3

1.1K 264 292
                                    

Najpierw pętelka, z pętelki wyrasta kaktus, wąż okrąża kaktus i się garbi.
Tym sposobem Chenle nauczył Jisunga wiązać buty.

Przez tunel wyrasta kaktus, wąż wchodzi do środka kaktusa, przechodzi pod tunelem i wraca do kaktusa. Brawo Jisung, właśnie zawiązałeś węzeł ratowniczy.

Na przykładzie węża i kaktusa nauczył się także wiązać ósemkę, beczkę, półsztyk, kluczkę i wiele innych. Nie ukrywał, że stało się to jego pasją, a inni nie ukrywali swojego zdziwienia i dumy. Może tyko Taeil nie był do końca przekonany po tym, jak Jisung splątał mu sznurówki przed szkołą i musiał rozwiazywać je dobre dwadzieścia minut, spóźniając się przez to na pierwszą lekcję.

Tata obiecał chłopcu, że jak jeszcze trochę urośnie, znajdzie dla niego drużynę harcerską, a gdy tylko zrobi się cieplej, zabierze go na prawdziwą górską wyprawę pod namiotami. To rozbudziło w nim kolejną wielką pasję i spowodowało, że chciał wiedzieć, jak najwięcej o tamtejszej roślinności i zwyczajach, jednak kiedy zobaczył grube tomiska encyklopedii z tekstem wypisanym drobnym maczkiem na prawie całej ogromnej stronie, z zaledwie jedym małym obrazkiem, przeraził się i nieco stracił swój zapał.

Na szczęście był przy nim Chenle, a on znał się na wszystkim. Nawet nie trzeba było prosić, by z wielkim zapałem opowiedział o najciekawszych miejscach i roślinach w zrozumiałym dla sześciolatka języku. Jisung oczywiście nigdy nie pozostawał dłużny.

- Dzięki - mówił, przytulając go po każdej zakończonej lekcji.

Żeby to zrobić, musiał wstawić do szafy krzesło, stanąć na nim i dopiero wtedy dosięgnąć do przyjaciela. Brzmiało, jak dziecinnie prosta czynność, ale zawsze musiał pamiętać, by wyciągnąć krzesło za każdym razem, gdy kończył się bawić z Chenle. W przeciwnym razie mama zaczynała się niepokoić i zadawać niewygodne pytania, a on był zmuszony do wymyślania przeróżnych wymówek, co zawsze wprawiało go w zły nastrój. Nie lubił kłamstwa, ale lubił Chenle, więc musiał to robić, by chronić przyjaciela.

Jednak Chenle był mądrym chłopcem, więc szybko domyślił się, że coś jest nie tak.

- To już cię męczy, co? - zagadnął pewnego dnia, widząc, jak pogrążony w myślach Jisung oplata leniwie linkę wokół nadgarstka.

To pytanie przywróciło chłopca na ziemię.

- Co?
- No to chowanie mnie i gnicie w domu.
- Trochę - przyznał Jisung z powrotem kierując wzrok na linkę - Ale lubię to, bo ty tu jesteś.
- Chyba chcesz mieć lepszych przyjaciół - teraz to Chenle spuścił wzrok - Takich, z którymi pobiegasz i zagrasz w piłkę.
- Chcę Lele i rymowanie i wiązanie wyblinek.

Jisung nie zamierzał zmieniać zdania, choć trochę przerażał go tok myślenia chłopca z szafy. Przecież był jego najlepszym przyjacielem i nie wyobrażał sobie spędzania czasu w inny sposób, z innym towarzystwem.

- A co jeśli nie jestem taki fajny i powinienem odejść?
- Nie, proszę!

Ostatnie zdanie wypowiedział zbyt głośno. Gdy tylko to sobie uświadomił, momentalnie zakrył usta dłonią i odczekał kilka minut. Na szczęście nikt się nie zjawił.

- Proszę, nie idź - kontynuował już trochę ciszej, ze łzami w oczach - Nie chcę być sam.
- Zaraz i tak znajdziesz innych przyjaciół.

Jisung nie miał pojęcia, skąd Chenle wziął tyle zwątpienia. Może był chory albo w szafie zalęgły się mole lub korniki, które wlazły mu do mózgu? Nieważne, co to było, obiecał sobie, że znajdzie sposób na wyleczenie go z tego. Pierwszą rzeczą, która przyszła mu do głowy, było małe krzesło, które przez ostatni miesiąc było częściej wykorzystywane jako podnóżek. Biednemu meblowi jeszcze nie było dane odpocząć, przynajmniej nie wtedy, gdy Jisungowi, do swobodnego objęcia Chenle, brakowało piętnastu centymetrów.

Przyjaciel z Szafy | ChensungWhere stories live. Discover now