Rozdział 4

164 27 25
                                    

Minął tydzień od rozwiązania ostatniej sprawy. Akise siedział w biurze Nishijimy i położywszy dłonie na blacie jego biurka, wpatrywał się z napięciem w mężczyznę siedzącego przed nim. Ten jakby nic sobie z tego nie robił i czytał jakieś dokumenty. Sytuacja ta się przedłużała, aż w końcu...

- Akise, mówiłem ci, że nie mam żadnej sprawy. Proszę, idź znajdź sobie jakieś inne zajęcie i przestań mnie męczyć.

- Ale ja się nudzę - westchnął chłopak, wyrzucając dłonie w powietrze. - Na pewno coś masz. Jakieś ciekawe morderstwo - powiedział z nadzieją w głosie.

- Ile razy mam ci to powtarzać? Łapanie przestępców to moja praca, ty tylko czasem pomagasz, a póki co radzimy sobie dobrze bez ciebie. Możesz iść i porobić coś innego.

- Oczywiście, bo istnieję tylko wtedy jak czegoś potrzebujecie - Chłopak zrobił obrażoną minę i wstał.- To się nazywa wykorzystywanie, Nishijima - rzucił jeszcze na odchodnym i opuścił budynek komisariatu.

Był tak znudzony, że postanowił zrobić coś, czego nie robił już bardzo dawno. Postanowił pójść do szkoły.

Oczywiście nie miał pewności, że tam wydarzy się coś ciekawego, ale wiedział, że będzie tam Yukiteru. I to już był wystarczający powód, aby się tam udać.

I w ten sposób, pół godziny później, Aru przemierzał szkolne korytarze. Akurat trwała przerwa i wszędzie pełno było uczniów, choć on szukał tylko tego jednego.

Po chwili go zobaczył. Stał przy oknie, opierając się o parapet i wpatrywał się w swój telefon, z pochyloną głową. Znów wyglądał na zestresowanego.

- Hej, Yukiteru - zagadnął go, stając obok.

Chłopiec podniósł wzrok i uśmiechnął się do niego, na co jego serce zaczęło szybciej bić.

- Hej, Akise. Co tu robisz?

- Uczę się? - odpowiedział pytaniem na to, dość absurdalne, pytanie.

- Oh, przeniosłeś się?

- Yyy, nie. Uczę się tutaj od dwóch lat.

- Oh... - Yuki wyglądał na naprawdę zakłopotanego.

- Tak w sumie to niezbyt często się tu pojawiam, więc mogłeś mnie wcześniej nie zauważyć. - 'Nawet jeśli ja widziałem ciebie za każdym razem.'

- Ale dziś przyszedłeś.

- Jak widać. Nie miałem nic innego do roboty. Żadnej sprawy, a samemu włóczyć po mieście mi się nie chce.

- A gdzie jest Rei?

- Na wycieczce poza miastem, wróci dopiero jutro - westchnął Aru.

W tym momencie rozległ się dźwięk dzwonka i chłopcy ruszyli korytarzem z zamiarem udania się na lekcje, kiedy ktoś z impetem uderzył w Yukiteru, wywracając go na ziemię.

Ciemnowłosy chłopak zatrzymał się i prychnął.

- Patrz jak łazisz, Amano. Już taka z ciebie sierota, że musisz się wywracać nawet na środku szkoły? - powiedział, patrząc na niego z pogardą i odszedł.

- Nic ci nie jest? - spytał Akise, wyciągając do chłopca dłoń i pomagając mu wstać. Ten tylko pokręcił głową w odpowiedzi. - Kto to był?

- Ouji Kosaka. Jest ze mną w klasie.

- Zawsze jest... taki?

Yuki przytaknął.

- Nie lubi mnie i często to okazuje. Ale muszę już iść, bo spóźnię się na lekcje. Do zobaczenia, Akise - pożegnał się i szybko odszedł korytarzem.

detective storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz