Część 4 "Wyznanie"

929 63 0
                                    

**Wally**

-Zamierzasz z nią w końcu porozmawiać? –zapytał Barry kiedy już jej nie było

-Ale o co ci chodzi?

-Wally, przecież widzę, że ją ignorujesz i ledwo potrafisz spojrzeć jej w oczy.

-Barry ma rację. Nie mogę spojrzeć Ann prosto w oczy... ja... nie potrafię.

-Co jest? Dlaczego tak robisz? –położył mi rękę na ramieniu

-Bo... to moja wina. To ja ją namawiałem, to przeze mnie byliśmy w szpitalu, to moja wina, że mogła umrzeć. Gdybym jej nie namawiał to...

-Nikt nie wie co by się stało, ale wiem, że w ten sposób robisz jej wielką przykrość. Porozmawiaj z nią.

-A jak ona mi nie wybaczy?

-Ty chyba żartujesz. Ann wybaczyła ci od razu po wyjściu ze szpitala.

-No... może mi wybaczyła, ale jej rodzice nie. Przecież to przez wypadek się przeprowadzili.

-Gdybyś słuchał ich na ostatnim naszym wspólnym rodzinnym obiedzie to byś wiedział, że przeprowadzili się, bo jej ojciec dostał awans w pracy.

-Na serio?

-Tak. A teraz leć do domu i to przemyśl.

-Okej. Dzięki Barry. –i już miałem biec, ale Barry'emu zadzwonił telefon i gestem ręki nakazał mi stanąć

-Halo? Tak. Jest tutaj... Okej... Już biegniemy... -rozłączył się i spojrzał na mnie –Jest misja. Biegniemy do góry.

Założyłem gogle i pobiegłem, tak samo jak mój mentor do platformy Z.E.T.A.

Była to krótka podróż, ale co się dziwić, w końcu byliśmy najszybszymi ludźmi na świecie, nie licząc Ann.

Dotarliśmy do góry, a w niej zobaczyliśmy wszystkich z Ligi Sprawiedliwych oraz Młodych. Megan rozmawiała z Connor'em. Artemis stałą obok Wodnika i uważnie słuchała co mówi do niej najmłodszy z naszej drużyny, Robin. Podbiegłem do nich stając za Artemis.

-Co tam? –spytałem ich, a blondynka szybko się odwróciła, schyliła się i podcięła mi nogi przez co upadłem na ziemię –Ała. Ej no weź. Musiałaś?

-A jak myślisz? –podała mi dłoń, którą przyjąłem i z jej pomocą wstałem ciągle patrząc w jej piękne szare oczy

-Wally ogarnij się. Macie misję do wykonania. –skarciłem się w myślach –A tak w ogóle to ciekawe po co nas tu wszystkich ściągnęli.

-O co chodzi? –zapytał tak jakby czytał mi w myślach Barry

-Mamy problem. –zaczął Batman jak zawsze ponuro –Pamiętacie chyba Króla Vertigo?

-Tak, kto by mógł zapomnieć o tym jak chciał przejąć władzę w królestwie swojej siostrzenicy. –skrócił historię Connor

-Dokładnie. Król Vertigo uciekł z więzienia i z naszych informacji wynika, że sprzymierzył się z Joker'em. –dodała Black Canary

-Waszym zadaniem będzie dowiedzenie się co oni knują i zapobiegnięcie temu. –dokończył Batman

-A jak mamy ich znaleźć? –spytała Megan

-To nie będzie problemem. –odpowiedział Red Tornado –W więzieniu, w którym był jest dla bezpieczeństwa wczepiany microchip pod skórę więźnia.

-Na szczęście znaleźliśmy jego namiary poprzez niego. –dodał Aquaman

-Flash i Marsjanin Łowca idą z wami. Tak na wszelki wypadek. –po słowach Batmana wszyscy o prócz dwóch wymienionych członków Ligi Sprawiedliwych, weszli na platformę Z.E.T.A. i zniknęli

-Ta jasne. Na wszelki wypadek. –usłyszałem w głowie głos Connora

-Nie ufają nam. –powiedziała Artemis

-A dziwisz im się? W końcu dla nich jesteśmy jedynie niedoświadczonymi dziećmi. –dodał Wodnik

-Zaczynacie gadać jak Roy. –skomentował ich zachowanie Robin

-Właśnie. Zajmijmy się tą sprawą i tyle. –powiedziałem do nich

-Skończyliście już rozmawiać telepatycznie? –zapytał zniecierpliwiony Flash

-Przypominam wam o misji. –dodał Marsjanin Łowca

-Zapowiada się głupia misja. -pomyślałem

Szybsza od gwiazdWhere stories live. Discover now