16. Śmierć, syf i zło

1.7K 95 7
                                    

3 miesiące później

Pov. Anika.

Obudziły mnie poranne promienie słońca. Podniosłam się z łóżka i zaczęłam ubierać moje rzeczy z powrotem na siebie.

Znowu obudziłam się w łóżku przypadkowego feceta z imprezy.

Tak dobrze słyszeliście faceta. Jakiś miesiąc temu na jednej z imprez straciłam dziewictwo.
Stało się to po dużej ilości alkoholu i narkotyków. Po woli to wszystko mnie wykańcza.

Codziennie chodzę naćpana. Co raz trudniej mi się ścigać. Ledwo utrzymuję kontrolę nad motocyklem.

Ćpanie stało się dla mnie ważniejsze od oddychania. Nie czuję już nic. Żadnej radości, żadnego smutku. Jest tylko tęsknota i pustka.

Obecnie mam wyjebane na to co się ze mną dzieję. Cały syf tego świata pochłania mnie co raz bardziej a ja staję się jego częścią.

Mam wiele nowych blizn. Niektóre są przez bójki, niektóre przeze mnie samą.

Nie mogąc dać sobie rady zaczełam się ciąć. Zadawałam sobie co raz to wiekszy ból.

Niestety nawet to nie przynosiło mi ulgi. Pomagało zamaskować uczucia ale nie dawało ulgi.

Tak więc tym sposobem moje ręce oraz nogi są w wielu bliznach, nie tylko po igłach.

Mary nie żyje. Przedawkowała jakiś tydzień temu. Nie przejęłam się tym za bardzo. Nie przejmowałam się już niczym.

Nie jadłam prawie nic. Piłam tylko alkochol. Nie odzywałam się do nikogo.

Nikt nie wchodził mi w drogę bo lądował w szpitalu albo na cmentarzu.

Nie bałam się zabić czy zranić drugą osobę. Żyjąc tutaj na skłocie nauczyłam się, że albo ranisz albo zostajesz zranionym.

Tutaj zasady były proste. Ząb za ząb, oko za oko.

Czasami zdarzało się też kraść by mieć pieniądzę na ćpanie.

Moja wilczyca umarła. Przez brak mate. Przez moje wyniszczanie się zabiłam ją. Czułam się dziwnie bez niej. Nie mogłam się przemienić ani z nią rozmawiać.

Przed śmiercią powiedziała mi tylko, że będę żałować iż zostawiłam Drakea.

Miałam ją w dupie. Tak jak świat miał w dupie mnie przez ostatni czas.

Nikt na skłocie już się nie uśmiecha. Nikt nie żartuje. Po prostu jesteśmy.
Jednocześnie będąc, nas nie ma.

Jesteśmy wyrzutkami społeczeństwa. Nikt z nas już się nie ogarnie. Zawsze będziemy tymi ćpunami.

Nigdy nie znajdziemy miłości, bo dla nas jej nie ma. Nigdy nie założymy rodzin, bo nie nadajemy się do tego.

Wszystkie dobre cechy zostały z nas wytępione, a te złe spotęgowane.

Jesteśmy niczym czarno biały dramat. Wyprani z koloru i radości. Pełni łez i bólu.

Mamy tylko siebie, a mimo to jesteśmy od siebie daleko. Niby się o siebie troszczymy, a w razie niebezpieczeąstwa dbamy tylko o siebie.

Nie liczymy już dni, nie patrzymy na daty. Żyjemy z dnia na dzień uważając by w ogóle przeżyć.

***
Hejka.
441 słów.
Proszę o gwiazdki💫🌟⭐
Jeśli ktoś ma teorię dotyczącej dlaszych losów bohaterów napiszcie w kom, chętnie poczytam.
Dziękuje za czytanie
❤💘😘

Moja Mate Ma Dziewczynę ??Where stories live. Discover now