9

47 3 0
                                    


19 czerwiec 2013
W tym tygodniu wróciłam na tańce. Stwierdziłam, że serio czas się ogarnąć i może jak się czymś zajmę to nie będę miała czasu, żeby za bardzo myśleć. 
Dziewczyny w grupie są naprawdę dobre, ale zamierzam być co najmniej taka dobra, jak one.
Wróciłam do codziennego rozciągania się i ćwiczenia także w domu w pokoju. 
Postanowiłam zdrowiej jeść i nie wymiotować. Postanowiłam przejść na dietę. Widząc swoje odbicie w lustrze w sali do tańca aż się wystraszyłam. W miesiąc przytyłam przynajmniej 5 kg.
Wytrzymałam 2 dni i miałam atak. Nie było co innego zjeść na obiad, więc mama zrobiła pizzę taką z piekarnika. Była naprawdę pyszna, więc zjadłam dużo. A czując się tak bardzo pełna poczułam się jakbym przegrała, jakby ten dzień i tak już był skreślony. Więc poszłam do sklepu po nagrodę pocieszenia. I obiecałam sobie, że jutro spróbuję od nowa.
Zmieniło się jedno: postanowiłam nie wymiotować. Chociaż było mi bardzo trudno wytrzymać, bo czułam się tak obrzydliwie najedzona.
Dalej słabo sypiam i często się boję. Jest dobrze, zachowuję się normalnie, a nagle łapie mnie taki jakiś dziwny strach, wręcz panika. Siadam wtedy, owijam rękami nogi i staram się złapać oddech. Czuję jak wali mi przy tym serce, więc zaczynam bać się jeszcze bardziej i tak się trochę nakręcam. 
Zauważyłam, że ponure książki i filmy jeszcze bardziej potęgują ten stan. Że nie miałam ataków lękowych dopóki o nich nie zaczęłam czytać. Kolejnym z moich postanowień było trzymać się tylko pozytywnych dzieł kultury. 

We własnej głowieWhere stories live. Discover now