17. Last first kiss

674 46 21
                                    

- Niedługo twoje urodziny Lou – mówi Zayn, bawiąc się podkładką od piwa. Przytakuje głową, a na usta wstępuje uśmiech, kiedy wspominam zeszłoroczną imprezę. Pamiętam jak zobaczyłem cię po raz pierwszy. Jak odwinąłem kolorową taśmę i spojrzałem w twoje zagubione tęczówki, tak jasne i piękne, święcące lazurowymi barwami. Już wtedy przeczuwałem, że będziesz inny od wszystkich. I nie myliłem się. Odwróciłeś moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Sprawiłeś, że znów zapragnąłem być szczęśliwy.

- Kolejna szalona imprezka – kontynuuje, kiedy nadal milczę. Spoglądam na niego zamyślony, patrząc jak jego tęczówki powiększają się, podekscytowane usłyszeniem odpowiedzi. Wiem co chcesz usłyszeć Zi, a ja zamierzam ci to dać.

- Nie. Nie będzie imprezy, baloników, tandetnych prezentów. Nie będzie kolejnych zabawek, którym niszczyłem życie. Nie będzie nic – mówię, kierując wzrok na dwie rozmawiające ze sobą dziewczyny przy sąsiednim stoliku.

- Wiesz, dawniej przypuszczałbym, że masz gorączkę, albo co najmniej wypiłeś zbyt dużo i męczy cie kac, ale teraz... - przerywa kładąc dłoń na moim ramieniu – jestem z ciebie dumny Lou – kończy, po czym przytula mnie do swojego ciała. Mam ochotę płakać, jednak z całych sił nie pozwalam łzom wypłynąć z oczu.

Kiedy w końcu mnie puszcza, uśmiecha się, lecz w jego spojrzeniu wyraźnie widać troskę. Podaje mi kolejne piwo, które łapie niedbale od razu biorąc spory łyk, chcąc nie myśleć o tym co nieuniknione.

- A co z Harrym?- pyta nagle, a przez moje ciało, mimo sporych już procentów, przebiegają zimne dreszcze. No właśnie, co z Tobą Harry? Czy w dniu moich urodzin wszystko się skończy?

- Nie poproszę by został – mówię, a dłonie drżą delikatnie.

- Ale dlaczego nie Lou, on naprawdę cie polubił, może jest szansa.....

- Nie Zayn – przerywam szybko, nie chcąc słuchać o tym, jak to byśmy do siebie pasowali. – Zniszczyłem go, raniłem i poniżałem. Nigdy nie będę zasługiwał na kogoś takiego jak on. To koniec i nie mam zamiaru obarczać go więcej swoją osobą.

Kiwasz głową na moje słowa, a dolna warga zostaje przygryziona. Nie wypowiedziane słowa wiszą gdzieś w powietrzu, jednak kolejne porcje alkoholu sprawiają, że zapominam. Choć na chwilę.

W końcu się rozluźniam, nabierając niebywałej ochoty na seks. Mimo sprzeciwów Zayna, przepycham się w kierunku toalety, dając się obmacywać jakiemuś kolesiowi, który wygląda jak grecki bóg. Lądujemy w jednej z obskurnych kabin, a jego dłonie zwinne wślizgują się pod materiał granatowej koszuli.

- Masz idealną dupę do pieprzenia – słyszę, gdzieś koło swojego ucha, które niemal natychmiast zostaje pokryte warstwą śliny. - Jesteś taki ładniutki.

Mam ochotę się roześmiać, jednak prycham tylko cicho, ściskając dłonią jego krocze. Myśli, że pozwolę mu się posuwać?

- Nie gadaj tyle, tylko ściągaj ubranie – warczę, okręcając go twarzą do jednej ze ścianek. Nie trące czasu na przygotowania i zbędne czułości, od razu przechodząc do rzeczy. Widzę jego zaskoczony wzrok, jednak nie protestuję, poddając się kompletnie w moje działanie. Tak naprawdę mam gdzieś czy będzie go bolało, czy da jakąkolwiek przyjemność, bo kiedy dochodzę jedyne co widzę to zielone tęczówki i nieśmiały uśmiech, rozciągający się na zarumienionych policzkach.

Po wszystkim zapinam spodnie i poprawiam koszulę, której guziki zostały rozpięte. Chłopak patrzy na mnie, wciągając na pośladki swoje bokserki. Jego oczy są zdziwione, jednak nie obiecywałem mu małżeństwa.

- Byłeś niezły – mówię i wychodzę, nie kłopocząc się ze słuchaniem odpowiedzi nieznajomego.

Zayn czeka na mnie przy barze. Mogłem się spodziewać tego, że nie pozwoli mi samotnie wracać do domu.

Little ToyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz