20~Część druga

557 30 4
                                    



-Brian!-krzyknął załamanym głosem i wybuchnął głośnym płaczem patrząc się na swojego martwego brata bliźniaka.Klęknął koło niego biorąc jego dłoń w swoją.Zagryzł wargę spuszczając głowę w dół i zaciskając mocno oczy by powstrzymać łzy lecz to nic nie dało.Było mu przykro że nie zdołał uratować go przed śmiercią.Winił się za to że to przez niego zginął.Nie miał siły nawet wstać.Zagryzł mocniej wargę chcąc się uspokoić ale łzy zaczęły jeszcze szybciej lecieć na przesiąkniętą krwią już bluzę brata.Zaczął sobie przypominać ostatnią kłótnie z nim.
"Jesteś nieznośny zejdź mi z oczu Brian"
"Jesteś kretynem Tim"
"Ignoruj tego idiotę"
"Jesteś wielkim idiotą"
"Jesteś głupi..masz tam jeszcze coś by myśleć logicznie?"
"Nie chcę cię widzieć!"
Ścisnął jego już sztywną dłoń-Przepraszam braciszku-szepnął i położył głowę na jego ciele nie otwierając oczu.-nie zdążyłem nawet ci powiedzieć że cię kocham-powiedział bardzo cicho,a jego płacz stał się intensywniejszy aż dostał lekkich drgawek.Nie mógł znieść tej myśli że jego brat nie żyje.Toby patrzył się na niego bardzo smutnym wzrokiem podchodząc do niego powoli,po chwili kleknął przy nim i zaczął głaskać go po głowie-Timmi..-szepnął-chodźmy stąd-powiedział zagryzając wargę.Szatyn szarpnął się nie za mocno przytulając się do ciała-Nie!-krzyknął załamany płacząc jeszcze mocniej-nie chce go zostawiać..-szepnął.Brunet pokręcił głową odciągając go gwałtownie od ciała-Tim..Brian by nie chciał byś też zginął więc chodź stąd na dół-odparł zdenerwowany-wstań Tim-odparł spokojniej już do niego.Tim posłusznie wstał na równe nogi które zaczęły mu się trząść jak galareta,jego wzrok dalej był zapatrzony w brata.Nie mógł powstrzymać łez.To był dla niego bolesny cios w serce,po chwili oprzytomniał trochę i spojrzał na Tobiego który złapał go za dłoń ciągnąc go w stronę wyjścia z pokoju.

-to moja wina-szepnął po chwili Tim już uspokojony-jakbym mu kazał zostać na dole nic by się nie stało-odparł dalej lekko smutny.Toby oblizał wargi i położył dłonie na jego policzki-Tim,posłuchaj mnie uważnie teraz..to nie jest twoja wina,nie obwiniaj się za jego śmierć..on zawsze będzie przy tobie-odparł bardzo spokojnie-i będzie cię chronić jak mnie moja siostra-musnął go lekko w wargi-Kocham Cię Tim-uśmiechnął się lekko.Tim odwzajemnił jego uśmiech patrząc mu się w oczy-ja ciebie też-szepnął i położył swoje dłonie na jego,po czym zsunął je lekko w dół przytulając go do siebie mocno-dziękuje Toby-szepnął.

Robił się wieczór a oni siedzieli na dworze nie czując się już zbyt bezpiecznie w środku rezydencji.Musieli czekać na slendermana którego odziwo nie było,kiedy najbardziej go potrzebowali jego nie było.Jak zawsze.Nawet nie wiedzieli kto chce ich śmierci.Toby zadrżał.Robiło się zimniej na dworze,ale tylko tam było bezpiecznie.Mogli by wejść i walczyć z tym kimś ale jakby się rozdzielili to byłby już koniec.Tim przytulił go do siebie by było mu trochę cieplej za co chłopak podziękował lekkim uśmiechem.Z rezydencji zaczęły wychodzić dziwne dźwięki jak i krzyki.Słyszeli prawie wszystko dokładnie gdyż nie zamknęli drzwi dla bezpieczeństwa.Stanęli gwałtownie słysząc za sobą śmiech.Psychopatyczny śmiech wydobywający się z salonu.Był blisko za blisko.-Tim jak mogłeś dać swojemu bratu umrzeć?-spytał się głos który był coraz głośniejszy jakby owa osoba stała przed nimi-Brian teraz cierpi bo nie uratowałeś go..nie zależało ci na nim dlatego go nie uratowałeś-zaśmiał się gorzko-stoicie na tych schodach jak pizdy,boicie się mnie? Proszę was jesteście przecież od slendermana..proxy nie powinni się bać-odparł spokojnie dalej się im nie pokazując.Zrobiło się już na prawdę ciemno więc nie mieli szans go zauważyć.-kim jesteś?!-wypalił szybko Toby.Głos ponownie zarechotał-naprawdę potrzebujecie tej informacji...jak i tak zaraz umrzecie-odparł rozbawiony robiąc głośne i szybkie kroki w ich stronę jakby ten ktoś biegł.Nagle nastała cisza.Było słychać tylko ich oddechy.

Stali tak z dziesieć minut albo nawet i więcej.Ponownie zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki w budynku.Skrzypiące schody jakby ktoś schodził z nich i ponownie wchodził.Włączający się telewizor który z każdą sekundą wydawał głośniejszy pisk.Włączony czajnik który właśnie ugotował wodę.Chłopcy cofneli się o krok nie mieli pojęcia co się właśnie teraz dzieje.-Tim-odparł głos udający Briana.Tak bardzo mu się to udało że szatynowi aż poleciały łzy i już chciał zrobić krok w stronę wejścia ale brunet go powstrzymał przed tym błędem.-zrobiłem wam kawę-głos nie dawał za wygraną-chodźcie do środka bo jest na prawdę zimno...Tim zagryzł wargę mocno-nie jesteś nim-warknął cofając się z Tobym jeszcze o krok-prawda,nie jestem nim..ale sądziłem że jesteś aż tak głupi że na to pójdziesz,w sumie już szłeś-odparł rozbawiony.Znów nastała cisza jakby ten ktoś się poddał.Stali patrząc się w otwarte na oścież drzwi.Mrużyli oczy starając się wypatrzeć coś w ciemnościach rezydencji lecz na próżno.-Toby-powiedział kobiecy głos z salonu-to ja Lyra.Brunet puścił jego dłoń wbiegając do rezydencji-Toby-warknął Tim i wbiegł za nim-to nie ona-odparł poważnie i zmarszczył brwi nic nie widząc.Przystanął.Znów ta sama cisza doprowadzała go już do szału.Nagle coś uderzyło w ściane blisko niego zagryzł wargę wpatrując się w tamtą stronę,ale na ślepo nie był dobry w walce.Po chwili zaświeciło światło.Przymrużył oczy próbując przyzwyczaić się do jasności.-Timothy Wright cóż za zaszczyt móc porozmawiać z tobą na osobności-odparła postać która to wszystko zaplanowała od początku do końca.Spojrzał w stronę ściany widząc nieprzytomnego Tobiego ale nie był martwy.Oddetchnął cicho i spojrzał morderczym wzrokiem w stronę postaci-piękny prezent zostawiłeś w piwnicy-syknął-tylko musze cię zmartwić urodziny już miałem-odparł zdenerwowany trochę-ach tak ten to był tylko komitet powitalny-odparł znudzony-nie myśl sobie że to miał być prezent,nawet jeśli to nie dla ciebie-schował ręcę za siebie-gdzie jest twój operator?-spytał i zrobił krok w przód wchodząc w światło gdyż wcześniej stał w cieniu.Postać wyróżniała się tylko szarą maską,z otworów gdzie były oczy wyciekała ciemnoczerwona krew jego szeroki uśmiech był zaskakujący,gdy dobrze się przyjrzał zauważył ostre jak brzytwa zęby.Był ubrany cały na czarno więc teraz wiedział czemu go nie mógł zauważyć w cieniu-nie ma go-odparł Tim po długiej chwili ciszy.Dalej nie miał bladego pojęcia kim jest owa postać.Po chwili przeleciał mu obraz swojego martwego brata,zacisnął pięści w końcu widzi mordercę więc na co on czeka na oklaski? Na pozwolenie by się zemścić na tym chłopaku? Co on takiego sobie myśli? Na co on czeka? W tym czasie obudził się Toby nie chciał zwracać uwagi na siebie więc czekał na odpowiedny moment by pomóc szatynowi.Tima wzrok mimowolnie zmienił się na morderczy był tak wściekły że bez chwili zastanowienia ruszył gwałtownie w stronę chłopaka.Już miał go pobić gdy chłopak złapał go za koszulkę i odepchnął od siebie.Tim zaskoczył się,jakby nie złapał równowagi to by już przytulał podłogę.-nie myślisz nad tym co robisz Timothy-odparł podchodząc do niego wyjmując zza pleców nóż myśliwski,po czym bez zastanowienia przeciął jego gardło.-Tim!-krzyknął rozpaczony Toby rzucając się na przeciwnika,udało mu się wyrwać nóż lecz nie był taki silny jak on i ponownie spotkał się z podłogą.Odrazu podparł się na rękach by móc wstać i walczyć dalej ale jego ciało odmówiło posłuszeństwa i opadł na ziemie.Szatyn spojrzał na postać z przerażeniem w oczach i padł na ziemie nie mogąc złapać oddechu.To był ten czas w którym znów był bezsilny co do odczuwania bólu.Tego najgorszego stanu.Ból promieniował go przez całe jego ciało nie mógł się nawet poruszyć.Zajęczał głucho patrząc się przed siebie słyszał jedynie głośny śmiech.Z każdą sekundą było mu co raz trudniej oddychać.Przyciskał swoją dłoń do rany ciętej na swojej szyi.Przymknął oczy chciało mu się tylko już spać.Był tak strasznie zmęczony.Zaczął zamykać powoli oczy oddychając już trochę wolniej.Po kilku minutach otworzył oczy by sprawdzić co spowodowało nagły huk.Patrzył się w stronę operatora który był cały we krwi.Był przerażający ze swoimi mackami.Jego ostatnią rzeczą jaką zauważył przed śmiercią to Slenderman..serio? Kaszlnął cicho przyciskając bardzo mocno do rany nawet jak nie miał już siły ale nie chciał się poddać.Zamknął oczy już prawie nie oddychając.Operator nachylił się nad nim.Sięgnął po nóż przecinając swojego palca,skierował go w stronę ust szatyna.

Przez kilka minut nic się nie działo nadzwyczajnego.Toby płakał wtulony w ciało Tima nie chciał od niego odejść chociaż na sekundę.Nie chciał go zostawiać chociaż wiedział że Tim odszedł.Nagle chłopak nabrał gwałtownego powietrza co trochę przestraszyło bruneta i odskoczył w bok szybko wpatrując się bez słów.Tim zaczął ruszać powoli palcami próbując oddychać spokojniej.Z jego rany przestała sączyć się krew i bardzo powoli zaczęła pochłaniać ranę ciętą.Zaczął poruszać powiekami powoli jakby patrzył się na boki.Jego serce ponownie zaczęło pracować a tętno ustabilizowało się.Po chwili gwałtownie otworzył oczy..

Tyle wiem że Timothy Wright ŻYJE.

——————————————————

Wybaczcie że tak długo to pisałem,ale nie miałem weny.Ostatnia część i koniec tej książki kto się cieszy? :D Drugiej części nie będzie w sumie pisałem o tym wcześniejszym wpisie,ale na pewno będzie inny fanfiction ticcimask ten ship trzeba spamić tutaj po prostu XD

A tak prawie bym zapomniał filmik który właśnie widzicie to nightcore zrobiony przeze mnie by zakończyć tą książkę tak inaczej :3 mam nadzieje że wam się spodoba część jak i nightcore!

I na KONIEC! *^*

~*— Podziękowania —*~

Dla mojej kochanej, bez której nie miał bym pomysłów co do tego opowiadania.Dała mi inspiracje i wierzyła we mnie że dam radę tą książkę zakończyć.Dedykuje tą książkę jej w końcu to był jej pomysł bym pisał na wattpad.Jesteś najwspanialsza z najwspanialszych.Kocham Cię ❤️

🎉 Zakończyłeś czytanie Będę cię kochać nawet po śmierci ❤️ [UKOŃCZONE] - (poprawianie błędów) 🎉
Będę cię kochać nawet po śmierci ❤️ [UKOŃCZONE] - (poprawianie błędów)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz