27. Uderzenie i ból.

6.6K 289 10
                                    

Kiedy wyszłam z kliniki postanowiłam, że od razu pojadę do firmy Lucasa i powiem mu, czego się dowiedziałam.

Wsiadłam do swojego samochodu i nie tracąc czasu ruszyłam w drogę. W mieście nie było jeszcze korków, więc na miejsce dotarłam niecałe czterdzieści minut później.

- Hej, miało cię dzisiaj nie być. – powiedział Lucas, dziwiąc się na mój widok.

- Wiem, ale dowiedziałam się czegoś, co powinieneś wiedzieć. – odparłam, uśmiechając się do niego i siadając na krześle naprzeciwko biurka.

- Śledzenie Alison się opłaciło ? – spytał z błyskiem w oku.

- I to jeszcze jak. – wzruszyłam ramionami – Pojechałam za nią do kliniki ginekologicznej i podsłuchałam jej kłótnię z jednym z lekarzy. Oczywiście potem weszłam do jego gabinetu i wypytałam o wszystko. Na początku nie chciał ze mną rozmawiać, ale w końcu udało mi się go przekonać. Okazało się, że Alison chciała go nakłonić, żeby sfałszował wyniki jej badań ginekologicznych i stwierdził, że jest w trzynastym tygodniu ciąży.

- Czyli ona tak naprawdę nie jest w ciąży ? – zapytał z nadzieją.

- Nie. – pokręciłam głową, uśmiechając się do niego szeroko.

Zanim zdążyłam się zorientować, co się dzieje, poczułam, że Lucas unosi mnie do góry i okręca się ze mną wokół własnej osi.

- Postaw mnie ! – krzyknęłam, śmiejąc się przy tym głośno.

- Nawet nie wiesz, jak cię kocham. – szepnął, wpijając się nagle w moje usta i całując namiętnie. Aż zabrakło mi tchu.

- Potrafię sobie wyobrazić. – powiedziałam, głaszcząc go po policzku i patrząc na niego z miłością – Ale ja kocham cię mocniej.

- Niemożliwe. – pokręcił głową – Nikt nigdy nie kochał nikogo tak mocno jak ja kocham ciebie.

Słysząc te słowa, tym razem to ja stanęłam na palcach i pocałowałam mężczyznę tak, jakby od tego zależało moje życie.


********


- Chciałbym wiedzieć, dlaczego ona to wszystko robi. – westchnął Luke jakiś czas później. Siedzieliśmy na sofie w jego gabinecie, przytuleni do siebie. Oparłam głowę na jego piersi, a on obejmował mnie jedną ręką w pasie, a drugą kręcił małe kółeczka na moim udzie.

- Ben, ten lekarz, powiedział, że Alison mi zazdrości. Że niby to ja zawsze przykuwałam uwagę i inne dziewczyny mi zazdrościły, ona też. Była zazdrosna o moją rodzinę i o ciebie i postanowiła to zniszczyć. – wyjaśniłam.

- W sumie się nie dziwię, jesteś od niej tysiąc razy piękniejsza. – stwierdził jak gdyby nigdy nic, a ja poczułam, że się rumienię - Tylko po co od razu się mścić ?

- Nie wiem. – mruknęłam – Z jednej strony mi jej żal, ale z drugiej, gdy pomyślę o tym wszystkim, co nawyprawiała, jedyne co czuję, to nienawiść.

- To całkiem zrozumiałe. – zgodził się ze mną Luke – Ja też nie pałam do niej sympatią. Ale co dalej ?

- Zadzwonię do niej później i powiem, że wiemy o wszystkim i jej plan się nie uda. – wyjaśniłam, bawiąc się palcami jego prawej dłoni.

- Chcesz, żebym był przy tej rozmowie ?

- Nie, załatwię to sama. – uśmiechnęłam się do niego – A teraz już pójdę, bo skoro mam dzisiaj i tak wolne, to wykorzystam ten czas i zacznę się pakować.

- Dokąd ? – zaniepokoił się Lucas, wstając razem ze mną z sofy.

- Przecież w weekend mam się wprowadzić do ciebie. – zaśmiałam się z jego reakcji – A trochę rzeczy mam do zabrania.

- Aaa, jasne. – mężczyzna rozluźnił się – Wieczorem wpadnę do ciebie i pomogę w pakowaniu.

- Okej, to do potem. – pocałowałam go przelotnie w usta i już mnie nie było.



Wracając do domu doszłam do wniosku, że im prędzej zadzwonię do Alison, tym lepiej. Wolę mieć to wszystko już za sobą.

Wjechałam na swój parking i wyjęłam telefon z torebki, wybierając numer dziewczyny.

- I co, jaką decyzję podjęliście ? – spytała obcesowo.

- Wiemy o wszystkim, Alison. - powiedziałam jej – Rozmawiałam z Benem. Nie zapłacimy ci ani grosza. Nie uda ci się ponownie nas rozdzielić i zniszczyć naszego życia.

Na chwilę w słuchawce zapadła cisza, po czym dziewczyna syknęła:

- To jeszcze nie koniec.

Zanim zdążyłam coś odpowiedzieć, moja dawna przyjaciółka się rozłączyła.

Odetchnęłam głęboko, po czym schowałam telefon i wysiadłam z auta, kierując się do domu.

Boję się, że to rzeczywiście nie koniec i groźby Alison się spełnią.  


********


Dochodziła siedemnasta, a ja od prawie dwóch godzin pakowałam swoje rzeczy do kartonów. Miałam powoli dość – ta robota nie ma końca.

Wiedziałam, że niedługo przyjedzie Lucas i na pewno będzie głodny.

Zajrzałam do lodówki i okazało się, że przydałoby się zrobić zakupy. Szybko poszłam do sypialni i przebrałam się w jeansy i T – shirt, ubrałam na wierzch bluzę i wyszłam z mieszkania, biorąc klucze, telefon i portfel.

Stwierdziłam, że nie ma sensu jechać samochodem, bo sklep jest tuż za rogiem.

Rozglądając się na prawo i lewo, przekonując się, że ulica jest pusta i mogę bezpiecznie przejść, zeszłam z chodnika.

Byłam na środku jezdni, gdy zza rogu, z piskiem opon wyjechał stary, beżowy samochód. Jechał prosto na mnie.

Wiem, że każdy normalny by się ruszył i uciekał, ale ja czułam się tak, jakby nogi wrosły mi w asfalt.

Ostatnie, co pamiętam, to pisk opon, ogromne uderzenie w bok i to, że lecę w powietrzu.

Potem była już tylko ciemność i ból. 

Nowy początek (powiązane z serią ,,Uratuj mnie")Where stories live. Discover now