Nigdy się nie poddamy.

17 2 0
                                    

Pobiegłam szybko do Krawca.
Otworzyłam chaotycznie drzwi, gdzie odbywała się narada.
-Do cholery jasnej co ta świnia ruska tu robi!!!!!!
-Uspokuj się!!!!!-krzyknął generał Sienkiewicz.
-Tego idiote zabraliście do pomocy?!!!!
-O co ci chodzi? Przyjdź po naradzie do majora Krawca.
No po prostu genialnie. Zatrudnili Sergiejewa!!!! Wkurzona jak nigdy poszłam do kuchni po coś do jedzenia. Idąc przez główną salę zaczepił mnie Sergiejew.
-Czecho choczusz!!!!!
-Zniszczyc ciebia!!!!
-Daj mi swinty spokój!!! Co ja taboj zrobiju?!!!
-No własno nic. Nawet menie ni pokochala.
-Ja mam mojego ukochanego i jakaś ruska swinia techo nie zmieni!!!!!! Zniszczyłam tylu Niemców i Rosjan i ty będziesz do nich się zaliczał! A dotknij moich bliskich albo mnie to łeb ci roztrzaskam na kawałki.
Kłóciłam się z nim tak, że po mojej twarzy było widać, że zaraz go zabije. Podszedł do mnie Władek i zatrzymał mi ręce.
-Róża chamuj!!!
-Dobra już dobrze.
Gdy mnie póścił od razu dałam mu w tą krzywą morde(Sergiejowi).
Krew zaczęła lecieć mu z nosa.
Ale na moje nieszczęcie widział to Piotrek i Konarski.
-Róża do gabinetu.
Super. Weszłam do gabinetu z zakrwawioną i opuchniętą prawą dłonią.
-Co ty robisz? Chcesz iść pod sąd?-zapytał Konarski.
-To niech pan od razu mnie zaszczeli, ale Inżyniera i Sergiejewa nie przepuszcze.
-O co chodzi z Inżynierem i Sergiejewem?
-Sergiejew to prawa ręka Stalina a Inżynier to zdrajca. Tyle starczy!!!
-Nie podnoś głosu!!! Chamuj trochę bo to źle się skończy dla ciebie!!!
Wstałam z krzesła, trzasłam drzwiami i wyszłam. Krawiec krzyczał za mną, ale nawet ja go nie słuchałam. Na swojej drodze napotkałam Inżyniera i Sergiejewa.
-Co kłopociki???!
-Odczepcie się odemnie!
Nikodem przerwał rozmowe z Sergiejewem i pobiegł za mną.
-Czego chcesz?!!!
-Co tam u rodziców? Bo dawno ich nie widziałem?!!
- Co im zrobiłeś?!!!!
-Jak myślisz dlaczego twoich starych zabrali Niemcy?
-Coś ty im zrobił gdzie oni są?!!!!!!!!
-Podobno w Oświęcimiu a może w Berlinie. Zaczekaj może na Syberii a może również w Angli albo w Hamburgu.
-Gadaj gdzie są?!!!
-A twoja kochana siostrzyczka w Hamburgu u Heslerów? Oj nieładnie tak rozdzielać rodzinę.
-Ty świnio gdzie oni są?!!!!!
Wyciągnęłam broń z kanistra i wymierzyłam w niego.
-Gadaj gdzie są bo strzele.
-Agata stój!!!!-krzykną Krawiec.
Piotrek wyrywał mi broń. Ja nie chciałam puścić a pistolet wystrzelił. Niestety w ściane a nie w Nikodema. Inżynier poszedł. Póściłam broń a Nikodem krzykną
-Sama wydałaś na nich wyrok śmierci. Ja po prostu oszczędziłem im cierpienia.
Broń wypadła mi z dłoni i zaczełam płakać.
-Uspokuj się Różyczko. Nie płacz wszystko będzie dobrze. Znajdziemy ich. Napewno żyją.
-Niensłyszałeś co mówił.
-Chodź do gabinetu. Zadzwonisz do Heslerów.
Poszłam ale marzyłam aby moja rodzina żyła i żeby zabić tych dwóch idiotów. Czekałam niecierpliwie na połączenie. Nareszcie pan Adolf odebrał telefon i powiedział, że rodzice z babcią zabrali Bożene do Ameryki i tam zamieszkali na stałe.
-I co??-zapytał Piotrek.
-Wyjechali wszyscy do Ameryki.
Skoczyłam Piotrkowi w ramiona i go przytuliłam. Otarłam łzy i poszłam do sali. Wilk przyszedł ze swoją narzeczoną, która została przeniesiona do plutonu Władka. Wilk jutro miał wziąść z nią ślub. Następnego dnia rano Iwona narzeczona Wilka już nie spała.
-Serwus. Masz suknie ślubną?
-No... Nie.
-Chodź za mną.
Poszłam do gabinetu Krawca. Wziełam z szafy moją niebieską sukienkę i dałam Iwonie.
-Nie mogę tego przyjąć.
- Możesz. Bierz i się nie denerwuj.
Dziewczyny stroiły Iwone. Ja poszłam do chłopaków. Bronek podszedł do mnie i zaczął mnie wypytywać
-O co chodzi z Inżynierem?
-O nic nieważne.
-Gadaj zaraz.
-Co cię to tak interesuje?
-Róża nie zaczynaj.
-Naprawde chcesz wiedzieć? On zniszczył mi całe życie i wydał swoich. Na szczęście uciekli przed najazdem.
Wtedy nawet Bronek zaczynał mnie denerwować tymi swoimi przesłuchaniami. Natknęłam się na Krawca rozmawiającego z Konarskim. Poszłam do kuchni pomóż nakrywać do stołu. Natknęłam się do Sergiejewa.
-Co taka zła od rana?
-Kilka metrów odemnie bo nie ręcze za siebie!!!!!
-Bez nerwów kochana.
-Jeszcze raz tak do mnie powiesz to cały twój durny łeb ci rozwale!!!
Bronek wszedł do kuchni i się zaczęło.
-Wszystko w porządku?
-Tak.
-Przecież widze.
-Po polsku nie rozumiesz? Przestań wreszcie za mną chodzić!!!
Wyszłam z kuchni. Usiadłam na swoje miejsce i nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Bronek przyszedł do mnie mnie przeprosić.
-Bronek bardzo cię przepraszam, ale nie wiem co się ze mną dzieje. Jeszcze ci dwaj.
-Nie przejmuj się. Może zginą na pierwszej akcji. Choć bo zaraz ślub.
Bronek poszedł a ja szukałam po wszystkich kieszeniach moich zdjęć. Ufff. Znalazłam nareszcie je pod poduszką. Pobiegłam szybko na ślub. Stałam obok Krwca. Gdy on złapał mnie za rękę coś wypadło mi z kieszeni. Myślałam, że tylko mi się zdaje. Po ślubie poszliśmy na obiad.Krawiec nagle zniknął nie wiadomo gdzie . Jedliśmy obiad i piliśmy wino. Patrząc na nich łza w oku mi się kręciła. Inżynier i Sergiejew osiedli na przeciwko mnie. Zdenerwowana poszłan do Rydej i Wandy na drugi koniec stołu. Moje zdjęcie zniknęło!!!! Wtedy mi się nie wydawała, że coś wypaduje mi z kieszeni. Zbladłam, ale myślałam, że zostawiłem je pod poduszką. Wszyscy rozmawiali i się śmiali. Kilkoro majorów i generałów weszło do sali i składało życzenia młodej parze. Niespodziewanie Piotrek podszedł do mnie i uklękną trzymając w ręce pudełeczko.
-Różo?
-Krawiec wstawaj nie wygłupiaj się.
-Nie wstane do póki mi nie odpowiesz. Czy zostaniesz moją żoną?
-Tak, tak, tak!
Łzy ze szczęścia spływały mi po policzku. Krawiec wstał, przytulił mnie i ucałował. Pierścionek był przepiękny. Po obiedzie równeż Władek oświadczył się Rudej. Dzisiaj mieliśmy iść na akcje. A tak przy okazji był już wrzesień. Poszłam szukać tego zdjęcia! Nie wierze żeby tak po prostu zniknęło. Szukałam po prostu wszędzie. Dwie świnie podeszły do mnie parszywie się śmiejąc.
Zabrali mnie na ubocze.
-Czecho znowu choczecie odemnie?
-Techo szukajusz?
Inżynier wyciągnął moje zdjęcia, których szukałam.
-Oddawaj to!!!
-Szczęścia ci życzymy.
-Aaa jednak umiecie po Polsku.
-Uważaj tylko na narzeczonego bo kolejny raz wdową zostaniesz.
-A rusz go tylko to pożałujesz!!!
Poszłam na zbiórke do wymarszu. Poszliśmy na starówkę. Najpierw miał uderzyć pluton Władka a potem Krawca. Wszystko się sypało. Zaczęło brakować nam broni i ludzi. Inżynier uratował jedną z sanitariuszek. Przez śmiercią dał Bronkowi trzy zdjęcia i powiedział aby to znalazł. To jednego miałam z głowy. Jeszcze Rusek. Niemcy wypuścili nagle jakieś dziwne urządzenie z bombą. Orzeł pobiegł przeciąć kabel a ja zastrzeliłam Nemca, który tym sterował. Wygraliśmy to prawie. Nagle Niemcy rzucili granatem. Iwona i Wilk zginęli na miejscu. Wszyscy byli w żałobie oprócz Sergiejewa.Wracając na Wole nieopodal miejsca bitwy spotkałam je..
-Emila?Marysia? Irka? To naprawde wy?
-Agata?
Podbiegłam do nich i się przywitałam. Opowirdziały mi, że były cały czas w Rosji i wróciły w 44 w czerwcu. Wszystkie były w batalionie Zośka. Dzisiejszy dzień był pełen smutku i niespodzianek. W nocy obudził mnie Janek.
-Co się stało?
-Choć na chwile.
Poszłam za nim pod ścianę gdzie był Bronek.
-Co się stało?
-Dostałem to od Inżyniera, że mam to znaleźć. A to są tylko zdjęcia.
-Daj kartkę.
Z tyłu zdjęć były dokładne daty, ale nie zgodr z zdjeciami. Zdjecia ułożone według pór roku tworzyły numer telefonu.
-Jak ty....
-Po prostu kilka lat w Rosji.
Jutro ja z oddziałem Bronka mieliśmy iść do jakiejś kamienicy pomóc batalionowi Jastrząb.Następnego dnia przed akcją z Bronkiem pobiegliśmy do poczty polskiej. Mieliśmy nadzieje, że tam znajdziemy coś. Bronek przekupywał recepcjoniste, żeby podał nam imie i nazwisko człowieka do którego należał ten numer telefonu. Nareszcie dał się przekonać. Telefon należał do nijakiego Karola Worka. Na nasze szczęście mieszkał w tej kamienicy gdzie miał być najazd. Nie szliśmy już na zbiórkę tylko od razu do kamienicy. Był tam już batalion Zośka, który nie miał nic wspólnego z tą akcją. Pobiegłam szukać mieszkania 6 a Bronek Karola. Albo ja byłam ślepa albo to zły adres. Wychodząc na ostatnie piętro budynku znalazłam. Ostatnie mieszkanie. Teraz musiałam znaleźć Bronka. Na placu Folksdojcze mieli pomalowane buty na biało. Pilnował ich Czarny.
-Serwus.
-Serwus. Szukam Karola Worka. Jast tutaj?
Z grupki osób wstał wysoki mężczyzna z czrnymi włosami i pomalowanymi butami.
-Pan Karol Worek?
-Tak o co chodzi?
-Możemy porozmawiać?
-Tak ale o czym?
-Mam odebrać od pana coś od Inżyniera.
-Jego imie i nazwisko.
-Nikodem Wędzielski.
Poprosiłam Czarnego aby ten człowiek przekazał mi coś od Nikodema. Wchodząc do środka pan Karol wyciągnął koperte zza obrazu. Zabrałam ją, podziękowałam i poszłam szukać Bronka.
-Róża znalazłaś mieszkanie?
-Tak i patrz co mam.
-Co to ?
Otworzyłam koperte a w środku była taśma ze zdjęciami. Potrzebowaliśmy lupy. Ale gdzie w tych czasach znajdziemy lupe. No coż wróciliśmy na Wole. Atmosfera nie była wesoła. Najpierw poszłam do gabinetu Krawca.
-Część.
-Część kochanie. Co się stało?
-Masz może pożyczyć lupe, albo jakiś powiększator?
-Ale do czego ci potrzebne?
-Do odczytania taśmy ze zdjęciami.
-Na biurku stoi.
Spoglądając na zdjęcia myślałam, że szlak mnie trafi. Szukałam więcej informacji w kopercie i znalazłam. Na dnie koperty znalazłam małą karteczkę z napisem"Do ambasady Rosyjskiej".
-Cholera jasna!!!
-Co się stało?
-Nic nieważne. A tak przy okazji co wszyscy mają takie miny?
-Sergiejew obiecał zrzut broni z Rosji.
-Piotrek my zobaczymy tą broń tak jak świnia niebo. Zobaczysz wspomnisz moje słowa.
-Jak obiecał to słowa dotrzyma.
Po nim się tego nie spodziewałam.
Władek kłócił się z Sergiejewem.
-Serwus co tam? Jakiś problem?
-Róża nawet mnie nie denerwuj!!! Ten idiota kazał zrzucić zepsute radiodajnik. I teraz nawet rozkazów nie umie nadać!!!!
-Ja to wiem od początku. Nawet dziecko by to umiało obsłużyć.
-No co ty nie powiesz?
-Posuń się i daj mi te rozkazy!
Wystarczyło przełączyć kable i wcisnąć guzik. Oddział Bronka poszedł po zrzut i wrócił wieczorem.
-I co macie?
-Nie bo ktoś podał złe współrzędne!!!!!!!!!!
Wiedziałam, że to tak się skończy. Dowództwo postanowiło, że jutro nie będzie rzadnej akcji. Ale plany się zmieniły. Ja musiałam pójść do Sowińskiego przetłumaczyć tekst. Gizik wyskoczył zza drzwi jak opętany.
-Guzik co jest?
-Sowiński umarł.
-Cooo?
-Szukaj Sienkiewicza. Jest gdzieś w hotelu.
Michał biegł na dół a ja do góry. W końcu Michał krzyknął, że już jest. Pobiegłam spowrotem w dół. Za godzine miał się odbyć pogrzeb. Sowińskiego pochowano na cmentarzu powstańczym i odznaczono go krzyżem Virtuti Militari. Po pogrzebie wracając na placu w pobliskiej kamienicy był cały oddział Krawca. Ale wszyscy trzymali ręce wzniesione ku górze. Sergiejew stał przed nimi i trzymał kogoś z pistoletem ku głowie. Odbezpieczyłam pistolet. Weszłam na plac do kamienicy.
-Sergiejew!!!
Gdy on się odwrócił i spojrzał na mnie. Trzymał jako zakładnika Krawca!!!!
-Puść go !!!
-Ja ci obiecałem, że zabije ciebie i bliskich.
-Czego chcesz?
-Ty dobrze wiesz.
-Najpierw go wypuść!
Łzy lały mi się gdy mówiłam.
-Sergiejew wiesz, że nie lubie się powtarzać!!
-Rzuć mi to!!!
-Puść go!!!!
Rzuciłam taśmę ze zdjeciami. A on strzelił Piotrkowi w rękę. Gdy Sergiejew uciekał zaczęłam do niego strzelać. Gdy trafiłam i on upadł na ziemie nadal w niego strzelałam. Rzucając broń pobiegłam do Piotrka z zapłakanymi oczami.
-Piotruś... Proszę nie zamykaj oczu. Jeszcze tyle chwil przed nami.
Sanitariuszka opatrzyła rane i powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Cieszyłam się tylko z jednego faktu, że Sergiejew nie żyje. Z Piotrkiem było już dobrze. Drugiego października wszystkie plutony walczyły w jednym miejscu. Podczas walk był z nami jeden ksiądz. Ja z Krawcem poprosiliśmy go o ślub. Ale odmówił. No cóż musieliśmy jeszcze zaczekać. Walki trwały. Ale to stało się o 12 w południe przerosło wszelkie oczekiwania. Niemcy na placu podpalili ojca Apacza. A następnie w towarzystwie cywilów i czołgu zaczeli propagande. Najpierw zastrzeli księdza a potem wystrzelili jedną kulę z czołgu w naszą stronę. Wtedy Władek, Michał, Bronek i pociągneli mnie za sobą wyszliśmy na przeciwko Niemców. Mężczyźni??? Popneli mnie do przodu.
-Złóżcie broń Polacy!
-Naprawde jesteś taki głupi, żeby myśleć, że się poddamy?
-A jednak wiem, że się poddacie.
-My nigdy się nie poddamy!
Wtedy ja wyciągnęłam pistolet i chłopaki również i zaczęliśmy strzelać. Gdyby nie pluton Bronka to wszystkich by nas pozabijali. Wróciliśmy do naszej huty. Krawiec i Konarski wyszli na środek i powiedzieli, że składamy broń. Niektórzy poszli do innej sali rozmawiać z Krawcem i ja również.

Wojenne Serce.💓Where stories live. Discover now