Chapter - 4

1.5K 89 12
                                    

Otwieramy drzwi i wchodzimy do wielkiego tętniącego życiem pokoju. Jest przepiękny, urządzony w nowoczesnym stylu. Dominuje tutaj biel, czerń, odcienie szarości oraz złoto. Z sufitu zwisa wielki, kryształowy żyrandol. Musiał kosztować majątek. Mimo tylu ludzi na ścianach dostrzegam wiszące malowidła. Może nie znam się na sztuce zbyt dobrze, ale te wyglądają na drogie. Każdy z nich przedstawia coś innego. Na jednym z nich jest naga kobieta zakrywająca piersi dłonią. Na innym zaś kilka owoców w misce. W kącie stoi stary fotel, a przy nim stolik do kawy. 

- Idę poszukać Luke'a - Kate próbuje przekrzyczeć muzykę. Kiwam głową. Patrzę jak się oddala w poszukiwaniu chłopaka. 

Muszę jakoś wspomóc mój organizm, myślę. Przeciskam się przez spoconych, tańczących nastolatków w rytm jakiejś piosenki, której nie znam. Docieram do wyjścia pokoju. Niełatwa to była droga, ale udało się. Przechodzę przez drzwi, które prowadzą do holu. O mamusiu. Po lewej stronie są schody jak w pałacu, które łączą się na samej górze. Przechodzę obok nich i docieram do, jak mi się wydaje, białych drzwi kuchni. 

Nie mylę się. Drzwi faktycznie prowadzą do ogromnego pomieszczenia nazywanego kuchnią. Panuje tutaj wielki bałagan. Po podłodze pełno jest porozrzucanych kubków po alkoholu i porozbijane szkło. Ludzie ledwo się tutaj mieszczą. Jedni się gdzieś obmacują, drudzy podpuszczają innych do zakładów jaką laskę mają przelecieć, jeszcze inni nalewają sobie każdego napoju po trochu, robiąc z tego 'mieszankę wybuchową'.

Na środku stoi wyspa zaopatrzona we wszystkie możliwe rodzaje piw. Podchodzę do niej, skutecznie omijając roztrzaskane szkło na czarnych płytkach. Biorę jeden czerwony kubek, chwytam puszkę nie patrząc jaką i nalewam jej zawartość do mojego naczynia. Podnoszę kubek to ust i biorę łyk. Mmm, dobre. Przechodzę na drugą stronę pomieszczenia. Siadam na blacie kuchennym i dalej sączę moje orzeźwienie. Rozglądam się. Swój wzrok zatrzymuję na chłopaku z burzą brązowych loków. Popycha jakiegoś chłopaka. Chwilę później uderza go w brzuch po czym coś do nie go mówi. Nie słyszę co. Muzyka jest za głośno.  Już mam zeskoczyć i podejść do niego powiedzieć, żeby zostawił tego chłopaka, ale przychodzi jakaś nieczego sobie rudowłosa dama i bierze lokowatego za ramię. Wychodzą z kuchni. 

Robię to co zamierzałam i schodzę z blatu. Idę do chłopaka, który jeszcze przed chwilą był zgięty wpół.

- Wszystko w porządku? - pytam.

- Tak, jest okej. Nie zawracaj sobie tym głowy - mówi cały czas trzymając się za brzuch. Próbuje lekko się uśmiechać. Nie specjalnie mu to wychodzi.

- Przecież widzę, że nie jest okej. Co on od ciebie chciał? To trochę nienormalne podchodzić sobie do kogoś i mu przyłożyć  - teraz stoi już wyprostowany. Góruje nade mną wzrostem.

- W sumie to moja wina. Przystawiałem się do jego laski - teraz się uśmiecha. Ale za to jak. To uśmiech pełen zadowolenia, dumy. Ta dziewczyna musi być serio jakaś zachwycająca.

- To zmienia postać rzeczy - lekko się uśmiecham - Tak w ogóle, jestem Kim - podaje mu moją dłoń, a on podaje mi swoją.

- Danny. 

COMMENT&VOTE  *HARRY W ROZDZIALE XDD*

Dark Light (Harry Styles)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang