R. 13

11.3K 481 135
                                    

Rozdział betowany przez Cessidy84




          Na peronie czekała na Harry'ego Petunia, co go niezmiernie zdziwiło. Jednak to, co go wprawiło w kompletny szok, to osoba, która jej towarzyszyła. Był to nie nikt inny, jak jeden ze starszych braci Rona. Charlie Weasley.

- Witaj ciociu. Hej Charlie – Przywitał ich.

- Witaj, Harry – Odpowiedzieli mu razem.

- Wybacz Charlie, ale czy ty nie powinieneś witać rodzeństwa? Czy znów mi coś grozi? – Spytał Potter.

- Nie, Harry. Szczerze mówiąc, to powinienem siedzieć na Privet Drive pod peleryną, ale gdy już miałem ją zakładać, pojawiła się twoja ciocia i powiedziała, że albo jej będę towarzyszył po ciebie na dworzec, albo jak założę to cholerstwo, to mogę być pewny, że i tak znajdzie sposób, aby mnie potrącić tym autem. A jej wymówką będzie to, że mnie nie widziała, ale nie myśl, że jestem tu wbrew woli – Harry patrzył, to na Charliego, to na Petunię.

- Przepraszam bardzo, ale kim pani jest i, co pani zrobiła z moim wujostwem? – Petunia tylko się zaśmiała i obiecała mu, że wszystkiego się dowie w domu.

- Charlie, czy zechcesz nam towarzyszyć w kolacji? – Spytała.

- Z przyjemnością, pani Drusley.

- Błagam, pani Drusley to była moja teściowa. Ja jestem Tunia, a dla ciebie młody człowieku – Tu zwróciła się do Harry'ego – Jestem ciocia Tunia. No, skoro wszystko jasne, zapraszam do wozu, bo nie długo pora kolacji. I jeszcze jedno, chłopcy: Na kolacji mamy jeszcze dwóch gości – Harry od razu w samochodzie od razu spetryfikował dwoje dorosłych.

- No, a teraz na serio, kim jesteście? Zacznijmy od rzekomego Weasley'a.

- Ja jestem Charlie Weasley, drugi syn Artura i Molly Weasley z domu Prewet. Czarodziej czystej krwi, były kapitan drużyny Quidditcha w domu Godryka Gryffindora, obecnie członek Zakonu Feniksa.

- Ok. Skoro naprawdę jesteś Charlie, to znasz odpowiedź na parę moich pytań – Ten kiwnął na potwierdzenie głową – Jak dostałem się na peron przed moim pierwszym rokiem?

- Moja mama ci wytłumaczyła, że trzeba wbiec w ścianę.

- Kto nas uczył w trzeciej klasie OPCMu – Zadał kolejne pytanie Potter.

- Remus Lupin, cierpiący na likantropię. Wyprzedzając twe kolejne pytania, twym ojcem chrzestnym był Syriusz Orion Black, którego uratowałeś w swoje trzeciej klasie od dementorów, używając po raz pierwszy swego cielesnego patronusa, którym jest jeleń. W tym roku założyłeś Gwardię Dumbledore'a – wymieniał, nie dając dojść do słowa chłopakowi.

- Ok, Charlie. Wybacz.

- Nie ma sprawy, młody. To nawet mądre posunięcie.

- A jak sprawdzimy moją ciocię?

- Mam pomysł. Jest takie zaklęcie, które ujawni, kim ona jest – I Charlie wymruczał zaklęcie, a nad Petunią pojawił się czerwony napis:

Petunia Elleonor Drusley z domu Evans.

- Ok, ciociu. Przepraszam.

- Spokojnie, Harry. Tak jak Charlie powiedział, to było bardzo mądre, bo dziwnie się zachowaliśmy, a teraz skoro wiesz, kim jesteśmy, jedzmy już – zasugerowała i wsiedli do samochodu.


//Tymczasem na Privet Drive 4//

        - Tom, do jasnej cholery! Użyj zaklęcia kameleona! Jak myślisz, co zrobi Harry, wchodząc do salonu i widząc swojego zmarłego ojca chrzestnego w towarzystwie samego Czarnego Pana?! – Warknął na niego Syriusz.

- Ale ja nie wyglądam już jak Voldemort – Odparł.

- A czy ty sądzisz, że twój syn ma sklerozę, czy, że jest kretynem i nie rozpozna trochę starszej wersji Toma z dziennika, który zniszczył w Komnacie Tajemnic, mając 12 lat? Za kogo ty go masz?

- Dobra, dobra. Już znikam – Fuknął. Ledwo to zrobili, gdy na zewnątrz usłyszeli głosy.

- Chłopcy, umyjcie się i zapraszam do salonu – Po umyciu rąk „chłopcy" wkroczyli do salonu, śmiejąc się i nagle stanęli jak wryci, bo na kanapie, najnormalniej w świecie, siedział sobie uznany za zmarłego, Syriusz. Harry już chciał podbiec do swego ojca chrzestnego, ale zatrzymała go dłoń Charliego, który zdążył go złapać w pasie, aby mu się nie wyrwał.

- Harry, spokojnie trzeba to sprawdzić. A poza tym, tu ktoś jeszcze jest. Czuje zaklęcie kameleona – Teraz stali we dwójkę, mierząc różdżkami w Łapę.

- Kim jesteś i z kim przybyłeś? – Spytał Charlie.

- Brawo, panie Weasley. Co za wyczucie magii.

- Daruj sobie. Nie jestem Ronem. Bracia ci się chyba pomylili. Na mnie pochwały nie robią wrażenia.

- Ja jestem Syriusz Orion Black. Jedyny żyjący tego nazwiska były Huncwot, który był znany, jako Łapa – Mówił mężczyzna.

- Charlie?

- Tak, Harry?

- Kto w Zakonie Feniksa wie, jaką formę animagiczną przybiera Syriusz? – Spytał Harry rudzielca.

- Dyro, wilczek i wasze Golden Trio – Odpowiedział za Charliego Łapa, a Charlie tylko przytaknął.

- Zmień się – Zażądał Harry, i chwile potem przed nim stanął ponurak wesoło merdający ogonem. Zdążył się ledwo zmienić z powrotem w Syriusza, jak uderzyło w niego ciało syna chrzestnego.

- Syriuszu, to naprawdę ty! Tak za tobą tęskniłem! Przepraszam, to moja wina. A teraz mnie posłuchaj SYRIUSZU ORIONIE BLACK: Nigdy, ale to przenigdy już ci nie można mnie zostawić, choćby nie wiem, co. Nawet, gdy byś poszedł na służbę do Lordziny, to ja tam udaje się razem z tobą ramię w ramię – Wyrzucał z siebie avadooki i znów przytulił swego ojca chrzestnego.

- Witam, panie Black.

- Witaj, Charlie.

- Panie Black, czy może nam pan zdradzić, kto z panem przybył?

- Oczywiście, Charlie. Poza tym mów mi Syriusz – poprosił mężczyzna.

- Charlie Weasley – Przedstawił się oficjalnie.

- Witaj ciociu. Już gotowa kolacja?

- Hej, Charlie.

- Witaj, Harry.

Tom, jak toOù les histoires vivent. Découvrez maintenant