Rozdział 16

576 60 7
                                    

Naszedł dzień urodzin Jimina - trzynasty październik. Chłopak już gotowy czekał przed domem na Yoongiego, kiedy na podjazd domu zamiast upragnionego chłopaka wjechała jego matka. Kiedy wyszła z samochodu wyglądała na wściekłą, ale równocześnie zrozpaczoną.

- Jimin! Wracaj do domu, nigdzie nie idziesz. - krzyknęła z samochodu niezbyt miłym tonem co jeszcze bardziej potęgował jej łamiący się co chwilę głos.

Min nie bardzo interesował się tym co do niego mówi jak pewnie jego własna matka przez ostatnie dwa tygodnie kiedy ani razu nie spotkał jej w domu.
Zignorował ją, nadal się rozglądając za samochodem blondyna.

- Powiedziałam do domu, smarkaczu! - warknęła, kierując się w stronę syna kiedy ten nie zareagował. Złapała za jego włosy i siłą zaciągnęła rudowłosego do domu wyrywając mu przy tym trochę kłaków, które i tak już wypadały przez brak witamin. Chłopak zaczął się wyrywać i prosić, żeby pani Park go zostawiła. Kiedy w końcu został uwolniony cofnął się pod samą ścianę. Wiedział, że dobrze to się dla niego nie skończy. - co ty sobie myślisz?! Jak ja cię wychowałam?! - krzyknęła, powstrzymując łzy, a za plecami trzymając pudełko tabletek poronnych, które leżały w kuchni na blacie. Od razu wiedziała, że to jej syn musiał to kupić. - Nagle ci mowę odebrało?! Jesteś mordercą gówniarzu, a nie moim synem! - zamachnęła się i uderzyła chłopaka z otwartej dłoni w policzek.

- A-ale mamo... - wyjąkał. W jego oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie wiedział co się w ogóle stało, ale najwidoczniej on sam został znowu niechciany. - co się sta-ało? - wyjąkał, przełykając ślinę.

- I ty się jeszcze, kurwa, pytasz co zrobiłeś?!  Powinno być ci wstyd! Zabiłeś własnego brata bękarcie. - warknęła na sam koniec, już płacząc.

Jimin cały czas kulił się i spoglądał w dół. Przecież on nic nie zrobił. Był niewinny. Po jego policzkach również zaczęły spływać łzy. Czuł się okropnie, a do tego bolał go jeszcze brzuch.

- J-ja n-nic... - nie zdążył dokończyć przez wtrącenie się jego matki.

- Oddaj klucze i nie wracaj tu. Nie jesteś już moim synem. Nie znam cię i ty też lepiej zapomnij.

Jimin roztrzęsiony sięgnął do kieszeni spodni ściskając między palcami klucz do domu. Czy on właśnie został wydziedziczony i wyrzucony na bruk? Czy to właśnie znak, że nikt go nie potrzebuje i może ze sobą skończyć? Wszystko co udało mu się naprawić z powrotem runęło, a Min już naprawdę nie miał ochoty i był zbyt zmęczony, żeby to naprawiać. Zrozumiał, że nie ma siły już żyć. Wszystko go przerastało i przytłaczało. Wytarł rękawem łzy i tak po prostu wstał. Oddał matce klucz, powoli kierując się w stronę jednego z okolicznych parków. Dopiero kiedy był już pewny, że nikt z byłej rodziny go nie zobaczy, zaczął biec i płakać przy tym. Kompletnie nic go nie interesowało. Nawet trąbiące samochody, kiedy przebiegał przez środek jednej z większych ulic. Już nic się nie liczyło.

Zatrzymał się dopiero przy kawiarni, w której umówił się na pierwsze spotkanie z Yoongim. Nie miał przy sobie pieniędzy, ale i tak wszedł do środka. Usiadł przy jednym ze stolików, wpatrując się w zegar. Było południe. Wyciągnął telefon z kieszeni spodni, nawet już nie przejmując się bardzo niskim stanem naładowania baterii.

Nagle urządzenie zaczęło wibrować i wydawać z siebie dźwięki, a na wyświetlaczu pojawił się numer Yoongiego, który Jimin znał na pamięć.

Odebrał bez wachania, a kiedy usłyszał głos blondyna najzwyczajniej się rozpłakał. Potrzebował teraz się do kogoś przytulić. Chciał czuć się bezpiecznie, w ramionach drugiej osoby. Kiedy Yoon w końcu uspokoił chłopaka dowiedział się gdzie aktualnie jest i odebrał go z kawiarenki. Nie obyło się bez zmoczenia jego świeżo wyprasowanej koszuli. Blondyn tylko wzdychał co chwilę, gładząc Jimina po plecach i tuląc do siebie. Rozmowa w tamtym momencie nie miała sensu. Park jąkałby się tylko a Yoongi nic z tego nie zrozumiał. Zrobiło mu się szkoda tej pokrzywdzonej przez los wiewiórki i może nawet zechciał mu pomóc, ale zignorował ten dziwny głos, który mu o tym mówił. Nie zacznie się przecież zachowywać jak pizda mimo tego, że i tak już musiał o nim myśleć.

A gdyby go teraz zostawił straciłby jego zaufanie, prawda?

psychical pain | yoonmin, kookminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz