Fred & OC

2.1K 91 22
                                    

Miniaturka jest na zamówienie DreamsAngel18 Przepraszam, że to tak długo trwało 💕💖💕

~°~°~°~°~°~°~°~°~

Bliźniacy Weasley siedzieli w Wielkiej Sali. Miejsca obok nich zajmowali ich brat Ron, Hary, Hermiona, Ginny, Neville oraz Lee. Pozostali byli skupieni na pisaniu eseji w przeciwieństwie do nich, Fred zastanawiał się, jak może zaprosić na Bal Bożonarodzeniowy damę swego serca, jak uwielbiał nazywać ukochaną brata George. Zakochany chłopak nie miał w tej chwili kontaktu ze światem rzeczywistym, a powrotną drogę na ziemię pomógł mu odnaleźć profesor Snape, który akurat tamtędy przechodził. Trzepnął Freda po głowie na co jego klon zaczął głośno rechotać, ale przestał gdy i on dostał taki sam prezent od ich ukochanego nauczyciela.
- Byście się wzięli do roboty - warknął Nietoperz stojąc za panami Weasley - I tak stąd nie wyjdziecie dopóki nie zobaczę zapisanych pergaminów - szybkim krokiem odszedł w kierunku stołu Puchonów.
- Może pergamin będzie zapisany, ale jaką będzie zawierał treść to już inna sprawa - niby szepnął Fred, ale dość sporo osób go usłyszało i wybuchło śmiechem - Nie ma co. Spadam stąd - wstał z miejsca.
- A ty dokąd? - zdziwił się George, w końcu wszędzie chodzili razem.
- Na łowy. Ty też powinieneś się wybrać bracie przecież już za kilka dni bal - stwierdził pisząc coś na papierze.
- Ruszę, ruszę się o to nie martw - pokiwał głową - A jaką broń masz zamiar zabrać? - zaśmiał sie - Topór, miecz, łuk, bo uroku osobistego to nie masz za grosz, więc go nie wykorzystasz.
- Łuk - udawał, że napina cięciwę - żeby ugodziła ją strzała Amora, jak mnie dosięgła już dawno.
- Chodzi ci o tego gościa co lata w pieluchach? - zmarszczył czoło Ron.
- Tak - Giny strzeliła face palma.
- A on nie nazywał się Kupidyn, czy jakoś tak? - spojrzał na przyjaciół zdezorientowany.
- To ta sama postać Ronald - powiedziała panna Wiem - To - Wszystko - Granger - W mitologii rzymskiej jest nazywany Amor, za to w mitologii grecki...
- Tak, tak bardzo to ciekawe - przerwał jej zniecierpliwiony Fred - ale ja nie mam czasu. Życzcie mi powodzenia.
- Mogę ci nawet dać kopa na szczęście - zaoferował George.
- Dzięki, ale się obejdzie - uśmiechnęł się, zasalutował, rzucił Snape'owi zwinięty pergamin i wybiegł z sali w poszukiwaniu szczęścia. Znaczy Nicole, ale w tym przypadku to jedno i to samo. Po chwili do Gryfonów podszedł wściekły Mistrz Eliksirów z informacją, że tym świstkiem który oddał rudzielec można się jedynie podetrzeć, znaczy jego słowa były trochę inne, ale Lee i George stwierdzili, że taka wersja jest o wiele fajniejsza, odebrał Gryffindorowi 15 punktów i kazał przekazać, że jeżeli ten idiota nie dostarczy mu pergaminu z zadaniem do wieczora może liczyć na miłe popołudnia w towarzystwie woźnego i pani Noris.

W głębi biblioteki, pośród wielu ksiąg siedziała Krukonka, która rozkoszowała się ciszą i zapachem tego miejsca. Pochylała się nad stonami opasłego tomiszcza, a granatowe okulary delikatnie zjeżdżały z jej drobnego noska usianego piegami. Taki widok dostrzegł pewien Gryfon, kilka minut przypatrywał się Nicole, w końcu odetchnął głęboko i ruszył do jej stolika.
- Siema Piegusku - zajął miejsce na przeciwko niej. Panna Williams podniosła wzrok i uśmiechnęła się do przyjaciela.
- Cześć Rudzielcu, gdzie twoja kopia? - zapytała zabawnie marszcząc nos.
- Cóż nie jesteśmy bliźniakami syjamskimi - stwierdził wesoło, ale wciąż trochę się denerwował - czasami muszę się go na trochę pozbyć.
- A czemu dziś się go pozbyłeś? - podniosła jedną brew.
- Tak jakoś...- potarł kark, ale cały czas patrzył w te piękne niebieskie oczy, które tak go zauroczyły - Zagrajmy w skojarzenia - nagle wypalił.
- Em, okej...? - nie spodziewała się takiego obrotu rozmowy - zaczynaj.
- Fred.
- Freddie Mercury - dzieczyna zaśmiała się, a chłopak nie wiedząc o co chodzi uśmiechnął się dość głupio.
- Planeta.
- Ziema.
- Księżyc.
- Profesor Lupin.
- Wilkołak.
- Pełnia - mówili praktycznie bez zastanowienia, w końcu o to chodzi. O skojarzenia.
- Księżyc.
- Gwiazdy.
- Gwiazdka.
- Święta.
- Śnieg.
- Bal Bożonarodzeniowy.
- Ty i ja - wyszczerzył się Fred, maskując zdenerwowanie.
- Co? - zapytała Krukonka.
- Co, co? - przedrzeźniał ją.
- To ja się pytam co?
- Ale co? - zmarszczył czoło i uśmiechnął się głupio - Ja tak mogę cały wieczór. To tak czy nie?
- Ale co tak czy nie? - ta sytucja była tak irracjonalna, że dziewczyna nie wiedziała co się dzieje.
- Czy pójdziesz ze mną na bal oczywiście.
- A czy było jakieś tego typu pytanie? - podniosła brwi.
- A nie? - zdziwił się.
- Ciężko określić co to w ogóle było, ale się zgadzam - uśmiechnęła się do Freda, który szczęśliwy dał jej całusa w policzek i wyleciał jak opętany z biblioteki krzycząc coś po drodze do napotkanych uczniów. Panna Williams zachichotała na dziecinne zachowanie chłopca, który nie był jej obojętny. Jej włosy mimowolnie zmieniły kolor na różowo - fioletowy.

Trwał Bal Bożonarodzeniowy. Sala była cudownie udekorowana, nauczyciele tańczyli, uczniowie, a jedna szczególna para kręciła się na parkiecie praktycznie cały czas. Może nie mogli, a może nie chcieli przestać czuć dotyku, bliskości tej drugiej osoby, a tak właśnie było podczas tańca. Urzeczeni wpatrywali się w swoje oczy, widzieli w nich tak dużo emocji, ale nie chceli tego psuć. Takie magiczne chwile trwają zdecydowanie krócej niż powinny. O wiele krócej.
- Przejdziemy się? - szepnął Fred na ucho dziewczynie. Od jego ciepłego oddechu przeszedł po niej przyjemny dreszcz.
- Mhm - kiwnęła głową. Wyszli na dwór, a chłodny wiatr przyjemnie muskał ich twarze. Usiedli na ławce i oglądali nocne niebo. Po kilku minutach spędzonych w ciszy Fred spojrzał na dziewczynę, która była spełnieniem jego marzeń i powiedział.
- Zagramy w skojarzenia?
- Nawet dziś? - zaśmiała się dziewczyna z zaróżowionymi od zimna policzkami.
- Nawet - wykrzywił usta pokazując białe zęby - to jak?
- No niech ci będzie - pokręciła głową, ale wesołość jej nie opuszczała - zaczynaj.
- Zielony.
- Nadzieja.
- Przyjaźń.
- Żarty.
- Filch.
- Pani Noris.
- Szkoła.
- Dom.
- Rodzina.
- Miłość.
- Ty.
- Co? - dziewczyna rozchyliła zszokowana usta.
- Powtórka z rozrywki? - westchnął - Nicole ja...wiesz...No ten. Nie umiem mówić o takich rzeczach, więc może najlepiej będzie jak pokażę - przysunął się bliżej niej i nieśmiało złączył ich usta w jedność, już chciał się odsunąć, ale dziewczyna nagle odwzajemniła czułość. Trwali w tej pięknej chwili kilka minut.
- Wiesz co mi się kojarzy z miłością? - zapytała młoda czarownica, na co pokiwał przecząco głową - Ty.
- Czyli ty też? - nie krył radości. Przed nią nie musiał niczego udawać, chować.
- Tak. Ja ciebie też kocham - dla nich ten dzień stał się początkiem nowej historii. Magicznej historii, pełniej miłości...

~°~°~°~°~°~°~°~°~

No i mamy to 😂😍💚💪
Liczę na szczerą opinię kochani 💞💖💚💗 Mam nadzieję, że było okej 💌 już wkrótce kolejne miniaturki. Wasza Ka_Milka 💖⭐⭐

Miniaturki HP ✔Where stories live. Discover now