Rozdział 34 - Przebaczenie

3.3K 227 15
                                    

Harry zrywa się pierwszy, zanim zdążę mu powiedzieć, że ma zaczekać.

Strach zżera mnie od środka. To musi być ten mężczyzna, którego widziałam w lesie.

Co jeśli nas znaleźli?

Harry wciąga na siebie koszulkę, a ja wstaję i szukam po podłodze mojego stanika. Czeka, aż założę koszulę i wygląda przez judasza.

- Charlie? – woła.

Wstaję gwałtownie i w panice podchodzę do drzwi.

- Patrz.

Wspinam się na palce i zerkam przez mały otwór w drzwiach. Na zewnątrz nikogo nie ma.

Zanim Harry zdąży to zakwestionować, otwieram drzwi i pozwalam chłodnej bryzie otoczyć moje nagie ramiona. Spoglądam w dół na wycieraczkę, na której leży czysta, biała koperta i marszczę brwi.

Podnoszę ją drżącymi rękoma i obracam, żeby spojrzeć na napisane na niej imię. Tak jak przypuszczałam jest zaadresowana do Charlotte.

Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale nie znajduję słów. Harry porywa kopertę z moich rąk, aby ją zbadać.

- Znam to pismo. – oświadcza.

- Ja… ja też. – szepczę. Harry podnosi na mnie pytający wzrok.

- Może zobaczmy co w niej jest? – sugeruje, a ja patrzę na niego rozszerzonymi oczami. Zabieram kopertę z jego rąk i robię krok do tyłu. Obracając się, rozrywam kopertę i wyjmuję z niej list. Wiem, że Harry jest za mną i zerka mi przez ramię, ale jest zbyt późno, żebym przejmowała się tym, że zobaczy co jest tam napisane. Moją uwagę przyciągają słowa listu.

Charlotte,

Jesteś jak twoja matka, tak dobra w uciekaniu… ukrywaniu się. Ale nie nauczyłaś się jeszcze, że ja nie jestem głupcem. Myślisz, że nie mam pojęcia gdzie cię szukać, jak cię znaleźć, ale jesteś w błędzie. Kiedy to piszę, patrzę na twoją matkę, siniaki pokrywają jej dawniej tak piękną twarz. Widzisz Charlie, myślisz, że jej nie zabiję. Myślisz. Ale nie znasz mnie tak, jak ja znam ciebie. Nie potrzebuję jej żywej. Wcześniej znalazłem cię bez jej pomocy i teraz, jak widzisz, wcale nie sprawiło mi problemu, żeby znaleźć cię ponownie. Wróć do Londynu i bądź w mojej pracy dziś o 17:00, sama. Jeśli spóźnisz się chociaż minutę, poderżnę jej gardło.

Twój jedyny,

Gary.

Nie jestem pewna, co załamuje się pode mną pierwsze: serce, czy kolana.

Harry coś do mnie mówi, ale już go nie słyszę. Wyobrażam sobie moją mamę, posiniaczoną i pociętą… przeze mnie.

- Charlie? – szepcze łagodnie Harry, dłonią głaszcząc mnie po plecach. Przybrałam coś w rodzaju pozycji płodowej z dłońmi przykrywającymi twarz, ponieważ czuję się tak ohydna. Czuję się ohydna, jak potwór, przez to co zrobiłam.

- Charlie rozmawiaj ze mną! – krzyczy Harry. Odczołguję się od niego, wycierając łzy z oczu. Harry jest zmartwiony. Patrzy na mnie, jakbym była płaczącym noworodkiem, z którym nie ma pojęcia co zrobić.

- Muszę jechać Harry. I muszę to zrobić teraz.

Harry mruży oczy. – Nie. Nie puszczę cię Charlie. Gary jest zbyt niebezpieczny. – mówi, podchodząc bliżej. Przechylam zdezorientowana głowę.

Chwila.

- Mówiłeś, że nie wiesz jak twój szef ma na imię. Powiedziałeś, że dla ciebie i Zayna jest po prostu Szefem. Skąd wiesz, że ma na imię Gary? – pytam, rozszerzając na niego oczy.

Deception - tłumaczenieWhere stories live. Discover now