Holm

309 46 11
                                    

Czasami siadam na łóżku i myślę o tym, ile jeszcze katastrof może mnie dzisiaj dopaść. Dobrze wiem, że limit nigdy nie jest wyczerpany. Zawsze wtedy zastanawiam się, czy nie palnąć sobie kulki w łeb, tak jak wszyscy w tych filmach, które ogląda u siebie w pokoju Myc, gdy myśli, że nie patrzę (w rzeczywistości zawsze siedzę skulony pod jego łóżkiem i obserwuję monitor komputera spod narzuty).
Tego dnia czułem się podobnie jak zwykle w ostatnim czasie. Usiadłem po turecku na chłodnej kołdrze, obracając w dłoniach pięknego, wypolerowanego, czarnego browlinga. Dostałem go na urodziny od Gavina, znajomego Mycrofta. Gdy spytałem, czy jest prawdziwy, zaśmiał się i powiedział, że to stuprocentowa atrapa. Z ciekawości sprawdziłem go przy pierwszej możliwej okazji, czyli gdy rodziców nie było w domu, ostatecznie przekonując się, że to jednak nie jest atrapa.
Dowodem na to była (i wciąż jest), okazała dziura po kuli widniejąca nad moim biurkiem. Nadal pamiętam, jak w panice naklejałem na ścianę pierwszą lepszą kartkę, żeby zasłonić jakoś swoje dzieło. Wyszło mi tak nieudolnie, że zacząłem się poważnie zastanawiać nad tym, czy nie powinienem zmienić zainteresowań na jakieś bardziej kreatywne. Jednak nie zdjąłem kartki.
Skrzywiłem się, gdy broń wypadła mi z ręki i uderzyła o drewniane panele, pozostawiając na nich piękną rysę. Nogą wsunąłem browlinga pod łóżko. Wiedziałem, że i tak o nim nie zapomnę. Ale przecież gdybym się zabił, już nigdy więcej nie otworzył bym drzwi wejściowych i nie ujrzał bym w nich odrobinę niższego ode mnie Johna, pytającego, czy mogę wyjść na dwór. To skutecznie odepchnęło ode mnie te czarne myśli.
Otworzyłem jakąś cienką książkę dla dzieci na stronie z tablicą Mendelejewa, z nudów zaczynając wkuwanie masy atomowej kolejnych pierwiastków.
Uśmiechnąłem się półgębkiem, widząc zaznaczony na różowo latanowiec pod numerem 67.
"Holm" - głosił napis pod ośmioma cyferkami.
Po chwili namysłu wziąłem ołówek i dopisałem na końcu dwie litery.
~
Dzisiaj nieco krócej, mroczniej i z innej perspektywy: tym razem macie wgląd do głowy małego Sherlocka. Jego umysł wcale nie jest taki znowu dziecięcy i mnie samą to przeraża XD

Dziękuję serdecznie za Wasze komentarze, zawsze dają mi powód do ruszenia się poza własny pokój i poszukania inspiracji na kolejne rozdzialiki :D
Jesteście wielcy 💖

Do następnego, mordki 😏

My turn, Sherlock || Kidlock [ZAWIESZONE] Where stories live. Discover now