3.Kalambury

15 2 0
                                    


Pov.Lisa

Właśnie siedziałam  z Naomi przy czekoladzie w naszej ulubionej kawiarni rozmyślając o nowym przybyszu do naszej szkoły.Postanowiłam od razu wypytywać przyjaciółkę:

-Więc jaki on jest?-powiedziałam nagle.

-Słucham?-w pierwszej chwili nie zrozumiała o co jej chodzi.

Teatralnie wywróciłam oczyma   i sprostowałam:

-Ten nowy uczeń naszej szkoły.Powiedz mi o nim wszytko.

-Eee,jest to człowiek,ma uszy oczy,nos ,wszytko na swoim miejscu- powiedziała żartobliwie.

Znowu powtórzyłam gest i dodałam:

-Nie chcesz to nie musisz mówić ,sama się o nim wszystkiego dowiem

Wiedziałam,że Naomi niezbyt lubiła mówić o swoich uczuciach.Kiedyś ktoś wykorzystał to,że powiedziała jemu o swoich uczuciach i postanowił zranić ją,udało mu się,od tej pory Naomi ma lęk przed mówieniem o swoich uczuciach.Zwłaszcza jeżeli są silne.Nawet ja jako jej jedyna  przyjaciółka nie wiedziałam o jej wszystkich sekretach,uczuciach.

Po dłuższej chwili odrzekła:

-No dobrze,powiem ci.

Szeroko uśmiechnęłam się na te słowa.Naomi wzięła głęboki oddech i cicho powiedziała:

-Jest naprawdę przystojny.Oczy ma niesamowite,jeszcze nigdy takich nie widziałam ,takie..hipnotyzujące,można się w nich zatracić.Ich kolor jest jasnoniebieski.Ma głęboki głos.Jego perfumy pachną świeżością.Z charakteru jest trochę cichy,zresztą jak ja,haha.Mało mówi.Bardzo chciałaby mieć z nim chociaż relacje przyjacielskie.

Po tych słowach uśmiechnęła się blado.Położyłam jej swoją rękę na jej ramieniu i uśmiechnęłam się na pocieszenie.

-Napewno zobaczy jaką jesteś fajną dziewczyną-powiedziałam z przekonującym głosem.

Na te słowa towarzyszka prawdziwie się  zaśmiała.

-Idziemy?Musimy się jeszcze pouczyć na test z fizyki-oznajmiła.

-Jasne-odrzekłam.

Po czym wstałyśmy,zapłaciłyśmy rachunek i każda z nas udała się w swoją stronę.

Pov.Braian

Właśnie przyszedłem do domu.Od razu skierowałam się do swojego pokoju,już miałem złapać za klamkę od mojego "królestwa",kiedy usłyszałem głos rodzicielki:

-Braian,kochanie,chodź na obiad.

Skierowałem się do kuchni gdzie czekał na mnie posiłek,a przy stole siedzieli wyczekująco rodzicie.Usiadłem do stołu,po czym zabrałem się do jedzenia.Po długiej ciszy,która towarzyszyła nam przy obiedzie,wreszcie odezwał się mój ojciec:

-Jak tam pierwszy dzień w szkole?

-Świetnie-odpowiedziałem znudzonym głosem.

-Tylko tyle masz nam do powiedzenia?

-Eee,dostałem się do szkoły.Oprowadzała mnie dziewczyna imieniem Naomi.

-Fajna?-wtrąciła się mama.

-Tak-potwierdziłem.

Rodzice porozumiewawczo spojrzeli na siebie.NIE,NIE,NIE .Nie znosiłem ich tego spojrzenia.Za każdym razem kiedy spotykałem jakąś dziewczynę tak właśnie na siebie patrzyli.Co prawda Naomi jest ładną,zgrabną dziewczyną,lecz wolałem raczej odkryć "nowe" życie zamiast powracać do starego.

Odruchowo wstałem od stołu ,nie miałem ochoty słuchania ich porad,wypytywania.Miałem zamiar udać się do pokoju w celu przemyślenia całego dnia.

-Nigdzie nie idziesz!Wracaj tu,teraz gramy w kalambury-powiedziała stanowczym głosem.

Zachowywali się jakbym miał 10 lat.Dla mamy cholernie ważnie były takie rzeczy jak wspólny posiłek,gra w planszowe gry co poniedziałek.Chciała żebyśmy byli idealną rodzinką.Jednym słowem dla NORMALNEGO nastolatka-horror.Teraz nie musicie mi się dziwić,że nigdy nie miałem prawdziwych przyjaciół,dziewczyny,normalnego życia.Nigdy nawet się nie kłóciliśmy.

Zacisnąłem ręce,lecz nic nie powiedziałem i zagrałem z nimi w kalambury.

                                           

Motyle PocałunkiWhere stories live. Discover now