7. Czarno to widzę

62 9 6
                                    

Justin odjechał spod domu, dopiero po tym, kiedy wyłożyłam mu dość długi i wyczerpujący wykład na temat tego, dlaczego potrzebuję chwili oddechu. Zbyt dużo wydarzyło się w ciągu niecałej doby, żeby wszystko funkcjonowało tak, jak dawniej. Zmieniłam swoje podejście do Justina, on stał się dla mnie kimś innym. Jeszcze wczoraj, miałam go za zupełnie kogoś obcego. To jest totalna mieszanka uczuć. Niektóre umierają, a inne się rodzą. Dlatego też chcę ułożyć sobie wszystko. Chcę być pewna swoich uczuć. Wiem, że każdy inny człowiek, powiedziałby, że jest za wcześnie na jakiekolwiek uczucia, to akurat tu się nie zgodzę. Może trwało to jeden dzień, ale w tej chwili drzemie we mnie milion emocji i uczuć. Nawet już sama nie wiem jakich. 

– Odpierdol się od mojej czekolady! – te słowa usłyszałam od razu po wejściu do domu. Czasem zastanawiam się czy faktycznie mieszkam pod jednym dachem z dojrzałymi kobietami, czy raczej z dziećmi.

– Spierdalaj. Ona jest moja! – westchnęłam słysząc kolejną, drobną sprzeczkę między Klaudią, a Oliwią. Nie zdjęłam nawet swoich butów, tylko spokojnym krokiem przeszłam do kuchni.

– Chyba kurwa w twoich pieprzonych marzeniach. – syknęła z wściekłością brunetka. Irytowały mnie te kłótnie o pierdoły. Czasami potrafią się kłócić co pięć minut. Chyba nici z mojego odpoczynku przynajmniej na jakieś pół godziny.

– Moje marzenia się nie pieprzą. – Oliwia zwróciła na mnie wzrok, kiedy tylko pojawiłam się w kuchni. – W przeciwieństwie do innych. – wiedziałam, że mówi o mnie. Jej wzrok mówił sam za siebie. I muszę przyznać, że zakuło mnie to trochę w serce.

– Och, skończ w końcu, proszę cię. – Klaudia wyrwała jej obiekt kłótni z ręki i żwawym krokiem podeszła do wyspy kuchennej, a potem oparła się o nią.

– Ja dopiero zaczynam. – znów spojrzała na mnie z lekkim wyrzutem. Nie rozumiałam tego. Wydawały się być na mnie wściekłe, podczas gdy to ja powinnam być wkurwiona na nie. I w sumie byłam. A z każdym oskarżycielskim słowem moja złość rosła w siłę.

– O co wam chodzi? – zabrałam w końcu głos. Opadłam na krzesło i spojrzałam na każdą z osobna. Zlustrowałam je od stóp do głów. Z dumą muszę stwierdzić, że mimo wolnego dnia i dość wczesnej godziny, były ubrane w zwykłe stroje, zamiast w piżamy.

– O to, że się puszczasz. – no proszę. Nie dość, że zostawiły mnie w rękach tego skurwiela, to jeszcze mają mnie za dziwkę. Co mnie jeszcze dzisiaj zaskoczy? Spojrzałam na dziewczynę z przymrużonymi oczami i pokręciłam głową. – Nie udawaj świętej. Przespałaś się z Justinem. I to pewnie nie raz. 

– Też myślę, że dziewicą to ty już nie jesteś. – rzuciła Klaudia, na co moja twarz przybrała czerwony odcień. Może ze złości, która cały czas rosła, czy może... Nie mam pojęcia dlaczego.  – Chyba nie myślałaś, że nasza rozmowa ciebie ominie? – westchnęłam na słowa jednej z moich przyjaciółek. Rozmowa o tym, że w przeciągu kilku godzin niemalże otarłam się o śmierć i moim zbliżeniu z Justiniem, o czym nie mają zielonego pojęcia i z góry osadzają mnie, że jestem puszczalska? Jasne, czemu nie. Będzie ciekawie. – No opowiadaj.

– Mam wam opowiadać o tym, jak zostawiłyście mnie sam na sam z Rickiem, gdzie dalej boli mnie każda część ciała? O, a może o tym, jak w końcu znalazłam i zbliżyłam się z  kimś, komu faktycznie na mnie zależy, ale dla was jest to praktycznie to samo, co praca w burdelu? – wyrzuciłam to z siebie z przyklejonym do twarzy uśmiechem, który wyrażał moje wkurzenie. – Chociaż jak sądzę druga historia jest wam o wiele bardziej znana niż mi.

– Oj nie przesadzaj, chyba nie było tak źle. – brunetka ułamała kawałek czekolady i wpakowała go sobie do ust. – On nic nie zrobiłby tobie. Jestem tego pewna.

Bad Decisions Where stories live. Discover now