8. Pan Arogancki Idiota.

8.2K 325 15
                                    

Weszłam pod prysznic i zaczęłam rozmyślać. Wiedziałam, że muszę wziąć się w garść. Nie mogę pozwolić, żeby Lucas się mną bawił, bo to właśnie robi – usiłuje mnie sprowokować i po raz kolejny zagrać na moich uczuciach. Ale ja już nie jestem tą samą dziewczyną, którą byłam siedem lat temu – dorosłam i uświadomiłam sobie wiele rzeczy. Nie jestem naiwną panienką, która poleci na kilka czułych słówek.

Parę minut później wyszłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i wyjrzałam przez uchylone drzwi, by sprawdzić, czy Lucas jest w sypialni. Na całe szczęście, nie było go.

Szybko przemknęłam do garderoby, by przebrać się w ciuchy, zrobiłam delikatny makijaż, a włosy zebrałam w koka.

- Zadzwoniłem po room service, zaraz nam przyniosą śniadanie. – powiedział Lucas, gdy weszłam do salonu. Wciąż miał na sobie spodnie dresowe, w których spał, a poza tym ubrał na siebie biały T – shirt na krótkim rękawie.

- Okej. – bąknęłam tylko i usiadłam na sofie, włączając telewizor.

- Dzisiaj o jedenastej mamy spotkanie z pracownikami hotelu, a o osiemnastej wyjeżdżamy do Las Vegas. – zaczął, siadając obok mnie – Jeśli starczy nam czasu możemy pospacerować trochę po mieście.

- Dobrze. – rzuciłam tylko, nawet na niego nie patrząc.

Niespodziewanie Lucas kucnął przede mną, zmuszając mnie, bym spojrzała na niego.

- Możesz ze mną porozmawiać ? – poprosił. To chyba pierwszy raz, kiedy on o coś prosi, a nie żąda.

- O czym mam z tobą rozmawiać ? – zapytałam szeptem.

- Nie wiem. – wzruszył ramionami – Po prostu ze mną porozmawiaj. Nie znoszę gdy milczysz. Nigdy tego nie lubiłem.

- Luke, ustalmy jedno. – powiedziałam, wstając z kanapy i opierając ręce na biodrach – Jestem tutaj z tobą, bo muszę, nie dlatego że chcę. Gdyby to ode mnie zależało, byłabym teraz z Orlando, w domu z moimi bliskimi. Nie w jakiejś głupiej podróży z tobą.

- Nie pamiętam, kiedy ostatni raz powiedziałaś do mnie ,,Luke". – stwierdził. Przepraszam bardzo, czy to jedyne, co zapamiętał z całej mojej wypowiedzi ? On mnie w ogóle słuchał ?!

- Czy ty możesz na moment się skupić i nie wracać do przeszłości ? – skarciłam go – Nie wiem jak ty, ale ja nie lubię wspominać naszego związku.

- Dlaczego ? – spojrzał na mnie zraniony.

- Jeszcze pytasz ?! – popatrzyłam na niego z niedowierzaniem – Jedyne, co dał mi nasz związek to ból, cierpienie i poczucie odrzucenia.

- A chwile, kiedy byliśmy szczęśliwi ? – szepnął, podchodząc do mnie – Kiedy było między nami dobrze, kiedy się układało ?

Teraz to ja byłam bliska łez. Rozdrapywanie starych ran nigdy nie przynosi nic dobrego.

- Wyparłam je z pamięci. – odparłam zgodnie z prawdą – Bo świadomość, że to wszystko było kłamstwem sprawiała, że cierpiałam jeszcze bardziej.

Lucas chciał już coś powiedzieć, ale przerwało nam pukanie do drzwi. Odetchnęłam z ulgą, gdy mężczyzna poszedł otworzyć.

Nie miałam ochotę na poważną rozmowę z nim. Ani teraz, ani nigdy.


********


Usiedliśmy do stołu i w ciszy zjedliśmy śniadanie. Ja miałam ochotę na jajecznicę i kanapki z pomidorem, a Lucas wybrał dla siebie smażoną kiełbasę.

- Dochodzi wpół do jedenastej, więc pójdę wziąć szybki prysznic i się przebiorę i będziemy mogli wychodzić. – powiedział, wstając od stołu.

Pokiwałam tylko głową, nic nie mówiąc. Mężczyzna westchnął i wyszedł do drugiego pokoju.

Odetchnęłam głęboko i oparłam się na krześle. Nie wiem, co dalej. Jak ja mam z nim pracować, kiedy sytuacja między nami jest dziwna ? On usiłuje mnie odzyskać, a ja za wszelką cenę chcę od niego uciec.

- Możemy iść ? – zapytał, wracając po chwili do salonu.

- Tak, wezmę tylko torbę i chodźmy. – odparłam, biorąc torebkę z szafki i wyszłam z apartamentu razem z Lucasem.

Kiedy zjechaliśmy windą do holu czekał na nas kierownik hotelu.

- Witam państwa. – powiedział, uśmiechając się do nas. Widziałam, że jest zdenerwowany, mimo że za wszelką cenę starał się to zamaskować. – Zaprowadzę państwa do sali konferencyjnej. Wszyscy już tam czekają.

Uśmiechnęłam się do niego miło, a Lucas kiwnął głową i weszliśmy do dużego pomieszczenia, w którym stał duży, prostokątny, szklany stół. Wszystkie miejsca były zajęte, oprócz dwóch, u szczytu stołu – zarezerwowanych dla nas, jak mniemam.

- Zaczynajmy. – powiedział Lucas, ciągnąc mnie za sobą za rękę.


********


Spotkanie przebiegło podobnie jak u nas w firmie, kilka dni temu. Lucas zapewnił pracowników, że na razie nie przewiduje żadnych zwolnień i że będzie trzymał rękę na pulsie, w razie jakichkolwiek problemów, wyciągając konsekwencje.

Co mnie zirytowało to to, że podczas całego spotkania Lucas trzymał rękę na moim lewym kolanie, co jakiś czas kreśląc małe kółeczka. Parę razy próbowałam odepchnąć jego rękę, ale jak można się domyślić, na nic się to nie zdało. Jak widać pan Arogancki Idiota wrócił i ma się dobrze. 

- Masz ochotę na spacer ? – zaproponował, nachylając się do mnie, gdy wychodziliśmy już z sali – Wylatujemy na cztery godziny, mamy trochę czasu.

- Pewnie. – uśmiechnęłam się do niego niepewnie – W sumie nigdy nie miałam okazji zwiedzić LA.

- No to chodź. – splótł nasze palce razem – Dzisiejszego popołudnia pobawię się w twojego przewodnika. – puścił do mnie oczko.

Mam tylko nadzieję, że nie będę później tego żałować. 

Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")Where stories live. Discover now