Przewróciłam się na drugi bok i zacisnęłam mocno powieki. Moje serce szalało, uśmiech mimowolnie trzymał na twarzy i nie wiedzieć czemu było mi głupio. Ani nie powiedziałam do niego nic złego, ani nie zrobiłam... Ale i tak...
- Melanie?
- Hmm?
- Uspokój swoje serce. Nie mogę spać.
Gdy tylko to usłyszałam zaczęło naparzać jeszcze szybciej. Helen głośno westchnął i wstał z podłogi.
Byłam taka szczęśliwa, że pozwolił mi u siebie spać, znowu.
- Cała czerwona - Zaśmiał się - Jesteś pewna, że to nie zawał?
- Yy... Jak ty to dostrzegłeś w ciemnościach?
Wzruszył ramionami i usiadł na skraju łóżka.
Powiedzieć mu czy nie?
Przypomniał mi się Oscar i Nicole. Obydwóch straciłam gdy wyznałam im miłość. Oczywiście nie od razu, ale i tak. Nie chciałam stracić i Helen'a.
Poza tym co mi jest? Nigdy nie zakochiwałam się tak szybko...
- O czym myślisz?
- Co?
- Patrzysz się na mnie i jesteś nieobecna... Wszystko w porządku?
- Tak.
- Na pewno? Wiesz, zawsze ci pomogę.
Przestań...
- Tak, tak. Idź spać.
- Wyganiasz mnie spać? Ooo tyy...
- Nie... Um...
- To ty jesteś młodsza smarku! Po dobranocce!
Zaczęłam się śmiać gdy zaczął wbijać palce w moje biodra. Chwyciłam go za rękę dusząc się.
- Helen stop...
- Dobrze już dobrze, Idę spać - Ostatnie dwa słowa miały parodiować mój głos.
Wrócił na podłogę.
- Dobranoc Mel.
- Dobranoc.
Otworzyłam oczy i od razu napotkałam spojrzenie Helen'a. Wykonałam gwałtowny ruch mówiący tylko o tym, że się przestraszyłam.
Czy on patrzył jak śpię?
- Uwielbiam to robić - Pokręcił głową.
- Kiedyś naprawdę dostanę tego zawału!
- Oj już dobrze - Założył mi moje kudły na twarz i je zmierzwił - Wstawaj.
- Która godzina?
- Siódma.
- O matko - Przewróciłam się na brzuch.
Odkrył mnie i złapał za kostki. Pociągnął za nie lekko po czym mnie podniósł.
- Musisz się wyszykować do ósmej!
- Dlaczego?
- Eh... Dzisiaj pełnia...
Serce mi przyspieszyło.
- Dzisiaj umrę?
Postawił mnie na ziemi.
- He...
Przyłożył mi kciuk do ust.
- Po prostu się nie bój. Będzie okay.
- Czy możliwym jest, że coś pójdzie nie tak?
- Raczej nie.
- Jak to jest?
- Nie mam pojęcia.
I jak ja mam się zachować? Co jak nie uda im się mnie przywrócić do życia? Usiadłam na łóżku i przyłożyłam ręce do twarzy.
- Mel... - Zajął miejsce obok mnie i objął.
Oparłam się o jego bok.
- Helen ja nie chcę...
- To będzie najłatwiejszy etap...
- Śniadanie gnidy!
- Jeff! Słownictwo! - Zganił go Slenderman.
- Idź ja później dojdę.
- Okay.
Wstałam i wyszłam z pokoju nie zamykając za sobą drzwi. Zeszłam na dół i akurat na schodach podszedł do mnie Ben.
- Spałaś dzisiaj u Otisa?
- Kogo?
- Helen'a?
- Skąd wiesz?
- Od Jack'a. I w ogóle jest jakiś smutny.
- Aha...
Usiadłam przy stole i zamieniłam kilka słów z Natalie. Nie zjadłam kompletnie nic, za bardzo się stresowałam.
Co jeśli po tym wszystkim będę zupełnie inną osobą?
![](https://img.wattpad.com/cover/110667960-288-k563383.jpg)
YOU ARE READING
Knife Called Lust // Bloody Painter
FanfictionWszyscy piszą o Jeff'ie więc moje będzie o... Helen'ie.