†Czysta Albinoska z gorzką herbatą†

655 87 21
                                    

Samobójcy od zawsze byli gorzej traktowani, niż inni martwi.
Potępiano ich.
Gardzono nimi.
Uważano, że marnują swój cenny dar, jakim było życie.
Stąd często, ludzie starali się oznakować groby tych denatów, aby nikt nie zapalał nad nimi znicze.
Nie było inaczej w pewnym miasteczku, leżącego w miejscu, którego trudno było znaleźć na mapie, gdzie na każdym grobie takiej osoby, stawiano brudne, różowe kwiaty.

Tak po prostu było najłatwiej.

Jeden z takich cmentarzy, leżący nieopodal ulicy Tulipana, była wręcz przepełniona różem.
Dlatego ludzie nazywali ją różnymi, wymyślnymi nazwami,

Cmentarz Samobójców z Różowymi Kwiatami.

Cmentarz Martwych Ludzi z Martwymi Kwiatami.

Cmentarz Różowych Kwiatów.

Cmentarz Kwiecistych Zwłok.

Cmentarz Różowych Trupów.

× × ×

  Pani Natalia Arlovskaya nienawidziła swojego wyglądu, od kiedy tylko pamiętała.
Dla wielu ludzi albinizm zdawał się największym, najcudowniejszym darem od samego Boga. Osoby dotknięci tą chorobą, zdawali się z najdelikatniejszej na świecie porcelany, całkowicie z baśni, które były opowiadane małym dzieciom w okresie dzieciństwa.
Mawiano zawsze, że byli jak aniołowie z przenikliwymi oczami, w których mógł się zakochać każdy człowiek w prawie pięciu sekundach.

  Tylko że mało kto wiedział, że ci pseudo „aniołowie" mieli bardziej przywalone od kogokolwiek.

  Albinosi mają bardzo, ale to bardzo delikatny organizm podatny na wiele chorób, do tego przeokropnie słabą ostrość wzroku, problemy z płucami i pieprzony zespół Hermansky'ego-Pudlaka, przez który, byli bardziej podatni na siniaki i krwawienia. Nie zapominając również o fakcie, iż przez swój wzrok mieli problemy z czytaniem, a przez organizm musieli unikać jak najwięcej słońca, jasna cholera.

   I właśnie przez to wszystko, przez cały swój okres dzieciństwa, Natalia spędzała czas w swoim domu, mając zakaz wychodzenia z niego.
Z jedynymi dziećmi, z którymi miała jakikolwiek kontakt, byli jej starsi bracia, lecz nawet oni się nią nie interesowali. Poza tym była totalnie odcięta od świata rzeczywistego, który znała wyłącznie z książek, które kradła rodzeństwu, gdy ci byli w szkole.
Place zabaw, mityczne zwierzęta, historię, wiele świąt – taki obraz świata zewnętrznego wrobiła sobie w głowę, nie mogąc odróżnić prawy od najprawdziwszej fikcji.

  Tak już było, gdy się miało nadopiekuńczych rodziców, którzy po kryjomu tobą gardzili i robili z ciebie ładną ozdóbkę.
Nikt nie miał nawet prawa jej dotykać, nie licząc jej ukochanych rodzicieli, którzy nawet wmówili ciotkom, iż jej organizm był aż tak bardzo, ale to bardzo delikatny, że nie można było ją ani przytulać, ani całować po policzkach, gdyż coś mogła sobie złamać.

  To może zabrzmi trochę egoistycznie albo nie, jak kto woli, lecz w pewnym sensie się ucieszyła, gdy jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym.

  Trzeba jednakże podkreślić, iż w pewnym sensie, gdyż nie potrafiła odróżnić swoich emocji.

  Nawet wtedy, gdy wyszła pierwszy raz na dwór, a wszystkie swoje wyobrażenia o życiu, prysły jak banka mydlana, nie potrafiła nawet opisać swoje odczucia.
Choć cały jej świat się zawalił w trymiga, pozostawiając jedynie szarą rzeczywistość.

Różowe Trupy | nyo!Pol × Bela | APH |Where stories live. Discover now