Rozdział 35

495 60 14
                                    

Abigail POV:

Obudziło mnie dziwne przeczucie, że stało się coś złego. Wstałam z łóżka, aby sprawdzić czy chłopcy wrócili już ze swojej misji. Obeszłam wszystkie pokoje, ale nie znalazłam nikogo, oprócz Yuuki, która w najlepsze jadła kanapki z nutellą. Ucieszyłam się, widząc, że czuje się już lepiej. Podziwiam ją za to, że mimo tego co ją spotkało, chce urodzić to dziecko. 

- Hej, jak się spało?- Spytałam, wstawiając wodę na kawę, potrzebuję kofeiny. 

- Dobrze.- Mruknęła,pochłaniając piątą kanapkę.

Aleks POV:

Ugh...dlaczego tak bardzo kręci mi się w głowie? Co się stało?

Momentalnie otrzeźwiałem, kiedy tylko przypomniałem sobie ostatnie wydarzenia.  On żyje, Clary miała rację. Tylko dlaczego przez tyle lat się ukrywał? Czemu nie próbował się ze mną skontaktować? Przecież zawsze byłem po jego stronie, mimo tego jaki był i jak się wobec mnie zachowywał. Dlaczego mi nie zaufał?

Abigail POV:

- Yuuki, dlaczego oni jeszcze nie wrócili? Martwię się.- Powinni już skończyć, więc dlaczego ich jeszcze nie ma? 

- Nie wiem, Abigail, ale nie powinnyśmy się denerwować. W razie jakichkolwiek problemów na pewno sobie poradzą.- Westchnęłam i usiadłam na kanapie, mam złe przeczucia. 

...POV:

- Ian, weź ten list i zanieś go naszej kochanej Abigail, a i powiedz jej, że jeśli kogokolwiek powiadomi o twojej obecności, to skutki jej głupoty poniesie Matt. To na pewno zachęci ją do przyjęcia mojej propozycji.- Chłopak skinął głową, po czym posłusznie wykonał mój rozkaz. 

Kiedy zostałem sam, postanowiłem odwiedzić mojego syna, na pewno zdążył się już obudzić. Zszedłem po schodach do piwnicy. Otworzyłem drzwi i tak jak się spodziewałem, Aleks zdążył się już obudzić. 

- Witaj, synku. Jak się czujesz? Mam nadzieję, że twój pokój jest dla ciebie wystarczająco komfortowy.- Zmierzył mnie wrogim spojrzeniem, zaśmiałem się widząc jego minę. 

- Gdzie jest Matt, co mu zrobiłeś?- Zaczął się szarpać, próbując poluźnić linę, którą związałem jego nadgarstki i kostki. 

- Cóż...pozbyłem się go, nie był mi do niczego potrzebny.

- Nie! Kłamiesz! Powiedz, że to nieprawda!

- Nie będę cię okłamywał,dla twojego dobrego samopoczucia, nie ma go już w śród żywych, musisz się z tym pogodzić. 

- Rozwiąż mnie, słyszysz?! Masz mnie natychmiast rozwiązać!

- Wszytko w swoim czasie.- Mruknąłem, a następnie wyszedłem z pomieszczenia, zamykając drzwi na klucz. 

Abigail POV:

Jest wieczór, a Matt i Aleks nadal nie dali żadnego znaku życia. Dosyć tego! Nie zniosę dłużej tego czekania. Zaczęłam ubierać buty i cienką kurtkę. Muszę porozmawiać z Clary, natychmiast. Otworzyłam drzwi i omal nie padłam, kiedy zobaczyłam Iana. 

- Wybierasz się gdzieś? Mam nadzieję, że nie miałaś zamiaru z nikim się spotkać.- Chłopak uśmiechnął się, odgarniając biały kosmyk z czoła. 

- Ja...co ty tu w ogóle robisz?- Wyprostowałam się, chcąc pokazać, że jego wizyta wcale mnie nie zaskoczyła.

- Przynoszę wiadomość, na pewno domyślasz się od kogo.- Wręczył mi czerwoną kopertę.- Radzę ci zgodzić się na jego propozycję. Inaczej stracisz wszystkich na których ci zależy.- Odwrócił się, aby odejść. Nagle, stanął w miejscu i powiedział.- A i radzę nie mówić ci nikomu o naszym spotkaniu, inaczej twojemu ukochanemu, może stać się krzywda. 

Kiedy odszedł, natychmiast zamknęłam drzwi. Drżącą ręką, rozerwałam czerwony papier. 

Pisałam ten rozdział pięć razy i ciągle mi coś w nim nie pasowało. Mam nadzieję, że ostateczna wersja jest znośna. 


Strażniczka CzasuWhere stories live. Discover now