10|hoseok

1.7K 309 75
                                    

Nigdy nie sądziłbym, że pijana osoba może być aż tak silna.

Przekonałem się o tym, próbując wydostać swoją dłoń ze szczelnego splotu palców Yoongiego.

Każde szarpnięcie skutkowało mocniejszym ściśnięciem mojej ręki. Po trzech próbach poddałem się.

On naprawdę jest silny.

Droga dłużyła się niesamowicie, a ja chciałem już być w domu.

Min szedł, potykając się o swoje stopy i śpiewając pod nosem piosenki, o których nie miałem zielonego pojęcia.

Na jego twarzy widniał uśmiech, a na policzkach i nosie zagościły rumieńce, na które nie zwróciłem wcześniej uwagi. Był bezpieczny.

Mogłem odetchnąć z ulgą.

- Kompletnie się nie znamy, a ja mam przeczucie, że mogę ci wszystko powiedzieć - wyszeptał chłopak.

- Yoongi, znamy się. To ja, Hoseok. Ho-se-ok.

- Nie. Nie jesteś nim. On mnie nie lubi. Ty mnie lubisz, więc nie jesteś Hobim.

Hobim?

- Czemu tak myślisz? - spytałem.

- Bo nie zadzwoniłem ani nie napisałem. Ale... ja naprawdę nie zrobiłem tego specjalnie! Karteczka, którą mi zostawił, podarła się. Już go nie spotkam. - Jego oczy zeszkliły się. - To nie fair.

Chciałem coś powiedzieć, ale nie wiedziałem co.

- Pomógłbyś mi go... - zaczął, lecz nie skończył.

Chłopak zwymiotował, puścił moją rękę, po czym zrobił parę chwiejnych kroków na przód. Upadł na kolana i ponownie wyrzucił z żołądka to, co się w nim znajdowało.

A raczej resztki tego co tam było.

Min siedział ze zwieszoną głową, co jakiś czas wyginając plecy. Widać było jego ból.

Klęknąłem obok i usłyszałem ciche łkanie, które po chwili przemieniło się w głośniejszy płacz.

- Czemu zawsze ja? Czemu zawsze ja muszę kogoś tracić? - wymamrotał smutno Yoongi. - Czemu ja zawsze muszę widzieć jak odchodzą?

- O czym ty mówisz?

- Kojarzysz most, w centrum. Rok temu dobudowali pod nim drogę - zaczął bezbarwnym głosem.

- Tak, ale jak to się ma do tracenia kogokolwiek?

Chłopak pociągnął nosem i kontynuował.

- Mój przyjaciel chorował na depresję. Kiedy mówił mi o tym, jak źle się czuje na tym świecie, że nie widzi dalszego sensu istnienia, do oczu automatycznie napływały mi łzy. Wiesz, jakie to uczucie, gdy osoba, która jest dla ciebie cholernie ważna, mówi Ci o skończeniu ze sobą? - Jego głos załamał się. - Wiesz, jak trudno było wyobrazić mi sobie życie bez niego? Był dla mnie jak brat.
Krył mnie, gdy była taka potrzeba, pocieszał gdy widział, że coś mnie gryzie. Sama myśl o jego zniknięciu wzbudzała we mnie smutek. On... on leczył się, chodził do psychologów, ale niewiele to pomagało.Pomagałem mu jak tylko umiałem. Po jakimś czasie wydawał się być o wiele bardziej weselszy, żywy. Potrafiliśmy gadać całymi nocami. Byłem tak bardzo szczęśliwy, gdy zamiast łez widziałem uśmiech na jego twarzy - Dostrzegłem w jego oczach przebłysk radości. - Wszystko szło świetnie.
Ale choroba zaczęła powracać. -Wzrok Mina na powrót stał się posępny. -Do tego wszystkiego doszły stany lękowe, przez które praktycznie nie wychodził z domu. Siedział w zamknięciu chyba przez dwa miesiące. Przez ten czas wyszedł tylko raz. Wyszedł i nie wrócił.
Zadzwoniła do mnie jego matka. Płakała, mówiła że Kihyuna nie ma w domu. Że zostawił tylko list, w którym napisał, jak bardzo ją kocha i, że przeprasza za wszystko, przez co cierpiała z jego winy. Do głowy przyszło mi tylko jedno miejsce, gdzie mógł pójść.

- Most... - szepnąłem.

- Był tam, stał na nim, a pod stopami miał rzekę. Gdy droga zostaje budowana na wodzie, najpierw w dno wbija się pręty, które następnie zalewa się betonem.
Ale wtedy jeszcze nie było betonu.Stojąc 5 metrów od niego, błagałem, żeby tego nie robił - sobie, swojej mamie i mi.
Stałem tam zalany łzami - z ust Mina wydobył się zduszony jęk. - Nigdy nie przypuszczałem, że ten dzień nadejdzie - wyszeptał bardziej do siebie niż do mnie. - On też płakał. Mówił, że nie ma siły, nie umie już dalej żyć. Chciałem go stamtąd ściągnąć, przytulić, usłyszeć, że już dobrze... Ale jedyne, co usłyszałem to: „Przepraszam Yoongi". - Po policzkach spłynęły mu łzy. - Widziałem, jak spada w dół. Jak upada na metalowe pręty, na te cholerne pręty, które przebijają go na wylot!
Woda z sekundy na sekundę robiła się coraz bardziej czerwona. A ja nie mogłem nawet się poruszyć... - powiedział zdławionym głosem. - Widziałem, jak jego ciało osuwa się coraz głębiej. Na samo dno rzeki.
Zlecieli się ludzie, zrobiło się głośno, a ja wciąż tylko stałem, słysząc ostatnie słowa Kihyuna.
Straciłem go, a teraz boje się, że stracę innych, którzy są dla mnie ważni. Nie mogę tego znieść. Boję się, że znowu kogoś stracę. I dzisiaj znowu to się stało - zajęczał. - Straciłem kolejną osobę i raczej już jej nie odzyskam - skończył chłopak, drżąc i wycierając oczy rękawem.

Byłem w szoku. Spojrzałem na zalaną łzami Jiwoo. Yoongi nadal siedział ze spuszczoną głową, cichutko pociągając nosem.

Przyciągnąłem chłopaka do siebie. Zamknąłem go w najszczelniejszym uścisku na jaki było mnie stać.

Poczułem jak ręce Mina oplatają mnie w pasie, a sam chłopak wtula się w mój tors.

Czułem i słyszałem jak płacze. Brunet nie uciekał, nawet nie próbował. Siedział spokojnie.

Przeniosłem jedną rękę z pleców Yoongiego na jego głowę.

Miał miękkie włosy.

Miałem wrażenie, że głaskanie go uspokaja. Mniej płakał.

- Proszę, pomóż mi go odnaleźć. Nie chcę go stracić - wyszeptał Min przez łzy.

- Nie stracisz - zapewniłem go prawie bezgłośnie.

***

Brunet ledwo stał o własnych nogach, lecz zadeklarował, że nie potrzebuje naszej pomocy.

Yoongi chwiejnym krokiem szedł na mną po schodach.

- Usiądź gdzie chcesz, ja zaraz przyjdę.

Min skinął głową, a ja udałem się do łazienki. Usiadłem na koszu na pranie. W głowie miałem masę pytań.

Po chwili wstałem i ruszyłem do pokoju.

Widok, który zastałem, sprawił, że moje serce się rozpłynęło.

Yoongi leżał na skrawku łożka zwinięty w maleńką kulkę. Między przykurczonymi nogami trzymał obie ręce. Podszedłem i kucnąłem przy twarzy chłopaka.

Patrzenie na śpiącego Mina uspokoiło wszystkie myśli kłębiące się w mojej głowie.

Rozgwieżdżone niebo wyglądało przepięknie, lecz jeszcze piękniejszy był księżyc. Nareszcie go dostrzegłem i w tym momencie liczył się tylko on.

Serce z sekundy na sekundę biło coraz szybciej. Uśmiechnąłem się.

- Wiesz co, Yoongi, na początku myślałem, że jesteś zwyczajnie Cię lubię, teraz, to coś więcej - szepnąłem, odgarniając włosy opadłe na twarz starszego.

Yoongi otworzył oczy.

- Dziękuję, słoneczko.

~~~

Nie wytrzymałam i wstawiłam rozdział, który planowałam na jutro. Pisząc to, serduszko łamało mi się na milion kawałków,opisujac uczucia Yoongiego przy stracie przyjaciela, bazowalam na wlasnych przezyciach, ale i tak jest to moj fav rozdział. Może też przypadnie wam do gustu.
Gwiazdka+komentarz=+100 do motywacji

nushines || yoonseok Where stories live. Discover now