2

477 30 2
                                    

Kamil

-Co tu robisz Kamil?-spytał-Czy twoja kadra przypadkiem nie miała lecieć tym samym samolotem co my?-spojrzał na mnie uważnie

-Chyba miała, ale przed samą kontrolą poszedłem do łazienki i ktoś mnie tam zatrzasnął. Siedziałem tam dobrą godzinę i dopiero teraz ktokolwiek raczył wyciągnąć mnie z kabiny. Jak na złość rozładował mi się telefon, więc nie mogę nawet zadzwonić do szefa i poprosić, żeby zarezerwował mi następny lot-westchnąłem ciężko-A ty? Sam stwierdziłeś, że mieliście samolot razem z nami-zapytałem dosiadając się na wolne siedzonko obok niego

-Szkoda gadać-machnął ręką, ale kiedy popatrzyłem na niego ponaglającym spojrzeniem westchnął i wytłumaczył-Moi kochani koledzy z kadry postanowili mnie łaskawi nie budzić wychodząc, a zamiast tego ponastawiali mi coś koło siedemdziesięciu budzików i pojechali. Jakąś godzinę temu dopiero obudził mnie Domen i powiedział, że siedzą już w samolocie i spytał się, gdzie się podziewam

-Wow-rozdziawiłem szeroko usta-Nie zbudziła cię nawet taka masa budzików? Szacun Peter. Ja zawsze wstaję jeszcze przed swoim-zaśmiałem się przeczesując ręką włosy-Wiesz, mam prośbę-odwrócił głowę w moją stronę-Czy mógłbyś pożyczyć mi telefon? Muszę zadzwonić do szefostwa, a moja ładowarka jest na samym dnie walizki w poczekalni

-Jasne-uśmiechnął się do mnie lekko-Tylko odsuń się ode mnie, bo nie mogę słuchać tego waszego skrzeczącego języka-wzdrygnął się jakby myśl o polskim napawała go obrzydzeniem i podał mi urządzenie

Podziękowałem mu i odsunąłem odrobinę, a następnie wpisałem numer do Apoloniusza. W krótkich, żołnierskich słowach wyjaśniłem mu co zaszło, a on na tyle szybko na ile si dało przegooglował internet i zarezerwował mi bilet na jutro, na szóstą rano. Chwilę jeszcze coś do mnie gadał i zakończył rozmowę. Oddałem telefon Słoweńcowi i znowu usiadłem na krzesełku po jego prawej. Na początku rozmowa nam się nie kleiła, więc zwyczajnie milczeliśmy, ale w końcu na wielkim ekranie telebimu zarząd lotniska puścił reklamę, w której wystąpił ten słynny zielony potwór. Kiedy to zobaczyłem nie mogłem powstrzymać śmiechu, więc po prostu zacząłem niepohamowanie chichotać. Z tego co widziałem mój towarzysz również miał problem z utrzymaniem powagi, ale ostatecznie mu się udało. A szkoda. W ten sposób przełamaliśmy pierwsze lody, a potem  było już z górki. Zaczęliśmy od pogratulowania sobie w miarę dobrych miejsc we wczorajszym konkursie. Potem Peter opowiedział mi, jak to kiedyś na jednym z obozów treningowych, kiedy trafił o pokoju z Anze ten kazał mu przynieść od siebie z walizki jakąś bluzę, a on przez przypadek po drodze wysypał mu cały zapas kminku i kolendry. A kiedy potem Janus zobaczył te wszystkie ślady obaj dostali taki wycisk, że głowa mała. Ja za to opowiedziałem mu, jak na pierwsze urodziny Kota od wstąpienia do kadry podarowaliśmy mu malutką kotkę wraz z życzeniami "powodzenia z dziewczyną".

-Zafundował nam po tym ucieczkę przez dobre dziesięć kilometrów-zaśmialiśmy się

Nie zauważyłem nawet jak z południa zrobił się wieczór, ale Peter, ubrany w koszulkę z krótkim rękawkiem wyraźnie go odczuł, choć starał się tego nie okazywać. W dodatku nam obu zaczynało już burczeć w brzuchach. Podniosłem się więc z siedzonka, a brunet spojrzał na mnie zdziwiony.

-Idę załatwić prowiant. Zaraz wrócę-poinformowałem go i ruszyłem w kierunku przechowalni bagaży

Odebrałem swój i podjechałem nim pod miejsce, na którym siedział skoczek.

-Po co ci walizka?-spojrzał na mnie nic nie rozumiejąc

-Już ci przecież powiedziałem, że jedzenie organizuje, nie?-odpowiedziałem grzebiąc w torbie

W końcu wyciągnąłem torbę utrzymującą w środku niską temperaturę i podałem mu ze środka kanapkę. Siatkę zostawiłem na siedzonku za sobą, a z walizki wyciągnąłem jeszcze zakładaną przez głowę bluzę. Ją również podałem Słoweńcowi, mówiąc, że prawdopodobnie będzie za mała, ale większej niestety nie posiadam. Posłał mi pytające spojrzenie.

-Przecież doskonale widzę, że ci zimno. Nie musisz udawać, że jest inaczej-wywróciłem oczami

-Niech ci będzie-mruknął niechętnie przyjmując ubranie, ale po jego twarzy przemknął zabłąkany uśmiech

W ciszy zjedliśmy po dwie kanapki, a potem zaczęliśmy dyskutować na temat reklam wyświetlanych na ekranie centralnie przed nami. W pewnej chwili poczułem jak moje powieki robią się coraz cięższe. Na początku podnosiłem je z powrotem, ale po kilku minutach zmagań poddałem się i zasnąłem.

______________
Rozdział drugi melduje się bezpoślizgowo 😁. Korzystając z okazji zapraszam jeszcze tu:

 Korzystając z okazji zapraszam jeszcze tu:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Ach Te Zakłady Z Laniskiem~ProchWhere stories live. Discover now