Z trudem otwarłam napuchnięte oczy, czując jak ból rozchodzi się od skroni, aż po sam tył mojej czaszki. Potwornie nieznośny ucisk w brzuchu sprawiał, że miałam ochotę rozpłakać się jak małe dziecko, przecież w pewnym stopniu dalej nim byłam.
Pomimo młodego wieku, zbyt dobrze było mi znane pojęcie słowa „kac''.
Mlasnęłam głośno, przejeżdżając językiem po wysuszonych wargach. Zatrząsałam się z zimna, czując powiew wiatru wpadającego przez otwarte okno, dzięki któremu nie było czuć alkoholowej woni. Ból brzucha był naprawdę nie do zniesienia, ciągle czułam jakby ktoś coś w nim przelewał, powodując silne mdłości. Usiadłam na łóżku pochłaniając butelkę wody jednym haustem.
-Wstawaj, jedziemy po babcię- krzyknęła mama zza drzwi.
Opadłam na poduszki jęcząc z bólu. Czy ten dzień mógł zakończyć się szczęśliwie? Poczułam kolejną falę bólu, lecz tym razem innego rodzaju. To było dziwne, mrowiące uczucie w dole brzucha, po wyjściu z toalety już wiedziałam, że mój wróg zwany okresem ponownie zapukał do moich drzwi. Ledwo żywa zeszłam na dół.
-Dziecko! Jak ty wyglądasz?- uniosła się moja rodzicielka.
-Jestem po prostu zmęczona- powiedziałam słabo, gdyby którekolwiek z nich dowiedziało się, o tym co robiłam zeszłej nocy, moja wolność skończyłaby się szybciej niż w ogóle mogła się zacząć.
Oboje byli wyczuleni na używki. Jednak przede wszystkim tyczyło się to mojej mamy, która za wszelką cenę chciała chronić mnie przed alkoholizmem, z którego wyleczył się mój tata, od kilku lat nie wypił nawet kropli alkoholu, bojąc się nawrotu uzależnienia. Ja natomiast byłam jego małą kopią, odziedziczyłam po nim charakter jak i wygląd, a także skłonności do zbyt szybkiego popadania z skrajności w skrajność.
-Pewnie chlała tam- zakpił tata, uśmiechając się krzywo pod nosem.
-Przestań- skarciłam go.
-Piłaś?- zapytała, patrząc mi poważnie w oczy.
Na chwilę się zawahałam, jednak żyjąc tyle lat, z takimi ludźmi pod jednym dachem w nawyk wszedł mi pewien bardzo brzydki zwyczaj.
Robiłam to, co w tych momentach uważałam za stosowne.
Kłamałam.
Czułam jak trzęsą mi się ręce z zażenowania, przed moimi oczami przewinęły się sceny, o których chciałabym zapomnieć. Widziałam jak wódka spływa po mojej brodzie, a ja brzydko mrużę oczy próbując zapomnieć o okropnym smaku.
-Nie, mamo przestań wałkować ten temat. Ciągle to samo, już mnie to męczy. Aż tak mi nie wierzysz?
Z czasem moja siła perswazji zaczęła działać na tyle, że ja sama byłam w stanie wmówić sobie, że przecież nie robiłam nic złego.
Ze śniadania zjadłam zaledwie jedną parówkę, nie byłam w stanie przełknąć niczego więcej.
Siedząc w aucie toczyłam zaciekły bój z moim brzuchem, aby nie wyrzucał na światło dzienne mojego przetrawionego jedzenia. Jednoczenie musiałam zachowywać pozory idealnej córki, o nieskazitelnym uśmiechu oraz równie czystej duszy.
Wyszłam z auta, próbując utrzymać uśmiech na ustach, lecz on raczej przypominał brzydki grymas spowodowany bólem. Weszłam po schodach małej klatki schodowej, a za mną szła mama z tak samo nietęgą miną jak ja, jednak u niej spowodowaną zupełnie czym innym. Zwyczajnie nienawidziła matki mojego ojca.
-Dzień dobry mamo- powiedziała sztywno, witając się z nią w drzwiach.
Wszystko to było przesiąknięte fałszem, co do ostatniego słowa.
YOU ARE READING
POKOLENIE 21
Teen FictionCzy to my jesteśmy definicją pokolenia 21, które zastać można częściej na facebook'u niż kawiarni? Pokolenia, w którym Carpe diem zastąpiło YOLO, a smakiem dzieciństwa stało się wygazowane piwo. Poznaj grupę nastolatków, dla których pozostanie wie...