Fauszywka

35 2 0
                                    

Po tyvh wszystkich informacjach nie mogłam pozbierać myśli w jedną kupę. Piotrek na pawiaku, dziewczyny również. Od dnia śmierci Hansa nie mogłam wydusić z siebie żadnego śpiewu. Ale tego dnia się to zmieniło. Dostałam gryps i list z dokumentami i zdjęciami. Ludwik odebrał list. Bałam się, żeby tylko go nie otworzył. Siedziałam na tarasie w ogrodzie z psami i mamą Krystyną.
-Kochanie przyszedł list do ciebie.
- Dziękuję. Mam do ciebie wielką prośbę. Potrzebuję dwie ryzy papieru, klej, atrament i coś do obcinania kartek.
- Choć dam ci.
Poszłam po rzeczy i zabrałam je do jednego z pokoi gościnnych.Zaprowadził mnie tam Ludwik. Gdy otworzyłam drzwi to nie był pokój gościnny tylko mój gabinet.
-I jak ci się podoba?
- Jest piękny dziękuję, ale to popiersie i obrazy Hitlera natychmiast stąd mają zniknąć.
- Ale to jest nasz wódz.
- Może twój ale nie mój!
Ludwik kazał to wynieś. Dał mi klucz, lecz myślał, że ja taka głupia, że się nie zoriętuje o drugim kluczu w jego rękach. Odłożył go na szafke i zapominając o nim wyszedł. Zabrałam go i schowałam. Choć był już wieczór to ja zabrałam się do pracy. Skończyłam wszystko nad ranem. Moim zdaniem wyszło świetnie. Gdy słońce wstało wyszłam z domu do AK. Tam czakał już Janek.
-Serwus.
-Serwus. Masz to?
- Mam, ale jej rodzice muszą wyjechać do Palestyny.
-Ale dlaczego?
- Niemcy głupcy nie są. Od razu się zorientują.
-A jak opuszczą kraj?
- Mam znajomego Niemca on w tym pracuje. Napewno można mu zaufać to generał i lekarz Otto Kirchner.
Janek mi zaufał i powiedział, że razem będziemy podrabiać dokumenty. Po spotkaniu z Jankiem poszłam do getta. Przy wejściu był portier niemiecki.
-Czego tu szukasz?
- Poszukuje rodzine Sajkowskich.
-A co ci do tego Laszko!!!
- Pozwoli pan, że poprosze na osobność!
Pokazałam mu moje dokumenty, przepustke do getta, obrączke, i dokument pracy na pawiaku.
Wten powiedział:
- Niech panienka wybaczy. Nie poznałem za pierwszym razem. Zaprowadze panią do ich mieszkania.
Zaprowadził mnie. Gdy idąc dróżką i widząc te biedne głodne dzieci, ogólnie biednych ludzi. Podeszłam do malutkich dzieci dałam im jedzenie, które miałam przy sobie, kupiłam jeszcze bochenek chleba. Podszedł do mnie ten dozorca i powiedział, że to są tylko Żydzi i wyciągną bat. Podchodził do dzieci. Nie mogłam na to spokojnie patrzeć.
- Co pan robi!!!!
- Zaczepili panią, one mają tyfus. To zarazy.
- I co dzicie chcesz bić!!! To też są ludzie, mają swoje uczucia!!!! Dotknij ich tylko a przysięgam ci, że na miejscu zostaniesz rozstrzelany.
Nie zwracałam uwagi na to czy to  Polak, Niemiec czy jeszcze ktoś inny. Otworzył drzwi do mieszkania. Weszłam pewnym krokiem.
-Pakować się natychmiast. Wyjeżdżacie na Syberie!
- A ma pani dla nich przepustki?
- Oczywiście.Prosze bardzo zatwierdzone przez męża. No ruchy zabierać wszystko i wychodzimy!!!
Zabrali wszystko i wyszli. Czułam się dość nieswojo krzycząc na tych ludzi. Nareszcie wyszliśmy z tego piekła. Zapytał się mnie, czy podstawić samochód. Ja odpowiedziałam, że nie. Poszłam w kierunku starej huty. Wchodząc do środka odetchnęłam z ulgą.Janek od razu podbiegł do Leny. Nikt nie wiedział kim jestem.
-Ale mieliśmy jechać na Syberie.
Powiedział ojciec Leny.
- Na jaką Syberie? Oszalał pan?
-Kim pani jest?
-Agata Słowik pseudonik Róża.
-Dziękujemy pani.
-Ale państwo nie mogą zostać w Polsce! Jutro wyjeżdrzają państwo do Palestyny.
Ilekroć przychodziłam na zbiórki łzy mi się lał niewidząc Piotrka.
Właśnie wychodziłam z huty gdy za mną biegli Janek, Romek i Lena.
- Dziękujemy ci za wszystko.
-Nie ma za co to drobiazg.
Czułam się jakoś noe na siłach. Nogi mi się trzęsły. Myślałam, że to ze zmęczenia. Poszłam na pawiak uwolnić całą trójkę.
- Prosze wprowadzić trzech więźniów.
Najpierw przyszła Wanda. Powiedziałam jej żeby się niczego nie bała. Potem przyszła Ruda a na koniec Piotrek.
-Prosze poprosić Ludwika.
Ludwik przyszedł dość zdenerwowani.
- O co chodzi?
-Podpisz mi w tych trzech miejscach.
Podpisał o nic nie pytając.
Dałam im dokumenty i odprowadziłam do wyjścia.
Odetchnełam z ulgą. Po tym próbowałam dojść do domu. Było mi słabo nic nie widziałam, nogi odmówiły ni posłuszeństwa. Straciłam przytomność. Miałam dziwny sen. Zapłakana kłóciłam się z Piotrkiem. Byłam w środku miasta ubrana w suknie biało czerwoną. Stojąc pomiędzy Polakami a Niemcami z cywilami. Dwa reworwer w moich rękach. Naciskając spluwe i strzelając ku niebu. Krzyczałam coś po Polsku i po Niemiecku.Dalej widziałam już tylko za mgłą. Obudziłam się w sypialni. Wstałam z łózka, nałożyłam tą biało czerwoną sukienke i zeszłam na tras. Tam siedział doktor Otto i pani Maria, którzy rozmawiali z Ludwikiem.
- To cud!!!- krzyknął Otto.
-Dzień dobry.
Powiedzieli mi, że spałam dwa tygodnie. Nikt nie wiedział co mi było. Zabrałam laske i poszłam do huty. Odprawa trwała już 30 monut.
Weszłam bezszelestnie do środka. To co zobaczyły moje oczy nawet w najśmielszych snach sobie tego nie wyobrażałam. Piotrek przrdstawiał jakąś młodą kobietę i trzymał ją za ręke. Oczy mi się błysneły pełne goszkich łez. Widział mnie tylko Michał. Wyszłam stamtąd zamykając delikatnie za sobą drzwi. Poszłam do parku i usiadłam na ławce patrząc na staw gdzie pływały zakochane łabędzie. Podszedł do mnie Michał
-Serwus Aga.
-Cześć.
-Dlaczego płaczesz?
- Po co ja się wogóle wybudziłam? Za co od początku wojny Bóg tak mnie karze?Co ja takiego zrobiłam.
- Piotrek myślał, że się już nie obudzisz.
-Był taki pewny, że znalazł sobie inną? Michał ja cie prosze nie broń jego!
- Uspokój się bo znowu zemdlejesz. Mam dziewczyne Celine.
-Gratulacje.
-Wracasz na zbiórke porozmawiać z Krawcem?
- Ooo napewno nie.
- No dobra Czesław Konarski chciał z tobą rozmawiać.Więc chodź i nie lekceważ rozkazów!!!
Nie miałam nic do gadania poszłam powoli. W środku byli Krawiec i pan Konarski. Gdy mnie zobaczyli nie mogli uwieżyć własnym oczom. Krawiec chciał mnie przytulić.
-Odejć odemnie!!!!!
Pan Czesław był dość zaskoczony. Podeszłam do niego podpierając się laską.
- Cud się stał że ty żyjesz. Siadaj.
- Nie dziękuje postoje. Przyszłam tylko powiedzieć, że wyjeżdżam i nie wiem kiedy wróce.
-Ale jak to co się stało?
- Niech pan zapyta Krawca. Wybaczcje ale musze już iść.
Chciałam wyjść. Piotrek złapał mnie za ręke ja się mu wyrwałam.
- O co ci chodzi? Dlaczego mnie znienawidziłaś?
- Jeszcze się pytasz? Idź do swojej narzeczonej!!!!
-Skąd o tym wiesz?
- Byłam tu dziś rano!!!
-Niewiedziałem, że się obudzisz.
-A i dlatego wolałeś się zabiespieczyć na wszelki wypadek!!!! Odejć odemnie i zostaw mnie w spokoju.
- To nie jest moja narzeczona!!!!
Wyszłam z huty i poszłam do domu. Ludwik był w swoim gabinecie. Weszłam do środka.
- Stało się coś?Źle się czujesz?
- Nie, wszystko dobrze.Chciałam się ciebie tylko o coś zapytać.
-Siadaj i mów.
-Chciałambym wyjechać przynajmnie na kilka dni do swojej rodzinnej miejscowości.
-A mianowicie gdzie?
- Do Kamesznicy.
- Oczywiście możemy pojechać razem już jutro.
-Wspaniale dziękuje.
Wyszłam z gabinetu i poszłam do swojego gabinetu posiedzieć sama. Siedziałam, patrzyłam się do okna i płakałam. Nie mogłam zrozumieć jak Piotrek mógł mi to zrobić. Ale zarazem twarz tej kobiety kogoś mi przypominała.

Wojenne Serce.💓Where stories live. Discover now