| 3 - gas station |

1.5K 278 84
                                    

Taehyunga obudziło energiczne szarpanie za skrawek bluzy.

Gdy otworzył oczy, zobaczył przed sobą swoją siostrę – uśmiechniętą od ucha do ucha, z papierową torbą w ręce, od której pachniało słodkim pieczywem. Już od dawna nie widział jej takiej wesołej.

Na sam widok coś gorącego rozlało się w jego klatce piersiowej. Przez chwilę nie mógł uwierzyć, że wciąż nie śni. Jednak wszystko – kolory, zapachy, poranny chłód i odgłosy samochodów zza okna – było aż nazbyt realne.

Wszystko oprócz samej prawdopodobności tej scenki.

- Noona? – spytał głupio, nie do końca jeszcze przytomnie.

Dziewczyna wcisnęła mu do rąk torbę, zamknęła ją w jego pięści i dla pewności ścisnęła ją w swoich palcach. Nawiązała z nich kontakt wzrokowy; jej oczy błyszczały jak wszystkie najpiękniejsze gwiazdy na niebie razem wzięte.

Pierwszy raz od miesięcy kąciki jej ust nie wydawały się doczepionew górę na siłę. Ta radość była naturalna i zarazem zupełnie abstrakcyjna w ich małym, wspólnym świecie, do którego na co dzień nie docierały promienie słońca.

Chciał się budzić w ten sposób do końca życia.

- Weź ze sobą do szkoły. Drożdżówka, bułki. Kupiłam ci też sok, zaraz podam, i porządny długopis. I nowe buty. Robi się coraz zimniej, nie możesz chodzić w tych dziurawych.

Była taka podekscytowana, a chociaż Taehyung miał mnóstwo pytań na końcu języka skąd masz na to pieniądze to milczał, ponieważ nie chciał tego zniszczyć. To szczęście było delikatne jak domek z kart, a on wolał go nie nadwyrężać.

Gdyby tylko ta chwila mogła trwać wiecznie.

Taehyung odwzajemnił uśmiech. To jeszcze nie był ten sam kwadratowy wyszczerz, który pojawiał się na jego twarzy, gdy był dzieckiem. Ale brakowało mu niewiele. Tak niewiele.

Nie myśląc za wiele przytulił ją mocno, przyciskając do swojej piersi, jakby mieli się widzieć po raz ostatni. Dziewczyna pdwzajemniła uścisk z podobną desperacją, chowając głowę w zagięcie jego szyi.

Potrzebowali tego – drugiego człowieka, siebie nawzajem, odrobiny ciepła pomiędzy przetrwaniem. Między nimi tkwiło napięcie, niewypowiedziane żale skierowane do świata, przeprosiny za coś, czemu nie byli winni. Może wątły cień nadziei kryjący się w tej niepozornej torbie.

Wtedy Taehyung wierzył, że może to znak – że może, tylko może, od tej chwili wszystko już będzie lepsze.

Wtedy nie mógł jeszcze wiedzieć, dlaczego jego siostra poprzedniego dnia nie wróciła na noc.

~

W trakcie przerwy śniadaniowej był zajęty oglądaniem swoich nowych butów. Zwykłych, wysokich i czerwonych trampek. Nowych, bez dziur i odpadającej podeszwy. Jeszcze zupełnie czystych i pachnących nowością. Trampek, które podarowała mu jego siostra.

Nie interesowało go czy są aktualnie modne, jaki właściwie mają kolor, że odrobinę są za duże na jego i tak wielkie stopy. Były idealne. Taehyung był w nich zupełnie zakochany i za każdym razem, gdy spoglądał w dół, na jego usta wkradał się cień uśmiechu.

Obecność drugiej osoby dostrzegł dopiero, gdy usłyszał dźwięk odsuwanego krzesła tuż obok siebie. Wręcz podskoczył na swoim siedzieniu z zaskoczenia, wybałuszając oczy na niespodziewane towarzystwo. Od razu przyjął obronną postawę, kuląc się i krzyżując ręce na piersi.

hyung ➳ vmonWhere stories live. Discover now