- Niedługo twoje urodziny Lou – mówi Zayn, bawiąc się podkładką od piwa. Przytakuje głową, a na usta wstępuje uśmiech, kiedy wspominam zeszłoroczną imprezę. Pamiętam jak zobaczyłem cię po raz pierwszy. Jak odwinąłem kolorową taśmę i spojrzałem w twoje zagubione tęczówki, tak jasne i piękne, święcące lazurowymi barwami. Już wtedy przeczuwałem, że będziesz inny od wszystkich. I nie myliłem się. Odwróciłeś moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Sprawiłeś, że znów zapragnąłem być szczęśliwy.
- Kolejna szalona imprezka – kontynuuje, kiedy nadal milczę. Spoglądam na niego zamyślony, patrząc jak jego tęczówki powiększają się, podekscytowane usłyszeniem odpowiedzi. Wiem co chcesz usłyszeć Zi, a ja zamierzam ci to dać.
- Nie. Nie będzie imprezy, baloników, tandetnych prezentów. Nie będzie kolejnych zabawek, którym niszczyłem życie. Nie będzie nic – mówię, kierując wzrok na dwie rozmawiające ze sobą dziewczyny przy sąsiednim stoliku.
- Wiesz, dawniej przypuszczałbym, że masz gorączkę, albo co najmniej wypiłeś zbyt dużo i męczy cie kac, ale teraz... - przerywa kładąc dłoń na moim ramieniu – jestem z ciebie dumny Lou – kończy, po czym przytula mnie do swojego ciała. Mam ochotę płakać, jednak z całych sił nie pozwalam łzom wypłynąć z oczu.
Kiedy w końcu mnie puszcza, uśmiecha się, lecz w jego spojrzeniu wyraźnie widać troskę. Podaje mi kolejne piwo, które łapie niedbale od razu biorąc spory łyk, chcąc nie myśleć o tym co nieuniknione.
- A co z Harrym?- pyta nagle, a przez moje ciało, mimo sporych już procentów, przebiegają zimne dreszcze. No właśnie, co z Tobą Harry? Czy w dniu moich urodzin wszystko się skończy?
- Nie poproszę by został – mówię, a dłonie drżą delikatnie.
- Ale dlaczego nie Lou, on naprawdę cie polubił, może jest szansa.....
- Nie Zayn – przerywam szybko, nie chcąc słuchać o tym, jak to byśmy do siebie pasowali. – Zniszczyłem go, raniłem i poniżałem. Nigdy nie będę zasługiwał na kogoś takiego jak on. To koniec i nie mam zamiaru obarczać go więcej swoją osobą.
Kiwasz głową na moje słowa, a dolna warga zostaje przygryziona. Nie wypowiedziane słowa wiszą gdzieś w powietrzu, jednak kolejne porcje alkoholu sprawiają, że zapominam. Choć na chwilę.
W końcu się rozluźniam, nabierając niebywałej ochoty na seks. Mimo sprzeciwów Zayna, przepycham się w kierunku toalety, dając się obmacywać jakiemuś kolesiowi, który wygląda jak grecki bóg. Lądujemy w jednej z obskurnych kabin, a jego dłonie zwinne wślizgują się pod materiał granatowej koszuli.
- Masz idealną dupę do pieprzenia – słyszę, gdzieś koło swojego ucha, które niemal natychmiast zostaje pokryte warstwą śliny. - Jesteś taki ładniutki.
Mam ochotę się roześmiać, jednak prycham tylko cicho, ściskając dłonią jego krocze. Myśli, że pozwolę mu się posuwać?
- Nie gadaj tyle, tylko ściągaj ubranie – warczę, okręcając go twarzą do jednej ze ścianek. Nie trące czasu na przygotowania i zbędne czułości, od razu przechodząc do rzeczy. Widzę jego zaskoczony wzrok, jednak nie protestuję, poddając się kompletnie w moje działanie. Tak naprawdę mam gdzieś czy będzie go bolało, czy da jakąkolwiek przyjemność, bo kiedy dochodzę jedyne co widzę to zielone tęczówki i nieśmiały uśmiech, rozciągający się na zarumienionych policzkach.
Po wszystkim zapinam spodnie i poprawiam koszulę, której guziki zostały rozpięte. Chłopak patrzy na mnie, wciągając na pośladki swoje bokserki. Jego oczy są zdziwione, jednak nie obiecywałem mu małżeństwa.
- Byłeś niezły – mówię i wychodzę, nie kłopocząc się ze słuchaniem odpowiedzi nieznajomego.
Zayn czeka na mnie przy barze. Mogłem się spodziewać tego, że nie pozwoli mi samotnie wracać do domu.
![](https://img.wattpad.com/cover/120034703-288-k112394.jpg)
CZYTASZ
Little Toy
FanfictionDzieciństwo zawsze kojarzy nam się z radością. Kiedy beztrosko bawiło się lalkami, czy samochodami, albo budowało wieże z klocków. A co jeśli nie chcesz dorosnąć? Co jeśli czujesz potrzebę ciągłego szaleństwa i chęci posiadania zabawek? Co jeśli two...