1.Początek wszystkiego

38 2 1
                                    


Pov. Braian

Nazywam się Braian Brown. Bardzo lubię matematykę.Jestem jedynakiem.Mieszkałem w Nowym Yorku,lecz mój ojciec dostał pracę w północno-zachodniej części Anglii. Było to dla mnie ogromnym wybawieniem,ponieważ w byłej szkole znęcali się nade mną,chyba że odrabiałem za nich prace domowe lub robiłem co chcieli.Przez to jestem odrobinę nieśmiały i uległy.W starym mieście nie miałem żadnego przyjaciela.Gdy tylko rozpoczęły się wakacje postanowiłem sobie jeden cel-dość tego,nie będziesz tylko bezwartościowym kujonem,który nie umie sie obronić .I stało się -zacząłem ćwiczyc.I muszę wam sie pochwalić ,ze całkiem niezłą sylwetkę sobie wyrobiłem.

-Braian,jesteśmy na miejscu-z rozmyśleń wyrwała mnie moja rodzicielka.

Wysiadłem z auta,wziąłem do ręki bagaż i bacznie przyjrzałem się stojącego przede mną domku.Był biały.Miał spory ogród.Po bokach stały również białe domki.Jeden przy drugim.Gdyby nie czerwone drzwi naszego domu ,to niczym by sie nie różniły.

-BRAIAN!Czekasz na specjalne zaproszenie?-powiedział z pogardliwym uśmieszkiem na ustach mój tata.

-Już biegnę!-w pośpiechu udałem się do mojego,nowego domu.

Wnętrze domu było urządzone klasycznie i bardzo przytulnie. Odrazu widać,ze kobieta miała główny głos co do wystroju.Uśmiechnąłem  się pod nosem.

-Chodź synku,pokażę ci twoj pokój-oznajmiła ciepłym głosem rodzicielka.

Kiwnąłem na znak zrozumienia głową,po czym udałem się w ślad kobiety.Może was rozbawi moje zachowanie,że zachowuje się jak synek rodziców,ze pewnie nigdy się nie sprzeciwiłem im .I wiecie co? Macie tu całkowitą rację.Nigy,ale to przenigdy nie złamałem obietnicy,przychodziłem na czas do domu,byłem zawsze uprzejmy ,nie przeklinałem.Kochałem ich ,tylko oni ze mną wytrzymali i byli zawsze.Ufałem im ,a oni ufali mi.Czasami ta nadopiekuńczośc mnie męczyła.Chciałem byc normanly.Robić zakazane rzeczy,łamać zasady,łamać serca dziewczynom,pisać wulgarne graffiti na murach szkoły.

-Oto twoje królestwo.Razem z tatą postanowiliśmy dac ci wolną rekę abyś sam według gustu urządził pokój-powiedziała pełna nadziei rodzicielka

-Jest super!-odrzekłem nawet spoglądając przelotnie na swoje "królestwo".Dopiero teraz rozejrzałem się do okoła i ujrzałem tylko łózko ,biurko oraz wielkie okno przed ktorym żaden szczegół nie umknął by uwadze.

-Cieszę sie,że ci sie podoba.Teraz wypakuj sie i wypocznij.Zaraz bedzie obiad.Pozatym jutro idziesz do nowej szkoły-oznajmiła mama,poczym wyszła.

O tak!  Położyłem się na łóżku kładąc dłonie pod głowę i zamknąłem oczy   .Nowi ludzie,nowa szkoła,nowe zycie,nowy początek,początek wszytkiego.

Po kilku minutach leżenia ,miałem dziwne wrażenie,że ktoś mi sie przygląda.Wsałem powoli i udałem sie do okna w celu zbadania tego dziwnego zajścia,nagle gwałtownie firanka sąsiedzi naprzeciw mnie zasunęła się. Czyżby ktoś mnie szpiegował? Nie miałem nawet chwili  do pomyślenia gdy rozległ się głos mojej kochanej mamy :

-Kochanie,obaid czeka-krzyknęła rodzicielka.

-Już idę mamo!-odkrzyknąłem.

No cóż,bede musiał kiedy indziej zbadac ten mały,dziwny incydent.


Gdybym tylko wiedział jak potoczą się dalej sprawy...to nigdy bym nawet nie pomyślał jechac to tego miasteczka...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

A wieć  1 rozdział zakończony.Proszę was o wyrozumiałość ,poniewaz to  moja pierwsza ksiązka,pewnie jest masa błedów,aczkolwiek proszę przeczytajcie do konca tą ksiażke ,"BO WARTO" -przynajmniej twierdzi tak moja siostra,która dowiedziała się już końca.

                                                                                                                                     Buziaczki ;*

Motyle PocałunkiWhere stories live. Discover now