Rozdział 48

12.7K 413 1
                                    

- Mer? Na pewno sobie poradzisz? Ej, może chcesz, żebym przed wyjściem coś jeszcze ci kupiła? No wiesz... Nie masz jakichś zachcianek? - wtrąciła Su, wkraczając do mojej sypialni.

- Możesz spokojnie iść do klubu. Pamiętasz, że masz tam sporo pracy, bo rozkręcasz teraz kolejny biznes?

- No, ale wiesz, to może poczekać. Jeżeli potrzebujesz towarzystwa, to ja z chęcią tutaj zostanę. Nie ma żadnego problemu.

- Su... Możesz iść. Jestem w ciąży, a to nie choroba.

- Jak dla mnie to byłaby choroba! No weź... Ciągle cię coś boli, wymiotujesz i jak tu do cholerki w ogóle uprawiać seks? - jęknęła, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Stara, dobra, zboczona, Su. - parsknęłam rozbawiona.

- No właśnie! A propos seksu, to muszę wypróbować taką jedną pozycję z Alexem...

- Fuj! Idź już sobie! - pisnęłam i rzuciłam w nią poduszką, którą złapała w locie.

- No i taką cię uwielbiam. Nie pamiętam, kiedy ty się ostatnio uśmiechałaś? Aaa, tak! Jakiś tydzień temu. To strasznie dawno. - oznajmiła, a ja wywróciłam oczami. - Ej! Tylko jak wyjdę, to nie zaczniesz płakać, prawda? Pamiętasz co mi obiecałaś? Będziesz silną kobietą i poradzisz sobie ze wszystkim. Oczywiście ja ci w tym pomogę, bez obaw. No to jak? Pamiętasz?

- Jak mogłabym zapomnieć, skoro przypominasz mi o tym co dwadzieścia minut od pięciu godzin? - prychnęłam, a ona zmrużyła na mnie oczy.

- Ja się po prostu o ciebie martwię. - skwitowała i podeszła do mnie, by objąć mnie ramionami. - Jak chcesz, to naprawdę możemy cię jutro spakować i zabrać do mojego mieszkania.

- Su?

- No?

- Nic mi nie będzie. Możesz już iść, poważnie.

- Jasne... Idź, idź, a ja się trochę pozadręczam. To właśnie siedzi w twojej główce, co nie?

- Serio? Chcesz się bawić w moją matkę?

- Co? Oczywiście, że nie! - skwitowała, udając oburzoną. - Jestem na to jeszcze za młoda! No dobra, to ja lecę, a ty odpoczywaj.

Przytaknęłam kiwnięciem głowy i pomachałam kobiecie, która wyszła z mojego pokoju, a później opuściła mieszkanie, zatrzaskując za sobą drzwi wejściowe.

Westchnęłam ciężko i nakryłam twarz dłońmi, pozwalając, by wcześniej wstrzymywane przeze mnie myśli, wypełniły mój umysł.

Nie chciałam wyjeżdżać...

Powinnam, ale tak bardzo nie chciałam.

Bałam się nowych miejsc, braku znajomych osób i przede wszystkim... Bałam się strachu.

Tego panicznego strachu, który niejednokrotnie zamieniał mnie w zagubionego, zaszczutego szczeniaczka.

A ja nie mogłam nim teraz być... Nie, kiedy za kilka miesięcy miałam zostać matką dwójki maluchów.

Przymknęłam powieki i ułożyłam dłoń na brzuchu, gładząc się po nim.

Co ja miałam zrobić?

Cholerne życie! Ciągle rzucało nam kłody pod nogi, mając nadzieję, że człowiek w końcu nie da rady ich pokonać i potknie się, całkowicie się załamując, nie radząc sobie z otaczającą go rzeczywistością.

I cóż... ze mną mu się udało...

Jak miałam chodzić ulicami tego miasta, wiedząc, że w każdej chwili mogę się na NIEGO natknąć?

Nie pozwól mi odejść ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz