~5~

8.3K 251 4
                                    

Obudziłam się ze strasznymi bólami głowy. Po 10 minutach wstałam i obejrzałam się w lusterku od toaletki. Wyglądałam tragicznie jakby mnie pociąg przejechał i ktoś w między czasie zrobił mi makijaż halloweenowy do trumny. Tak. Właśnie tak się czułam i wyglądałam. Poszłam do łazienki wziąść zimny prysznic, razem z wodą po mojej twarzy spływały mi łzy. Dopiero teraz przypomniałam sobie co wydarzyło się przed klubem z Joshem. Było mi wstyd, jak ja w ogóle mogłam się tak obściskiwać z tamtym gościem, co we mnie wstąpiło. Narzuciłam na siebie szlafrok, założyłam kapcie i podreptałam do kuchni napić się wody.

-Córciu jak ty wyglądasz, płakałaś?- spytała moja troskliwa mama

-Pokłóciłam się z Joshem, mogę nie iść dzisiaj do szkoły?- zaczęła się śmiać

-Jest już 12, wątpię abyś zdążyła- rzeczywiście zapomniałam nawet spojrzeć, która godzina

-I mnie nawet nie obudziłaś? Mamo, jestem z ciebie dumna- to skoro za godzinę kończę lekcje, to się trochę ogarnę i pójdę do Josha. Muszę z nim porozmawiać i to poważnie

-Budziłam, ale nawet ręką nie ruszyłaś- znowu zaczęła się śmiać

-Ehhh, to ja wyjdę później pogadać z Joshem- odstawiłam szklankę do zlewu i poszłam do pokoju

-Będzie dobrze- powiedziała moja mama gdy wchodziłam po schodach


Stałam przed drzwiami do jego domu, moja ręka zaczęła się trząść, gdy chciałam nadusić dzwonek. Nie wiem czemu, ale zaczęłam się strasznie denerwować, dłonie zaczęły robić się wilgotne. Nie rozumiem reakcji mojego ciała. Drzwi otworzyła jego mama, zawsze była dla mnie miła.

-Dzień dobry, Josh jest w domu?- starałam się opanować mój głos, ale nic to nie dało, drżał

-O cześć, tak jest u siebie w pokoju, uważaj dzisiaj jest trochę agresywny- zapomniałam jaki czasami potrafi być, gdy się zdenerwuje

Weszłam schodami na górę, szłam przez długi korytarz, stanęłam przed jego drzwiami, chwilę się wahałam i w końcu zapukałam. Muzyka głośno grała, więc nie usłyszał, powoli otworzyłam drzwi. W środku czułam tylko dym papierosów a on leżał na łóżku odwrócony do mnie tyłem. Podeszłam do niego bliżej i dotknęłam jego ramienia, wzdrygnął i od razu się odwrócił.

-Po co ty tu... Czego chcesz?- powiedział grubszym głosem, do oczu napływały mi łzy, zaczęłam szybko mrugać żeby nie zauważył

-Ja... Chciałam przeprosić za wczoraj, miałam ci pomóc a tylko pogorszyłam sprawę. No i przepraszam, ale serio myślałam że traktujesz mnie jak przyjaciółkę i nic więcej, nie chciałam cię skrzywdzić- mój głos coraz bardziej się łamał a łzy płynęły po policzkach

-To ja przepraszam, nie powinienem tak na ciebie naskoczyć. A co do tego ostatniego to tak kocham cię, nie mówiłem ci tego, nie chciałem spieprzyć naszej przyjaźni. A wczoraj byłem pijany i nie wiedziałem co mówię- otarł moje łzy, pod dotykiem jego palców zadrżałam a w brzuchu poczułam coś dziwnego. Przytuliłam go

-Sama nie jestem pewna co do ciebie czuję, muszę to wszystko przemyśleć. Tylko proszę nie obrażaj się już- lekko się uśmiechnęłam i trochę uspokoiłam

-Mała, na ciebie nie da się obrażać- spuścił wzrok na kołdrę

Chwilę tak jeszcze siedzieliśmy, a później poszliśmy pograć razem na konsoli. Jak zawsze Josh wygrywał, dopiero w ostatniej rundzie dał mi wygrać. Dopiero teraz zaczęłam zauważać w nim rzeczy, na które dotychczas nie zwracałam uwagi. Kiedy się śmiał, słodko przymrużał oczy. Jego piękne oczy. Wstał przynieść nam soku, miał opiętą koszulkę, zauważyłam że jest jest bardzo umięśniony.

Olivia, chyba się zakochałaś- dziękuje mądry głosie w mojej głowie chyba masz rację.

Cały wieczór spędziliśmy, rozmawiając, oglądając filmy i jedząc pizzę. Czas leciał bardzo szybko. A Josh znowu był uśmiechnięty i szczęśliwy tak jak kiedy był jeszcze z Vicki. Znowu się śmiał i opowiadał te swoje dowcipy. Nie wiadomo kiedy zrobiło się ciemno i późno.

-Kurdę późno już, muszę wracać- wstałam z kanapy i skierowałam się do przedpokoju by się ubrać

-Zaczekaj podwiozę cię

-Okej- wyszliśmy i poszliśmy do jego motoru, uwielbiam z nim jeździć, choć czasem się boję.

Bardzo szybko znaleźliśmy się pod moim domem, oddałam mu kask i przytuliłam się z nim na pożegnanie. Chciałam go pocałować, zbliżyłam się i złożyłam krótki pocałunek na jego ustach. Był tak zszokowany, że jeszcze chwilę stał i nie wiedział co się dzieje a ja uciekłam do domu. Po kilku minutach usłyszałam warkot silnika- odjechał. A ja czułam wewnętrzne szczęście. Chyba do nikogo nie czułam czegoś takiego.

-Marto jesteś jeszcze?- krzyknęłam zdejmując buty

-Tak, co się stało?- spytała zatroskanym głosem

-Bo jaa się chyba... zakochałam- moje policzki momentalnie zrobiły się czerwone a ja spuściłam wzrok na blat- Boję się powiedzieć o tym rodzicom, przecież oni zaplanowali już moją przyszłość

-Kochanie, miłości się nie wybiera. Ona się po prostu pojawia w nieoczekiwanym momencie. To nie twoja wina, że się zakochałaś. Miłość to najpiękniejsze uczucie jakie istnieje- uśmiechnęła się i mnie przytuliła

-Może masz racje. Dziękuję- pocałowałam ją w policzek i pobiegłam do pokoju

Jedna z milionaWhere stories live. Discover now