Rozdział 32-Mam dość

9 1 0
                                    

Czas rozsądku już dawno minął. Emocje wzbierały w moich żyłach i nie zadawałem sobie takich pytań jak: Czemu przemienił się w wilka i tak po prostu pokazał kim jest albo raczej czym jest? Wiem. To okropne tak powiedzieć. 

Ale co mogłem zrobić? Zawsze to on musiał mnie odratowywać. Jestem bezsilny.

-Hej. Tak szybko się poddajesz? Przynajmniej twój kolega robi lepsze show. 

Lepsze show. Nazywasz to show co? Popatrzyłem w jej oczy i z zimnym wzrokiem próbowałem odczytać jej myśli. Jej prawdziwe emocje. Musiałem opanować własne, inaczej to by nigdy nie wyszło. Ale nic nie zobaczyłem. Była pusta w środku. Jak długo jeszcze wytrzymam te prawdziwe męczarnie psychiczne? 

-Nie wgapiaj się we mnie!-w pewnym momencie krzyknęła i kopnęła mnie tak daleko, że łańcuchy musiały mi przypomnieć, że nigdzie się stąd nie ruszam. Dlaczego Thunder dalej jest wilkiem? Kobieta wpadła w szał.

-Nie rób tego nigdy więcej!-krzyczała, po czym celowała biczem we mnie, ale po chwili z uśmiechem wycelowała w wilka. Przykucnąłem nad nim i osłaniałem go plecami, starając się nie jęczeć z bólu. Z ust pociekła mi krew. 

Tak bardzo bym chciał by mój anioł stróż mógł się ujawnić i zakończyć te męczarnie, ale jeden z moich ziemskich aniołów leżał ledwo żywy, a ja musiałem go obronić. Po tym co przeżył, po tak długiej walce nie może zginąć z powodu popędów sadystycznych jednej z nic niewartych nauczycielek z internatu. 

Nawet teraz nie jest w pełni spokojny. Nadal się wierci. Ciekawe co mu się śni.

Ból odszedł tak szybko jak przyszedł. Czyżbym tak szybko się do niego przyzwyczaił? Nagle jacyś ludzie wpadli do środka, złapali kobietę, broń upadła na ziemię. Wszystko działo się tak szybko, a jednak tak wolno. Nie wiem jak czas chodzi w mojej głowie. To była policja. Nagle do środka wpadli też Frey i Tali. Frey popatrzył się na kobietę, a dokładniej mówiąc na jej przekrwiony kostium i zacisnął pięści. Miał ochotę coś krzyknąć, ale Tali przekręcił głową i pokazał na nas.

Patrzył się na mnie otępiałym wzrokiem. 

-Gdzie jest Thunder?-zapytał na początku lekko.

-GDZIE JEST THUNDER?!- po chwili krzyknął w stronę kobiety, która tylko się zaśmiała.

-Zabierz ją i szybko wpuść medyków. Nie chcę, by musieli ją oglądać-powiedział stanowczo jeden z mundurowych.

-Wszystko już jest dobrze-podszedł do nas inny, a po chwili zabrała mnie karetka mimo mojego oporu. Thunder potrzebował pomocy.

-Puśćcie mnie!-próbowałem im się wyrwać, ale przykuli mnie jakimś pasem do łóżka, po czym wstrzyknęli mi jakieś świństwo do krwi. Prawdopodobnie środek uspokajający albo inne nasienne dziadostwo. Ku mojemu przerażeniu widziałem jak Thunder ucieka przed policjantami, którzy próbowali założyć mu kaganiec i zabrać do lecznicy. Myślę, że dobrze zrobił. Mogli chcieć go uśpić, ale po jego biegu widziałem, że po paru metrach padnie na ziemię wyczerpany.

-Błagam...-moje oczy napełniły się łzami, ale oni nie chcieli słuchać.

-Był tam jeszcze jeden chłopak. Wysoki brunet, na głowie zawsze nosi niebieską czapkę. Gdyby ją zdjął to by znaczyło, że stało się coś złego-mówił Tali policjantowi, który ze zmartwieniem popatrzył się w stronę drzwi do poszarzałego budynku typowej rudery.

Leżała tam czapka. Musiał ją zgubić.

-Nie...-Frey wyglądał na przerażonego. Czułem, że za chwilę będzie obwinił każdego naokoło, ale po prostu kopnął w drzewo. Ta. ,,Po prostu".

Thunder Alojzy Lupus[korekta]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant