Rozdział 16.

3.8K 123 2
                                    

~Susan~

Dotarliśmy do małego domku znajdującego się na obrzeżach miasta. Ben zamknął dziewczynę w piwnicy i usiadł na kanapie w salonie. Minęła czwarta w nocy, a my nie otrzymaliśmy ani jednego znaku życia ze strony Michaela. Zaczęłam się o niego martwić, czyżby odkryto nasze zamiary. Ben chcąc mnie uspokoić włączył telewizor. Skakał po kanałach jak szalony, ale na każdym było to samo. Wszędzie przerwano programy, aby podać wiadomości z ostatniej chwili.

- Niedawno miał miejsce zamach.- usłyszałam głos jednej z prezenterek.- Na balu organizowanym przez znanego w Anglii Petera Lewisa doszło po strzelaniny. Niejaki Michael Lewis, bratanek Petera, wdarł się na przyjęcie z zamiarem zabicia głównego organizatora i jego dzieci. W ostatniej chwili Melissę Lewis uratował Sebastiano Gentile. Z tego co nam wiadomo, jego stan jest ciężki i lekarze nie dają mu dużych szans na przeżycie. Sprawca tego haniebnego czynu został zatrzymany. Ponad to tego wieczoru Peter Lewis oficjalnie oświadczył, iż przekazuje swoją firmę dzieciom.

- Ja pierdolę!- przeklną Ben.- Nie, to nie ma prawa się udać. Przecież jak złapali jego, to zaraz i do nas dotrą. Zobaczysz nie minie doba, a my będziemy już za kratkami.- panikował mężczyzna.

- Ogarnij się.- walnęłam go z liścia w twarz.- Bo zaraz z tobą jakiegoś pierdolca dostanę!- krzyknęłam.

Jak za sprawą czarodziejskiej różdżki Ben zamilkł. Złapałam się za głowę i pochyliłam lekko do przodu, starając się zebrać myśli.

- Po pierwsze póki co działamy według planu jaki był opracowany na początku przez Michaela. Potem robimy wszystko na własną rękę. Może wyjedziemy za granicę, albo zażądamy większego okupu.- wzruszyłam ramionami.

- Większego?! Ciebie do końca posrało?- zapytał wściekły.- Chcesz więcej niż 100 tysięcy?!

- A co? Musimy grać na czas. Później możemy zażądać wypuszczenia Michaela.- powiedziałam pewna swoich słów.

- Przecież wtedy będą mieć pewność, że z nim współpracujemy.

- Mam to w dupie. Uciekniemy policji i zaczniemy nowe, spokojne i bogate życie na drugim krańcu świata.

- A co z tą małą?- Ben zadał kolejne pytanie.

- Gdy otrzymamy odpowiednia sumę kasy, zostawimy ja gdzieś w jakimś lesie.- wzruszyłam ramionami.

- Ty to jednak nie masz uczuć.- powiedział mój narzeczony.- I to mi się podoba.- dodał po chwili i pocałował mnie namiętnie.

~Nina~

Siedziałam związana na kanapie i nie wiedziałam co zrobić. Widziałam jak ci ludzie wynosili Carle. Serce mi się krajało, gdy nie mogłam jej pomóc. Szturchnęłam łokciem Ramona, a gdy ten odwrócił się w moją stronę, wskazałam ruchem głowy na nożyk do otwierania listów, który znajdował się na stoliku do kawy. Ramon powoli wstał z kanapy i powoli doczołgał się do ostrego przedmiotu. Po paru nieudanych próbach w końcu oboje byliśmy wolni. Szybko zadzwoniłam do męża i opowiedziałam mu co się stało. Ramon postanowił powiadomić policję o całym tym zajściu.

RejectedTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang