🍌 3🍌

390 70 18
                                    

Z trudem otwarłam napuchnięte oczy, czując jak ból rozchodzi się od skroni, aż po sam tył mojej czaszki. Potwornie nieznośny ucisk w brzuchu sprawiał, że miałam ochotę rozpłakać się jak małe dziecko, przecież w pewnym stopniu dalej nim byłam.

Pomimo młodego wieku, zbyt dobrze było mi znane pojęcie słowa „kac''.

Mlasnęłam głośno, przejeżdżając językiem po wysuszonych wargach. Zatrząsałam się z zimna, czując powiew wiatru wpadającego przez otwarte okno, dzięki któremu nie było czuć alkoholowej woni. Ból brzucha był naprawdę nie do zniesienia, ciągle czułam jakby ktoś coś w nim przelewał, powodując silne mdłości. Usiadłam na łóżku pochłaniając butelkę wody jednym haustem.

-Wstawaj, jedziemy po babcię- krzyknęła mama zza drzwi.

Opadłam na poduszki jęcząc z bólu. Czy ten dzień mógł zakończyć się szczęśliwie? Poczułam kolejną falę bólu, lecz tym razem innego rodzaju. To było dziwne, mrowiące uczucie w dole brzucha, po wyjściu z toalety już wiedziałam, że mój wróg zwany okresem ponownie zapukał do moich drzwi. Ledwo żywa zeszłam na dół.

-Dziecko! Jak ty wyglądasz?- uniosła się moja rodzicielka.

-Jestem po prostu zmęczona- powiedziałam słabo, gdyby którekolwiek z nich dowiedziało się, o tym co robiłam zeszłej nocy, moja wolność skończyłaby się szybciej niż w ogóle mogła się zacząć.

Oboje byli wyczuleni na używki. Jednak przede wszystkim tyczyło się to mojej mamy, która za wszelką cenę chciała chronić mnie przed alkoholizmem, z którego wyleczył się mój tata, od kilku lat nie wypił nawet kropli alkoholu, bojąc się nawrotu uzależnienia. Ja natomiast byłam jego małą kopią, odziedziczyłam po nim charakter jak i wygląd, a także skłonności do zbyt szybkiego popadania z skrajności w skrajność.

-Pewnie chlała tam- zakpił tata, uśmiechając się krzywo pod nosem.

-Przestań- skarciłam go.

-Piłaś?- zapytała, patrząc mi poważnie w oczy.

Na chwilę się zawahałam, jednak żyjąc tyle lat, z takimi ludźmi pod jednym dachem w nawyk wszedł mi pewien bardzo brzydki zwyczaj.

Robiłam to, co w tych momentach uważałam za stosowne.

Kłamałam.

Czułam jak trzęsą mi się ręce z zażenowania, przed moimi oczami przewinęły się sceny, o których chciałabym zapomnieć. Widziałam jak wódka spływa po mojej brodzie, a ja brzydko mrużę oczy próbując zapomnieć o okropnym smaku.

-Nie, mamo przestań wałkować ten temat. Ciągle to samo, już mnie to męczy. Aż tak mi nie wierzysz?

Z czasem moja siła perswazji zaczęła działać na tyle, że ja sama byłam w stanie wmówić sobie, że przecież nie robiłam nic złego.

Ze śniadania zjadłam zaledwie jedną parówkę, nie byłam w stanie przełknąć niczego więcej.

Siedząc w aucie toczyłam zaciekły bój z moim brzuchem, aby nie wyrzucał na światło dzienne mojego przetrawionego jedzenia. Jednoczenie musiałam zachowywać pozory idealnej córki, o nieskazitelnym uśmiechu oraz równie czystej duszy.

Wyszłam z auta, próbując utrzymać uśmiech na ustach, lecz on raczej przypominał brzydki grymas spowodowany bólem. Weszłam po schodach małej klatki schodowej, a za mną szła mama z tak samo nietęgą miną jak ja, jednak u niej spowodowaną zupełnie czym innym. Zwyczajnie nienawidziła matki mojego ojca.

-Dzień dobry mamo- powiedziała sztywno, witając się z nią w drzwiach.

Wszystko to było przesiąknięte fałszem, co do ostatniego słowa.

POKOLENIE 21Where stories live. Discover now