawsze musisz być taki złośliwy?! — obruszyła się i wstała gwałtownie z miejsca. — Jeżeli nie zauważyłeś, to próbuję ci tylko pomóc! Nie musisz od razu zachowywać się jak skończony dupek!

Historia Oczami Śmierciożercy // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz