Rozdział 37

464 54 36
                                    

Na razie dwie osoby zgłosiły się do zrobienia okładki, dlatego też uzupełniam poprzednią wiadomość o dodatkową informację: Do dnia 14 listopada można przesyłać do mnie okładki, gdyż 15 listopada odbędzie się premiera pierwszego rozdziału drugiej części:)

Abigail POV:

- Słuchaj, nie ufam ci, więc od razu ostrzegam, że jeżeli to jakiś kolejny podstęp, to gorzko tego pożałujesz.- Nie czekałam na jego odpowiedź, odwróciłam się i pobiegłam w stronę domu.

Zatrzymałam się przed drzwiami i poczekałam na chłopaka, który po chwili do mnie dołączył. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się do drzwi, które znajdują się na końcu korytarza. Zawahałam się, kiedy po ich otworzeniu, ujrzałam schody prowadzące w dół.   

- Idziesz pierwszy.- Powiedziałam pewnie. Nie mam zamiaru ryzykować i zostać zamknięta w środku. 

Aleksander POV:

Podniosłem głowę, kiedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Musiałem na chwilę zmrużyć oczy, gdyż światło, które wpadło do środka, oślepiło mnie na moment. 

- Aleks, co on ci zrobił?- Oniemiałem słysząc jej głos. Otworzyłem oczy, czując dłonie Abigail na policzkach. 

- Abigail...uciekaj stąd, mój ojciec...może wrócić tu w każdej chwili...uciekaj....-Zakasłałem, czując suchość w gardle, tyle godzin bez wody dało o sobie znać.

- Nie ma mowy, nie zostawię cię tu.- Zaczęła rozwiązywać węzeł liny.

- Nie, idź. Zasłużyłem sobie na to, przeze mnie Matt nie żyje...uciekaj. Nie chcę mieć więcej osób na sumieniu.

Abigail POV:

- O czym on mówi?- Spytałam Iana, który słuchał naszą rozmowę z pewnej odległości. Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, ale sama myśl o tym, że Matt nie żyje, sprawia, że...nie to niemożliwe. 

- Nie mam pojęcia, wasz znajomy znajduje się w pokoju na pierwszym piętrze. Z tego co wiem, to śpi, ale żyje.- Nie potrafię stwierdzić czy mówi prawdę.

- Nie ufaj mu Abigail...mój ojciec, powiedział, że go...zabił.

- Kłamał, chciał żebyś się poddał i nie próbował uciekać. Najwyraźniej mu się to udało.- Nasza rozmowa najwyraźniej zirytowała chłopaka, podszedł do Aleksa i jednym sprawnym ruchem, uwolnił go.- Nie mamy czasu na ckliwe pogaduszki. Jeśli chcecie żyć, to musimy się pospieszyć i uciekać stąd. Jeśli Christian dowie się, co tu się wyprawia, to zapewniam was, że będziemy błagać o śmierć. 

- Masz rację Ian, nie wiedziałem, że tak dobrze mnie znasz. Żałuję tylko, że mnie zdradziłeś. Doprawdy...eh...mam niesamowitego pecha, nie dość, że pierworodny, to jeszcze mój drugi  syn mnie zawiódł. Może powinienem spłodzić córkę?- Odwróciłam się napięcie słysząc jego głos. Zdziwiłam się widząc go bez maski. Od razu zobaczyłam jakie podobieństwo łączy go z Aleksem, to tak jakbym zobaczyła jego starszą kopię. 

- Cholera.- Poczułam dłonie Aleksa na biodrach, dosłownie na moment przed tym jak jego ojciec zdążył wyjąć zza paska pistolet.- Schowaj się za mną. 

- Nie tego się po tobie spodziewałem Aleks, przecież jeszcze dwa tygodnie temu miałeś ochotę się jej pozbyć. Nagle postanowiłeś być dobrym bratem?- Jego śmiech rozniósł się po całym pomieszczeniu. 

- Nie twoja sprawa jakie mam relacje z Abigail. Odłóż to!- Krzyknął, kiedy wycelował pistoletem prosto w jego pierś. 

Potem wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Usłyszałam wystrzał. Chcąc chronić brata, odepchnęłam go jak najdalej, potem poczułam ból i zobaczyłam  krew. krzyki. Ostatnie co zdążyłam zobaczyć, to jak Ian stoi nad leżącym Christianem z zakrwawionym nożem. 

Nie wiem jak wam, ale mi  bardzo podoba się ten rozdział:) 

Strażniczka CzasuWhere stories live. Discover now