Rozdział 8

976 85 18
                                    

– Nie idę – odparłem stanowczo, leżąc na łóżku wznak.

– Bo? – zapytał współlokator, którego głowa znajdowała się w szafie.

– Po prostu nie mogę dojść do siebie po tym co widziałem, czułem...To było takie chwilami przerażające, być w ciele zwierzęcia, do tego jeszcze Harry, rozmawiający nie wiadomo z kim.

– Wiem Louis, mówiłeś mi już to milion razy i ja milion pierwszy powiem ci, że bycie swoim ezi agwą jest najlepszym uczuciem, bo możesz na wszystko spojrzeć zupełnie z innej perspektywy.

Ta... czy ta? – zapytał po chwili, prezentując mi dwie niebieskie koszule, które według mnie były praktycznie takie same.

– Obojętne, którą wybierzesz. I tak będziesz w nich wyglądać tak samo – wzruszyłem ramionami, nie rozumiejąc jego dylematu i zacząłem dalej scrollować stronę z informacjami o Dzivnieks.

Blondyn westchnął na moje słowa, podchodząc do mnie i wyrywając mi telefon z ręki.

– Niall... – zacząłem, wyrzucając ręce do góry i patrząc na niego wzrokiem mówiącym „co ty odpierniczasz?".

– Ależ nie są takie same, bo jedna ma kieszonek z przodu i inny krój - to po pierwsze. Po drugie, to ja właśnie tobie pomagam wybrać odpowiedni strój na dzisiejszą imprezę i proszę ze mną współpracować, bo inaczej nie oczarujesz Harrego – oznajmił karcąco.

– Nie będę nigdy starać się temu dziwakowi przypodobać się! Nie zamierzam, aż tak nisko upaść – prychnąłem, zakładając ręce na piersi.

– A ja myślę, że jeszcze nie raz przed nim upadniesz – poruszył znacząco brwiami.

Chwyciłem poduszkę i w niego rzuciłem oburzony, chcąc ukryć moje zawstydzenie tymi śmiałymi słowami. Niall ze śmiechem załapał ją w swoje dłonie.

– Przestań – odrzekłem, kręcąc energicznie głową, by nie pozwolić jej zobrazować słów mojego przyjaciela – Przecież...

– Przecież mam Lucasa – wszedł mi w słowo. – Tak, wiem. Za każdym razem to powtarzasz, gdy mówię na temat Harrego, jakby to była twoja jedyna przeszkoda stojąca na drodze do przyznania mi racji.

– Czemu ostatnio tak mieszasz mi w głowie? – przyłożyłem palce do skroni i przymknąłem oczy.

– Po prostu widzę coś czego ty nie dostrzegasz. Te ciągłe podejrzewanie Harrego o wszystko co złe, nie bierze się z niczego.

– No bo sam na własne, zwierzęce uszy słyszałem, że coś kombinuje! – wykrzyknąłem wzburzony, wstając. – Musisz mi uwierzyć!

– Louis... – zaczął z westchnięciem.

– Nie, to ty mnie posłuchaj – odrzekłem, celując palcem w jego pierś. – Pójdę na tą głupią imprezę i dam ci dowody!

– Serio pójdziesz? – wykrzyknął radośnie, skacząc miejscu, jakby jedynie to do niego dotarło.

– No pójdę, pójdę, tylko już się tak nie ekscytuj – odrzekłem, próbując zdjąć ramiona uwieszonego na mnie Nialla.

Jak on to robi, że zawsze dopnie swego?

Jak on to robi, że zawsze dopnie swego?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
School for Freaks [Larry] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz