XVII. Malutkie rączki

838 98 65
                                    

Spacerowałam po ogrodzie, korzystając z ostatnich dni ładnej pogody. Na dłuższą chwilę odłączyłam się od świata rzeczywistego, zatapiając się we własnych myślach. Mimo że minęły prawie dwa dni od mojej rozmowy z Ezarelem, dalej przeżywałam jego słowa. Byłam wniebowzięta, kiedy usłyszałam, co naprawdę myślał o mnie i o nas jako parze. Sprawiło to, że moje wszystkie obawy, związane z prawdziwością jego uczuć, zniknęły na bardzo długi czas.
Na ramieniu ciągle czułam dotyk, wspominając słowa "kocham Cię", a w głowie w kółko odtwarzałam scenę, kiedy Ez zdejmuje mnie z blatu i czule całuje. Naprawdę, takie sytuacje nie zdarzały się zbyt często, więc bardzo to przeżywałam. Sama myśl wywoływała uśmiech na mojej twarzy. Na ziemię przywróciła mnie dopiero Ykhar, która nieźle mnie przestraszyła, podbiegając do mnie od tyłu. Kiedy nagle poczułam ręce na ramionach, gwałtownie odskoczyłam, zupełnie się tego nie spodziewając. Rudowłosa kilka razy się ukłoniła, przepraszając, jednak powstrzymałam ją od tego.

- Co się stało, że mnie szukałaś? - spytałam, kiedy brownie uspokoiła oddech.

- Miiko ma dla Ciebie nową misję - zmarszczyła brwi. - Podobno znaleziono nowe tropy, związane z porywaczką dzieci i chce, żebyś szybko do niej przyszła. Prawdopodobnie znowu gdzieś Was wyśle.

- Dawno Ci to powiedziała?

- Na pewno trochę już czeka...

- Dobrze, dziękuję, Ykhar - uśmiechnęłam się serdecznie, machając jej na pożegnanie.

Szybko udałam się do Sali Kryształu, gdzie znajdowała się siedziba Miiko. Myślałam, że na miejsce dotarłam jako pierwsza, jednak kitsune od razu przeszła do rzeczy z wyjaśnieniami. Dopiero później okazało się, że jednak na nikogo więcej nie czekałyśmy i tylko ja byłam wezwana.

- Gdzieś Ty była tak długo? - powitała mnie.

- Kazałaś Yhkar mnie powiadomić, ale znalezienie mnie pewnie zajęło kilka minut - odpowiedziałam ze spokojem. - Słyszałam, że są nowe tropy?

- Tak, właśnie dlatego chciałam Cię widzieć. Leiftan wrócił ze swojej misji, gdzie jeden z mieszkańców przekazał mu to - kitsune schyliła się po sporych rozmiarów worek, po czym kazała mi podejść bliżej. - Przejrzyj te rzeczy, czy nie są Ci znajome?

Zajrzałam do środka. Z worka wydobywał się niebywały smród, który od razu od siebie odpychał. Pierwsze w oczy rzuciły mi się czarne pióra, leżące na wierzchu. Chwyciłam jedno, chcąc dokładnie je obejrzeć.

- Wygląda jak te, które znalazłam wcześniej - stwierdziłam. - Ale dlaczego tam tak śmierdzi?

- W środku czekała na nas mała... niespodzianka - Miiko zająknęła się, co nie wróżyło nic dobrego.

Zniknęła na chwilę za Kryształem, po czym wróciła z niewielkim koszyczkiem, który wysłany był dużą ilością szmatek. Dopiero kiedy ponownie stanęła obok mnie, poczułam oszałamiający smród, jeszcze gorszy niż ten z worka. Dziwiło mnie to, że kitsune ani drgnęła, choć trzymała to tuż przed nosem. Miiko delikatnie chwyciła za jedną ze szmatek, odkrywając zawartość koszyka. Kiedy ogarnęłam, co znajdowało się w środku, nie wierzyłam własnym oczom. Malutka, poszarpana, dziecięca rączka. Naprawdę chciałam się przewidzieć.

- Matko... - wyszeptałam, zasłaniając ręką usta. - Dlaczego mieszkańcy nigdzie tego nie zgłosili? Ile musieli przetrzymywać u siebie ten worek? Okropne...

Lubi, nie lubi || EldaryaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz